Posłusznie wyszedłem z pokoju, wziąłem torbę i popędziłem na trening. O dziwo bardzo się dzisiaj zmęczyłem. Moja forma widocznie spadła. Zostały nam kilka dni do meczu z Niemcami. Miałem nadzieję, że nie zbłaźnimy się aż tak bardzo. Ale z drugiej strony cieszyłem się na to spotkanie, ponieważ chciałem spotkać Ozila i przekonać się czy naprawdę ma takie wielkie oczy jak wszyscy opowiadali.
- Bartek mogę cię na chwilę prosić?- zapytał trener.
- Jasne.
Odeszliśmy trochę na bok.
- Widziałem, że po ostatnim meczu nie za bardzo cieszyłeś się z wygranej.
- Nooo i co? Trenerze po prostu.. Wal.
- Grasz w następnym meczu.- miałem wrażenie jakby zaraz miało mnie rozsadzić szczęście.- Nie dziękuj.
Wróciliśmy do hotelu. Z tego co widziałem i słyszałem Marcela dalej nie wróciła. Trochę zaczynałem się już martwić. Poszedłem do Olki do pokoju.
- Marcela się odzywała?- zapytałem.
- Nie. Naprawdę nie wiem gdzie ona jest...
- Ja też nie wiem.- przeczesałem włosy palcami.- Jakbyś wiedziała coś więcej to zadzwoń lub napisz do mnie. Od razu.
- Okej...
Wróciłem do pokoju.
- Gdzie ty znowu byłeś?- zapytał Arek.
- U Olki.
- I co tam u niej?
- A co ma być? Co to w ogóle za pytanie?
- Tak jakoś zapytałem.- odpowiedział. Na takich rozmowach minął czas aż do kolacji. Po posiłku wróciłem do pokoju. Wziąłem telefon, bluzę i wyszedłem.
- Gdzie idziesz?
- Idę się przejść.
- Czekaj! Idziemy z tobą.
- Nie.- podniosłem głos na co moi przyjaciele lekko odskoczyli.- Muszę pomyśleć...
Wyszedłem z hotelu. Udałem się na plażę. Do pewnej chwili patrzyłem w nogi. Zanim się spostrzegłem byłem w lesie. Rozejrzałem się dookoła. Poczułem déjà vu. Znowu szedłem TYM lasem. Mój oddech stawał się coraz szybszy. Prawie biegnąc zauważyłem dwie postacie. Tak samo jak we śnie.
- O boże...- podążałem w stronę osób. Wtedy nie miałem już wątpliwości. Marcela jest w niebezpieczeństwie. Stałem jak wryty nie mogąc nic powiedzieć.
- Patrz mała!- ona chciała opuścić głowę, ale on szarpnął ją za włosy tym samym kierując jej wzrok na mnie.- Kto zaszczycił nas swoją obecnością...
- Puść ją... Proszę...- jąkałem się. Bałem się, że naprawdę zrobi jej krzywdę.
- Tylko na tyle cię stać?- zapytał drwiąco.- Myślisz, że mi twoje nędzne „proszę" starczy?!
- Czego od niej chcesz?
- Ja? Niczego... Poza zemstą... Nawet nie wiesz jak długo zajęło mi znalezienie tej dziewczyny. Jeśli nie wiesz wyjaśnię ci wszystko. Jej ojciec kiedyś pracował w policji i na jednej z akcji zabił jedną dziewczynę. To była moja narzeczona. Wcześniej planowałem już to zrobić, ale ktoś nam przeszkodził. Po tym jak zabiłem jej przyjaciela miałem zamiar zabić i ją, ale ona wcześniej zdążyła zadzwonić po policję, a mój plan legł w gruzach.
- I dobrze zrobiła...- poczułem przypływ odwagi.
- Co?
- Tacy jak ty powinni gnić w pierdlu!!!- krzyknąłem. On przywiązał ją grubym sznurem do drzewa i zakleił jej usta taśmą.
- Poczekaj tu na mnie.- pocałował ją w czoło.- Ty gówniarzu!
Zacząłem uciekać. Pobiegłem jak najszybciej umiałem, żeby w efekcie zgubić tego psyhola wśród drzew. Ale wiedziałem, zę tak łatwo nie odpuści... Było już bardzo ciemno więc nawet nie widziałem gdzie biegnę. Nagle noga wpadła mi w jakiś dół. Upadłem na ziemię. Nie zwracałem uwagi na ból przeszywający moją kończynę. Kuśtykając wróciłem w miejsce gdzie była Marcela. Pobiegłem do niej, odkleiłem taśmę z jej ust i rozwiązałem ją.
- Przepraszam... To moja wina...- płakała.
- Ciii.- zakryłem jej usta dłonią.
- Nie chowaj się!!!- krzyczał mężczyzna.
- Chodź szybko.- powiedziałem i wyciągnąłem ją z lasu. Co jakiś czas ludzie na plaży rzucali nam zdziwione spojrzenia. Wcale mnie to nie dziwiło, ponieważ po dzisiejszych przeżyciach wyglądaliśmy nie jak piłkarz i jego dziewczyna, ale bardziej jak jacyś powstańcy.- Zadzwoń na policję.
- Dobra.- zrobiła to co kazałem. Nagle noga dała o sobie znać. Syknąłem z bólu.- Bartek co się dzieję? On ci coś zrobił?
- Nic... Gdy gonił mnie ten facet wywróciłem się i coś mi się stało w kostkę.
- To musimy iść do lekarza.
- Nie musimy... Nic mi nie będzie. A tobie nic się nie stało?
- Chy-chyba nie.- milczała chwilę.- To było straszne...
- Wiem.- przytuliłem ją do siebie. Wróciliśmy do hotelu. Na szczęście nikt z obsługi już po nim nie chodził. Bo wiedząc jak w jakim byliśmy stanie fizycznym i psychicznym, stwierdziłem, że mogliby się nas przestraszyć. Zaprowadziłem Marcelę pod pokój.
- Bartek... Mam pytanie. Mogę dziś też z tobą spać?- zapytała zakłopotana.
- Pewnie. Kiedy tylko chcesz.
------
Hej :)
Wiem, długo mnie nie było. Ale nie miałam czasu zbytnio, więc mam nadzieję, że mi to wybaczycie. I że ktoś to w ogóle czyta hehe
Trochę dziwny ten rozdział jak na mój gust, ale nie wykluczone, że wam może się podobać. Jeśli tak proszę o zostawianie komentarzy i gwiazdek! To nie boli, a fajnie wygląda i miło się robi.
Do następnego :3
CZYTASZ
Wystarczysz ty
RandomOna - 18-latka zdeterminowana do spełniania marzeń swoich jak i ludzi jej bliskich, nie wierząca w miłość od pierwszego wejrzenia On - 19-latek debiutujący w polskiej reprezentacji piłki nożnej, który od dawna jest nieszczęśliwy ze swoją dziewczyną ...