32

4.1K 265 75
                                    

Nie mogłam oderwać wzroku od martwego już pirata. Człowieka, którego to ja pozbawiłam życia.

A gdybyś tego nie zrobiła, to zabiłby resztę twoich przyjaciół.

Jednak myśl, że to ja spowodowałam, że ten człowiek już nie żyje, przyprawiała mnie o mdłości. Zakryłam usta dłonią, próbując się opanować, jednak bezskutecznie. Szloch wstrząsnął moim ciałem, a do oczu napłynęły łzy. Jęknęłam cicho, zamykając przy tym oczy. Gdyby nie silne dłonie na moich ramionach, upadłabym na ziemię. Postać odwróciła mnie w swoją stronę i natychmiast przygarnęła do siebie, jednak przez łzy nie potrafiłam zidentyfikować, kto przy mnie był. Zresztą było mi już wszystko jedno.

– Już dobrze – wyszeptał, gładząc mnie dłonią po włosach. – Już jesteś bezpieczna.

– Zabiłam go – powiedziałam, a potem rozpłakałam się na dobre, ponieważ wypowiedzenie tych słów, skutkowało urzeczywistnieniem sytuacji.

– Wendy, proszę. – Jego głos był ledwo słyszalny. – Proszę, spójrz na mnie.

Zrobiłam to i ujrzałam zmartwioną twarz Petera. Chłopak nadal trzymał mnie za ramiona, gładząc je lekko kciukami.

– Posłuchaj mnie – powiedział, a ja miałam ochotę kolejny raz się rozpłakać, wrzasnąć, a na końcu ukryć się w jakimś ciemnym miejscu. – Gdybyś tego nie zrobiła, on by cię zabił lub zrobił coś o wiele gorszego. Ten facet wyrządził wiele zła i gdyby nie ty robiłby to dalej. Zrobiłaś to, aby bronić siebie i przyjaciół, rozumiesz? Nie zrobiłaś nic złego. – Odgarnął mi włosy z twarzy. – Jasne?

Lekko przytaknęłam głową, uspakajając się. Peter miał całkowitą rację. Pirat zapewne nie skończyłby na mnie, lecz myśl o tym, że go zabiłam, przerażała mnie. Chłopak najprawdopodobniej widząc moje wahanie, kolejny raz przygarnął mnie do siebie. Poczułam jego bicie serca, które z sekundy na sekundę, zaczęło mnie uspokajać.

– Proszę cię, nie obwiniaj się – szepnął i pocałował mnie w głowę.

Przytuliłam się do niego, pragnąc zapomnieć o całym świecie, jednak po chwili zdałam sobie sprawę z jednej kwestii.

– James, Harry. – Oderwałam się od chłopaka. – Gdzie oni...

– Spokojnie – przerwał mi i kazał popatrzeć w bok. Odetchnęłam z ulgą, widząc ich całych i zdrowych. Dyszeli ciężko, ale żyli, a to było najważniejsze. – James zabił tamtego pirata, a Czarnobrody uciekł. Jest tchórzem, jeśli ma walczyć sam, więc poszczęściło się nam.

Uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam.
– Nie chcę przerywać tej pięknej chwili – odezwał się James. – Ale kochani moi drodzy, powinniśmy iść na górę, aby zobaczyć, jaka jest sytuacja.

Przytknęłam głową i łapiąc Petera za dłoń, ruszyłam na górę. W jego oczach widziałam ogromne zmęczenie, a on sam ledwo utrzymywał się na nogach. Martwiłam się, że chłopak może zaraz zemdleć, a wtedy będziemy mieli problem. Przede mną szedł Harry, a za nim James. Ten pierwszy jak udało mi się dostrzec, trochę kulał, na co się nieznacznie skrzywiłam. Jeśli Harry, który walczył najlepiej z nas wszystkich, nie potrafił pokonać Czarnobrodego to, kto go pokona?
We czwórkę doszliśmy na górę i ku mojemu zdziwieniu panowała cisza. Nie potrafiąc się powstrzymać, zerwałam się do biegu, pragnąc zobaczyć, co się dzieje. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że nasi oraz piraci Hook'a są na pokładzie. Jedni opatrywali sobie rany, drudzy im pomagali, a jeszcze inni po prostu ze sobą rozmawiali. Kiedy tylko dostrzegłam Felix'a on odwrócił się w moją stronę i podbiegł do mnie. Przytulił mnie, co było z jego strony dziwne, ale odwzajemniłam uścisk.

Peter panOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz