#17: "Jak to"?

2.3K 61 2
                                        

Bartek POV:

Rano obudziłem się z bolącą głową. Mariusz i Arek siedzieli już na podłodze i ze sobą rozmawiali.

 - Wstało nasze słonko!- powiedział Arek z uśmiechem na ustach.

 - Przestań dobrze?- od rana nie miałem ochoty na jego suche żarciki.- Mógłbyś choć raz sobie darować!

 - O co ci chodzi?- zapytał.

 - O nic...- powiedziałem do siebie. Poszedłem do łazienki. Gdy wróciłem do pokoju Arka w nim już nie było.

 - Stary co ci odbiło?- zapytał Mariusz.- Widzimy, że od kilku dni jesteś jakiś przygnębiony, ale to przekracza wszelkie granice. Aro chciał ci tylko poprawić humor, a ty zamiast mu podziękować się na niego drzesz.

 - A może ja nie chcę pomocy... Nie potrzebuję tego. To i tak nic nie da...- odpowiedziałem oschle.

 - Jaki masz problem?! Widzę, że coś jest na rzeczy. Klaudia coś głupiego odwaliła?

 - Nie, to nie Klaudia...

 - No to kto?

 - Nie ważne...- chciałem wyjść z pokoju, ale Mariusz zatarasował mi drogę.- Odsuń się.

 - Nie dopóki nie powiesz mi prawdy. Nie rozumiesz, że ja tylko się o ciebie martwię...

 - Zupełnie niepotrzebnie.

 - Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? Nie ufasz mi?- zapytał. Serce mi pękło na dwie części, bo nie chciałem żeby Mariusz czuł, że mu nie ufam.

 - To nie tak...- pociągnąłem nosem.

 - A jak?

 - Mój przyjaciel miał wypadek... Stan jest na tyle poważny, że żeby dać mu możliwość przeżycia lekarze musieli wprowadzić go w stan śpiączki...- znowu to robię... Znowu płaczę. A miało się to już nie zdarzyć.

 - No to dlaczego nie powiedziałeś mi od razu?- zapytał Mariusz.

 - Nie chciałem, żebyś zaczął się martwić, bo na tym zależy mi najmniej...- on w podpowiedzi podwinął rękaw bluzy gdzie pojawiła się bransoletka z napisem „Bigos".

 - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.- powiedział.- Chodź na śniadanie. A tam przeprosisz Arka.

Tak też zrobiliśmy.

 - Aro! Czekaj!- krzyknąłem.

 - No?

 - Chciałem cię przeprosić. Nie powinienem się tak na ciebie wydzierać. Szczególnie, że chciałeś mi tylko pomóc.

 - Nie ma sprawy Kapi. Tylko pamiętaj, żeby jutro wstać z łóżka prawą nogą.- odpowiedział z uśmiechem Arek. Usiedliśmy do stolika w tym samym składzie co wczoraj na kolacji. Panowała miła atmosfera. Po skończonym śniadaniu poszliśmy do dziewczyn do pokoju. Mariusz wszedł bez pukania za co oczywiście oberwał butem.

 - Za co to było?- zapytał trzymając się za brzuch.

 - Nie nauczycieli cię pukać?!- zapytała wściekła Ola.

 - Nie strzelać! Przychodzę w pokoju!- krzyknąłem dopiero teraz wchodząc do pokoju z uniesionymi rękami.

 - Tobie darujemy...- powiedziała Marcela.

 - Aha. A mi już nie?- zapytał Mariusz.- Pfff...

 - Macie dziś coś do roboty?- zapytała Ola.

 - Mamy dzisiaj trening, bo za tydzień mecz z Irlandią Północną. Z tego co pamiętam jest od 15 do 18.

 - To jeszcze jest trochę czasu, bo jest 11:50.- powiedziała Marcela spoglądając na zegar ścienny. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer nieznany.

 - No halo?

 - Hej, tu Oliwia.- czyli siostra mojego starego przyjaciela.- Ksawery się obudził...

 - Jak to?- zapytałem. Moje serce stopniowo przyspieszało.

----

Hej misiaczki <3

Wiem, dawno mnie nie było, ale za dużo rzeczy ostatnio działo się w moim życiu i no.... Po prostu nie miałam czasu :( Głównie też chodziło o to, że są wakacje i czasem nie miałam internetu. Musicie mi to wybaczyć :) Obiecuję, że niedługo znowu pojawi się rozdział. Mam nadzieję, że ten wam się spodobał i do następnego!

Bye :3

Wystarczysz tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz