62

3K 226 62
                                    

Peter zamknął oczy, oddychając bardzo nierówno. Przegryzłam drżącą wargę błagając w myślach, aby nic mu nie było. Po dłużej chwili poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Felix stał za mną ze smutnym uśmiechem na twarzy. Wstałam i przytuliłam się do niego.

– Już wszystko w porządku – rzekł uspokajająco.

– A jeśli obudzi się znów opętany przez Cień? – spytałam przerażona. Chłopak odsunął się ode mnie, a następnie wyjął nóż. Cofnęłam się o krok. – Felix nie zrobimy tego.

Westchnął, a następnie wsadził mi go do ręki.
– To twoja decyzja – powiedział. – Możesz go oszczędzić, ale wiedz, że jeśli się obudzi nie mamy pewności, że to będzie nasz Peter. Teraz mamy jedyną szansę, aby...

– Nie mogę – przerwałam mu.

– Możesz. Wiesz, że tak będzie lepiej. – Zacisnęłam dłoń na rękojeści. – Tylko w taki sposób mu pomożemy. Chcesz, aby męczył się całe życie, a raczej wieczność? Codziennie będzie musiał stoczyć nierówną walkę z Cieniem. Któregoś dnia przegra i zabije wszystkich. Łącznie z tobą. Myślisz, że co zrobi Cień? Znając go, po naszej śmierci da pełny dostęp do ciała Peterowi. Wiesz, jak on będzie się wtedy czuł? Wendy pomyśl, co będzie dla niego i dla nas najlepszą opcją.

Popatrzyłam to na nóż, to na Petera. Nie mogłam tego zrobić, jednak wiedziałam, że jest to najlepsze wyjście. Uklękłam obok chłopaka.

– Wendy mnie też to boli...

– Nie – przerwałam mu i odrzuciłam nóż na bok. – Nie zabiję go, rozumiesz?

– Ale...

– To jest najprostsze wyjście, lecz nie jedyne. Musi być sposób.

– Nie ma.

– Jest! – krzyknęłam, tracąc cierpliwość. – Nie zabijemy Petera, czy ci się to podoba, czy nie. Jednak jeśli chcesz, to zrobić, najpierw będziesz musiał zabić mnie.

Blondyn spojrzał na mnie i westchnął ciężko.

– Powinniście mnie zabić – usłyszałam jego głos i odwróciłam się szybko. Peter patrzył wprost na mnie, podnosząc się powoli. – Prosiłem cię o to Felix.

Ignorując jego słowa, wtuliłam się w niego. Chłopak przygarnął mnie do siebie.

– Nie umrzesz – szepnęłam. – Na pewno nie teraz.

– Wendy...

– Nie – przerwałam mu ostro. – Nie umrzesz. Znajdziemy sposób.

Odsunęłam się od chłopaka, rozglądając się po pomieszczeniu. Chłopcy zaczęli powoli dochodzić do siebie, dzięki czemu mogliśmy się powoli zbierać. Peter wstał i złapał mnie za dłoń. Popatrzyłam na niego.

– Ustalmy coś – rzekł słabo, a wszyscy na niego spojrzeli. – Jeśli jeszcze raz Cień zaatakuje moje ciało, zabijecie mnie. Bez mrugnięcia okiem, jasne?

Przegryzłam wargę, siłą hamując łzy. Wiedziałam, że dyskusji na ten moment z Peterem nie wygram. W dodatku słowa Felix'a wywarły na mnie ogromne wrażenie. A co jeśli miał rację? Co, jeśli Peter codziennie będzie musiał zmierzyć nierówną walkę z Cieniem? Co, jeśli pewnego dnia przegra? Kochałam go, lecz nie chciałam, by cierpiał. A jedynym sposobem...

– Zgoda – warknęłam wściekła na siebie, że odpuściłam. – Ale tylko wtedy, gdy Cień znowu zaatakuje.

Peter uśmiechnął się smutno.
– Tylko wtedy.

James oraz Harry podeszli do nas.
– A teraz proszę, wyjdźmy stąd, bo czuję się coraz gorzej – mruknął James, pocierając dłonią o swoją głowę – Rany Peter ty to potrafisz użyć tej swojej magii.

Peter panOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz