Resztę dnia chodziłam smętna z powodu tej niechcianej przeze mnie wyprowadzki. Siedziałam w ogrodzie do około godziny 22. Gdy zaczęło mi się robić zimno wróciłam do domu. Na schodach zatrzymał mnie dziadek.
- Marcela, przegapiłaś kolację.
- Wiem. Nie jestem głodna.
- Trudno ci się z tym pogodzić, mam rację?
- Jak zawsze.- odparłam nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
- I co, kiedy przyjedzie Ola?- zmienił temat.
- Jutro po południu.
- Dobrze. Idź spać, musisz się wyspać. Dobranoc.- dał mi buziaka w czoło.
- Dobranoc.
Poszłam do siebie do pokoju. Umyłam się i położyłam do łóżka. Włożyłam do uszu słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Oczy mi się zamknęły, ale nie mogłam zasnąć. Zanim się obejrzałam była 3:50. Usiadłam na łóżku i spojrzałam w okno. Wschód słońca to była najlepsza rzecz jaka w ostatnich dniach mnie spotkała. Po jakimś czasie siedzenia usłyszałam jak ktoś krząta się po domu. Tym kimś musiał być dziadek.
- Dobry.- przywitałam się.
- Dzień dobry. Siadaj. Śniadanie na stole.- usiadłam i zaczęłam pałaszować tosty. Gdy tylko je skończyłam wyszłam do ogrodu. Pogoda była wręcz przepiękna. Słońce świeciło mocno i było ciepło. Bardzo chciałam, żeby Bartek w tym momencie do mnie zadzwonił i sam się o wszystkim dowiedział. Siedząc na bujanej ławce straciłam rachubę czasu.
- Marcela!- zawołał mnie dziadek. Podbiegłam do niego. W korytarzu stała Ola z walizką przy boku.
- Cześć Ola!- przytuliłam ją.
- Cześć mała. Dzień dobry.- zwróciła się do dziadka.- Jestem Ola. Miło mi pana poznać, panie...
- Janie. Ale jak chcesz możesz do mnie mówić dziadek.
- Jeśli to nie będzie problem...
- Jaki tam kłopot. Wy młodzi już tak macie...
- Okej
- Chodź.- powiedziałam i pomogłam jej wnieść bagaż na górę.- Mamy jedno łóżko, damy radę spać razem?
- Na spokojnie.- odpowiedziała.
Bartek POV:
Stałem z rękami opartymi o blat kuchenny i czekałem aż elektryczny czajnik pstryknie co oznaczałoby, że woda się ugotowała. Gdy usłyszałem owy dźwięk nalałem do kubka wody. Następnie usiadłem na kanapie i włączyłem TV. Pomimo trzymanego w ręku kubka z kawą zacząłem być senny. Moje powieki stały się ciężkie. Głowa opadła na oparcie. Pewnie bym i zasnął gdyby nie fakt, że ktoś zadzwonił do drzwi.
- Nie ma nikogo w domu!- krzyknąłem a cały głos. Znowu rozległ się dzwonek.- Odwal się!
Ten ktoś był jednak na tyle upierdliwy, że nie dał się tak łatwo spławić. Ostatecznie podniosłem się z kanapy i udałem się do drzwi. Stała w nich Klaudia.
- H-hej...- przywitała się cicho. Była dosłownie przeciwieństwem tej Klaudii, z którą jeszcze niedawno miałam do czynienia.
- Heej?
- Mogę wejść?
- Tak, jasne.
- Dzięki.
- Masz jakąś sprawę?
- Konkretnie to tak..
- No więc słucham?- założyłem ręce na piersi. Zbliżyła się do mnie nieznacznie.
- Bartuś, a może... Wrócilibyśmy do siebie?- zapytała. Chwyciłem ją za ramiona i odsunąłem od siebie.
- Zwariowałaś?
- Ale przecież byliśmy tak świetną parą...
- Ty chyba ułomna jesteś jakaś. Gdyby nie dziecko w ogóle bym z tobą nie rozmawiał.- wzruszyłem ramionami od niechcenia.
- A propos dziecka... Muszę ci coś powiedzieć.- spuściła głowę i utkwiła wzrok w podłogę.- Musisz wiedzieć, że ja to zrobiłam TYLKO I WYŁĄCZNIE dla nas.
- No dobra, ale o co chodzi?- zapytałem lekko podnosząc głos.
- Bartek... Ja nigdy nie byłam w ciąży.- powiedziała.
- Yyy co?
- Nie było dziecka. Chciałam cię zatrzymać przy sobie.
- Czyli kłamałaś?
- Tak...
- Boże jak się cieszę!!!- krzyknąłem i zakręciłem nią w powietrzu. Postawiłem ją z powrotem na ziemi. Nagle mnie olśniło. Zatkałem usta dłonią.
- Co jest?- zapytała Klaudia.
- Nie... Nie. Fuck!
- Co?
- Zostawiłem dla ciebie Marcelę!!! Jak mogłaś tak kłamać?!
- No nie chciałam, żebyś spotykał się z kimś innym. Jedyną opcją, żeby spowodować wasze rozstanie była ciąża.
- Jesteś samolubna, że rzygać mi się chcę jak na ciebie patrzę!
- Może jeszcze raz ci to na spokojnie wyjaśnię...- nie dokończyła, bo jej na to nie pozwoliłem.
- Nie! Porzuciłem dla ciebie wszytko!- krzyknąłem.- NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ! WYJDŹ!
-----
PYTANIE NA DZIŚ: CZY W TAKICH OKOLICZNOŚCIACH MARCELA WYBACZY BARTKOWI? (ODPOWIEDZI W KOMENTARZACH)
hej hej
z wami to ja już nie mogę starałam się zrobić dramę z tą ciążą, ale większość z was i tak wiedziała o co chodzi!!! czitery pieprzone...
no ale macie jeszcze jeden rozdział
mam nadzieję, że dobrze mija wam dzień bubusie!!!
ja ostatnio zrozumiałam, że trzeba być dla siebie miły i przekonałam moja ekipę, żeby przestali się śmiać z takiej jednej dziewczyny z naszej klasy
a wy? co dobrego dzisiaj zrobiliście? POCHWALCIE SIĘ!!!
do następnego
bye <3
![](https://img.wattpad.com/cover/108306919-288-k974074.jpg)
CZYTASZ
Wystarczysz ty
De TodoOna - 18-latka zdeterminowana do spełniania marzeń swoich jak i ludzi jej bliskich, nie wierząca w miłość od pierwszego wejrzenia On - 19-latek debiutujący w polskiej reprezentacji piłki nożnej, który od dawna jest nieszczęśliwy ze swoją dziewczyną ...