– Widzieliście Tyler'a? – spytałam na powitanie podchodząc do swojej paczki. Wszyscy odwrócili się w moją stronę patrząc na mnie z niemałym zdziwieniem. Uniosłam brew widząc to. – Nie ma go w szkole od paru dni. W dodatku nie odpisuje, ani nie odbiera telefonu.
Emma przekrzywiła głowę, jakby się nad czymś zastanawiała. Patrząc na nich poczułam lekkie zestresowanie, dlatego rozejrzałam się nerwowo. Od momentu poznania Petera czułam się inaczej, jakby coś lub ktoś cały czas mnie obserwował. W dodatku ta ciemna postać, którą widziałam po treningu... Miałam może głupie, ale i silne uczucie, że to coś czego człowiekiem raczej nie można było nazwać oraz tajemniczy, trochę przerażający chłopak byli ze sobą powiązani. Jedyną osobą, która by mnie nie wyśmiała i do końca wysłuchała był Tyler, który jak na złość zapadł się pod ziemię.
– To twój chłopak? – spytała zdezorientowana Lily, na co spojrzałam na nią jak na wariatkę.
– Mój przyjaciel od przedszkola – wybuchłam, a oni popatrzyli się na siebie. – No co jest z wami?! Ten Tyler... mój oraz wasz przyjaciel. Nie róbcie sobie ze mnie żartów tylko mówcie, gdzie go znajdę.
– Wendy, czy na pewno wszystko w porządku? – Adam podszedł do mnie zaniepokojony. – Żadne z nas nie zna i nie znało żadnego Tyler'a. – Reszta paczki pokiwała głowami.
– Kochamy cię Wendy, ale dzisiaj zachowujesz się jak wariatka. – Lily uśmiechnęła się. – Myślę, że powinnaś odpocząć.
– Jasna cholera, co jest z wami? – Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. Zrobiłam kilka kroków w tył czując, że potrzebuję przestrzeni. – To niemożliwe.
– Wendy skarbie...
– Muszę iść, w razie czego powiedzcie, że źle się poczułam.
Nie czekając na ich odpowiedź wyszłam z placówki. Rozejrzałam się na wszelkie strony mając dziwne przeczucie.
– To nie może być prawdą – mruknęłam pod nosem. Złapałam się za głowę ciągnąc za cebulki swoich włosów. Mój oddech nienaturalnie przyśpieszył, a w głowie narodziło się milion pytań, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi.
Dlaczego żadne z nich go nie pamięta?
A jeśli, to ja zwariowałam i wyobraziłam sobie kogoś, kto tak naprawdę nigdy nie istniał?
Czy ma to związek z Peterem?
Jasna cholera, Wendy odczep się już od tego chłopaka!
Pokręciłam głową. Istniał tylko jeden sposób, aby sprawdzić, czy ktoś taki jak Tyler istniał. Była to moja ostatnia szansa na to, że nie zwariowałam. Udałam się w bardzo dobrze znaną mi stronę. Tyler mieszkał bardzo blisko mnie, a ja dość często przychodziłam do niego w odwiedziny. Jego mama była dla mnie rodzicem, o którym marzyłam, a siostra najlepszą przyjaciółką. Byłyśmy ze sobą bardzo blisko, dlatego bez zastanowienia wkroczyłam na podwórko. Przeszedł mnie dreszcz, przez co postanowiłam zatrzymać się tuż przed schodami prowadzących do drzwi wejściowych. Wątpliwości, które poczułam w niezrozumiały sposób kazały mi zawrócić. Szybko je odgoniłam nie mając zamiaru tego robić. Przecież musiałam wiedzieć, co stało się z moim przyjacielem. Nie pozwalając sobie na dalsze rozmyślania zapukałam do drzwi.
– Dzień dobry – powiedziałam, gdy mama Tyler'a pojawiła się w progu. W tym momencie byłam pewna, że nie zwariowałam. Przecież do jasnej cholery nie wymyśliłabym sobie jego matki oraz domu w którym mieszkał!
– Dzień dobry – odpowiedziała kobieta rozglądając się nerwowo. – Mogę ci w czymś pomóc?
– Chciałam spytać, czy Tyler jest w domu. Nie ma go od kilku dni w szkole i zaczynam się martwić...
CZYTASZ
Peter pan
FanfictionZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość, którą ukrywa niedługo może go zniszczyć. Co się stanie, gdy na jego drodze stanie Wendy Darling, niewinna, skrzywdzona przez los dziewczyn...