Z płytkiego snu obudził mnie kubeł zimnej wody wylany na moją twarz. Zerwałam się z łóżka omal z niego nie spadając. Miałam wrażenie, że serce lada moment wyskoczy mi z piersi i na tym skończy się mój marny żywot.- Dlaczego jeszcze śpisz?! - krzyknęła moja rodzicielka łapiąc mnie za łokieć, przez co byłam zmuszona wstać. - Co się tak patrzysz?! Śniadanie się samo nie zrobi.
- Więc możesz sobie zrobić - syknęłam i od razu po tych słowach poczułam mocne pieczenie na policzku. Skrzywiłam się, jednak nie byłam zaskoczona wybuchem Mary. Właściwie, to właśnie tego się po niej spodziewałam.
- Jeszcze jedno słowo... - Zbliżyła się do mnie, a na jej twarzy dostrzegłam niewyobrażalną wściekłość. To, aż niesamowite jak łatwo można było zdenerwować moją matkę. - A pożałujesz, że się urodziłaś.
Uśmiechnęłam się arogancko, ale nic już nie powiedziałam, choć na usta cisnęło mi się parę ładnych stwierdzeń. Zrezygnowałam jednak wiedząc, że sam uśmiech i tak ją irytował. Doprowadzał do takiego szału, który wystarczał, by mieć tą satysfakcję z samego ranka. Kobieta od lat pragnęła, abym się jej bała i robiła wszystko, czego pragnie. Ku jej wielkiemu rozczarowaniu nie byłam, aż tak uległa.
- Do kuchni. Już - wysyczała przez zęby, a ja cudem powstrzymałam się przed przewróceniem oczami.
Z zaciśniętymi ustami wykonałam jej polecenie, jednak przed wejściem do kuchni wstąpiłam do łazienki, aby przemyć twarz. Westchnęłam, gdy na lewym policzku dostrzegłam czerwony ślad. Był on dość spory i świeży, dlatego nie było szans, abym na tą chwilę zakryła go makijażem. Przerabiałam to i wiedziałam, że nie działa to tak jak pokazują w wielu filmach, dlatego rozpuściłam włosy przykrywając, choć trochę policzek. Nie chodziło nawet o fakt, że ktoś ze szkoły mógłby dostrzec siniaka, a o moich dwóch młodszych braci, których kochałam nad życie. Nie chciałam, aby wiedzieli, co tak naprawdę dzieje się w domu.
Dumnym krokiem ruszyłam do kuchni z zamiarem wykonania polecenia matki. Wiedziałam, że i tak nie wygram. W dodatku wolałam robić jedzenie sama, bo byłam wręcz pewna, że ta świruska dosypywałaby mi coś do posiłku, aby mnie ukarać przynajmniej za to, że oddycham tym samym powietrzem, co ona. Spojrzałam na chłopców, którzy siedzieli przy stole rozmawiając ze sobą po cichu. John skrzyżował ze mną wzrok uśmiechając się ciepło, jednak w jego brązowych oczach dostrzegłam współczucie oraz smutek. Chłopczyk miał tylko dwanaście lat, lecz patrząc na niego często przechodziło mi przez myśl, że coś może wiedzieć, albo co najmniej podejrzewać. Możliwe, że bał się gniewu matki i nie chciał się narażać. Odwzajemniłam uśmiech, a ten szybko wbił wzrok w swój tablet.
Westchnęłam cicho ukradkiem przyglądając się chłopcom. Zazdrościłam im, że mogli spokojnie siedzieć nie obawiając się, że zaraz oberwą. Dla rodziców byli dziećmi idealnymi. Mary i George robili wszystko, aby pokazać im jak bardzo ich kochają. Natomiast mnie... Czułam się jak Kopciuszek z tą różnicą, że żaden książę nie miał zamiaru zabrać mnie z tego piekła. Kilka lat temu, gdy byłam w wieku John'a miałam nadzieję. Pragnęła, aby rodzice zmienili swoje zachowanie, żeby magicznie im się odmieniło i zaczęli mnie kochać. Potem, gdy zrozumiałam, że to nigdy nie nadejdzie w mojej głowie rodziły się plany ucieczki. Bezskutecznie. Po tylu latach ciągłej przemocy psychicznej i fizycznej zdałam sobie sprawę, że to tylko durne marzenia. Mając piętnaście lat pogodziłam się z własnym losem i zrozumiałam, że tak musi być. Nadzieja na lepsze jutro umarła dwa lata temu.
Przygotowałam naleśniki z owocami i położyłam na stole. Następnie zrobiłam trzy kawy i dwie herbaty. Michael, ośmioletni chłopiec ze złotą czupryną wziął jedzenie, jako pierwszy. Usiadłam na swoim miejscu i zabrałam się za naleśniki. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił to będąc już ubrudzony serkiem waniliowym. Poczułam jak tata morduje mnie swoim spojrzeniem, na co momentalnie się spięłam. Popatrzyłam w jego stronę, a on uniósł brew. Przełknęłam ślinę, a po całym moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Ten człowiek był diabłem w ludzkiej skórze i to właśnie jego bałam się najbardziej. Mijając go na ulicy wielu miałoby wrażenie, że jest dobrym kochającym ojcem, którego zajawką jest informatyka oraz mechanika. Oczywiście nic bardziej mylnego.
CZYTASZ
Peter pan
FanfictionZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość, którą ukrywa niedługo może go zniszczyć. Co się stanie, gdy na jego drodze stanie Wendy Darling, niewinna, skrzywdzona przez los dziewczyn...