#71: "Dla nas"

935 27 20
                                    

Resztę dnia chodziłam smętna z powodu tej niechcianej przeze mnie wyprowadzki. Siedziałam w ogrodzie do około godziny 22. Gdy zaczęło mi się robić zimno wróciłam do domu. Na schodach zatrzymał mnie dziadek.

- Marcela, przegapiłaś kolację.

- Wiem. Nie jestem głodna.

- Trudno ci się z tym pogodzić, mam rację?

- Jak zawsze.- odparłam nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.

- I co, kiedy przyjedzie Ola?- zmienił temat.

- Jutro po południu.

- Dobrze. Idź spać, musisz się wyspać. Dobranoc.- dał mi buziaka w czoło.

- Dobranoc.

Poszłam do siebie do pokoju. Umyłam się i położyłam do łóżka. Włożyłam do uszu słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Oczy mi się zamknęły, ale nie mogłam zasnąć. Zanim się obejrzałam była 3:50. Usiadłam na łóżku i spojrzałam w okno. Wschód słońca to była najlepsza rzecz jaka w ostatnich dniach mnie spotkała. Po jakimś czasie siedzenia usłyszałam jak ktoś krząta się po domu. Tym kimś musiał być dziadek.

- Dobry.- przywitałam się.

- Dzień dobry. Siadaj. Śniadanie na stole.- usiadłam i zaczęłam pałaszować tosty. Gdy tylko je skończyłam wyszłam do ogrodu. Pogoda była wręcz przepiękna. Słońce świeciło mocno i było ciepło. Bardzo chciałam, żeby Bartek w tym momencie do mnie zadzwonił i sam się o wszystkim dowiedział. Siedząc na bujanej ławce straciłam rachubę czasu.

- Marcela!- zawołał mnie dziadek. Podbiegłam do niego. W korytarzu stała Ola z walizką przy boku.

- Cześć Ola!- przytuliłam ją.

- Cześć mała. Dzień dobry.- zwróciła się do dziadka.- Jestem Ola. Miło mi pana poznać, panie...

- Janie. Ale jak chcesz możesz do mnie mówić dziadek.

- Jeśli to nie będzie problem...

- Jaki tam kłopot. Wy młodzi już tak macie...

- Okej

- Chodź.- powiedziałam i pomogłam jej wnieść bagaż na górę.- Mamy jedno łóżko, damy radę spać razem?

- Na spokojnie.- odpowiedziała.

Bartek POV:

Stałem z rękami opartymi o blat kuchenny i czekałem aż elektryczny czajnik pstryknie co oznaczałoby, że woda się ugotowała. Gdy usłyszałem owy dźwięk nalałem do kubka wody. Następnie usiadłem na kanapie i włączyłem TV. Pomimo trzymanego w ręku kubka z kawą zacząłem być senny. Moje powieki stały się ciężkie. Głowa opadła na oparcie. Pewnie bym i zasnął gdyby nie fakt, że ktoś zadzwonił do drzwi.

- Nie ma nikogo w domu!- krzyknąłem a cały głos. Znowu rozległ się dzwonek.- Odwal się!

Ten ktoś był jednak na tyle upierdliwy, że nie dał się tak łatwo spławić. Ostatecznie podniosłem się z kanapy i udałem się do drzwi. Stała w nich Klaudia.

- H-hej...- przywitała się cicho. Była dosłownie przeciwieństwem tej Klaudii, z którą jeszcze niedawno miałam do czynienia.

- Heej?

- Mogę wejść?

- Tak, jasne.

- Dzięki.

- Masz jakąś sprawę?

- Konkretnie to tak..

- No więc słucham?- założyłem ręce na piersi. Zbliżyła się do mnie nieznacznie.

- Bartuś, a może... Wrócilibyśmy do siebie?- zapytała. Chwyciłem ją za ramiona i odsunąłem od siebie.

- Zwariowałaś?

- Ale przecież byliśmy tak świetną parą...

- Ty chyba ułomna jesteś jakaś. Gdyby nie dziecko w ogóle bym z tobą nie rozmawiał.- wzruszyłem ramionami od niechcenia.

- A propos dziecka... Muszę ci coś powiedzieć.- spuściła głowę i utkwiła wzrok w podłogę.- Musisz wiedzieć, że ja to zrobiłam TYLKO I WYŁĄCZNIE dla nas.

- No dobra, ale o co chodzi?- zapytałem lekko podnosząc głos.

- Bartek... Ja nigdy nie byłam w ciąży.- powiedziała.

- Yyy co?

- Nie było dziecka. Chciałam cię zatrzymać przy sobie.

- Czyli kłamałaś?

- Tak...

- Boże jak się cieszę!!!- krzyknąłem i zakręciłem nią w powietrzu. Postawiłem ją z powrotem na ziemi. Nagle mnie olśniło. Zatkałem usta dłonią.

- Co jest?- zapytała Klaudia.

- Nie... Nie. Fuck!

- Co?

- Zostawiłem dla ciebie Marcelę!!! Jak mogłaś tak kłamać?!

- No nie chciałam, żebyś spotykał się z kimś innym. Jedyną opcją, żeby spowodować wasze rozstanie była ciąża.

- Jesteś samolubna, że rzygać mi się chcę jak na ciebie patrzę!

- Może jeszcze raz ci to na spokojnie wyjaśnię...- nie dokończyła, bo jej na to nie pozwoliłem.

- Nie! Porzuciłem dla ciebie wszytko!- krzyknąłem.- NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ! WYJDŹ!

-----

PYTANIE NA DZIŚ: CZY W TAKICH OKOLICZNOŚCIACH MARCELA WYBACZY BARTKOWI? (ODPOWIEDZI W KOMENTARZACH)

hej hej

z wami to ja już nie mogę starałam się zrobić dramę z tą ciążą, ale większość z was i tak wiedziała o co chodzi!!! czitery pieprzone...

no ale macie jeszcze jeden rozdział

mam nadzieję, że dobrze mija wam dzień bubusie!!!

ja ostatnio zrozumiałam, że trzeba być dla siebie miły i przekonałam moja ekipę, żeby przestali się śmiać z takiej jednej dziewczyny z naszej klasy

a wy? co dobrego dzisiaj zrobiliście? POCHWALCIE SIĘ!!!

do następnego

bye <3

Wystarczysz tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz