No to jak chcecie jeszcze jeden, to proszę 🧐
Jak wrak człowieka przemierzałem ulice Londynu. Tak jak można było się spodziewać, pogoda była tragiczna i utożsamiała się z moim humorem. Przez czas, kiedy byłem w tym mieście, zapewne mieli o wiele więcej burz, niż w ostatnich latach, pomimo iż Londyn do słonecznych miejsc nie należał. Nadal czułem się koszmarnie, a smutek mieszał się z pragnieniem zemsty. Pragnąłem zemścić się na Cieniu za to, co zrobił mi i Wendy. Rozumiałem dziewczynę doskonale. Jakby nie miała podstaw, aby mi wierzyć i kierowała się rozumem, nie sercem. A może kto wie. Możliwe, że nawet serce jej podpowiadało, że ma zostać.
A jeśli to i lepiej? Gdyby wróciła do Nibylandii razem ze mną to zapewne zginęłaby z rąk Cienia. Nie potrafiłbym jej uratować. A tak? Ucieknie z domu, zrobi karierę, znajdzie męża i będzie szczęśliwa. Mąż. Na samą myśl o tym, że ktoś mógłby dać Wendy to, co ja bym chciał, napajała mnie złością. Zacisnąłem dłonie w pięści. W głowie próbowałem sobie powtarzać, iż to będzie dla niej lepsze, jednak byłem strasznym egoistą. Nie chciałem, aby tu zostawała. Bolało to jak cholera. Wendy była, jest i będzie moja do cholery jasnej.
– Peter! – Zacisnąłem dłonie w pięści, słysząc tak bardzo znienawidzony głos. – Zaczekaj, proszę!
Leniwie odwróciłem się w stronę Tyler'a. Chłopak podbiegł do mnie i spojrzał na mnie dziwnie.
– Czego chcesz? – warknąłem.
– Cień jest w mieście – powiedział, a ja uniosłem brew.
– Poważnie? – syknąłem sarkastycznie. – Zaprosiłeś go?
Chłopak pokręcił głową.
– Nic nie zrobiłem.Przewróciłem oczami i już miałem wejść do domu, ale słowa blondyna zatrzymały mnie.
– Przepraszam Peter – powiedział, co mnie bardzo zaskoczyło. – To, co zrobiłem w Nibylandii... To niewybaczalne, ale wiedz, że jeśli będzie trzeba, to pomogę. Zrobiłem wielkie głupstwo i chciałbym ci to jakoś wynagrodzić.
– Jest ci szkoda, bo nie dostałeś to, czego chciałeś? – Uniosłem brew. – Trzeba było wcześniej pomyśleć. Jeśli wykasowaliście jej pamięć, mogliście zmienić również jej uczucia. Nawet nie wiesz, jak ona teraz cierpi. To nie mnie powinieneś przepraszać.
Nie czekając na jego odpowiedź, wszedłem do domu i trzasnąłem drzwiami. Nie miałem zamiaru z nim rozmawiać. Przyczynił się do tego, co się stało, ale nie chciałem go krzywdzić. Wolałem się zmierzyć z kimś równemu sobie. Oparłem się o nie i zamknąłem oczy.
– Tym razem to ty wyglądasz źle – powiedział James, a ja miałem ochotę go uderzyć.
Spojrzałem na niego morderczym wzrokiem, a ten uniósł dłonie w geście obronnym. Zaraz potem z salonu wyłonił się Felix, a widząc moją minę, zrobił krok do tyłu.
– Wracamy do domu – syknąłem.
– Co z Wendy? – spytał, a jego ton wskazywał, że bał się zadać to pytanie.
Przełknąłem ślinę, a za oknem można było dostrzec jasną błyskawicę.
– Nic – szepnąłem.
Felix spojrzał w podłogę.
– Tak mi przykro.– To nieistotne – syknąłem. Starałem się, aby chłopak nie zauważył, jak ta cała sytuacja mną wstrząsnęła. I tak miał dużo na głowie. – Teraz najważniejsze jest uratowanie Nibylandii.
Przyjaciel chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak ja skierowałem się w stronę łazienki. Napuściłem do wanny gorącej wody, a następnie wszedłem do niej. Zamknąłem oczy i pozwoliłem łzom zlatywać na moje policzki. Przez moją głowę przeleciały wszystkie wspomnienia związane z Wendy. Jak to możliwe, aby tak mała istotka zmieniła tyle w moim życiu? To było niewyobrażalne. Te pół roku temu byłem zimnym skurwielem mającym gdzieś ludzkie życie. A teraz? Stałem się słaby. Obchodziło mnie życie innych i nawet zapragnąłem poświęcać się dla nich. Stałem się zupełnie inną osobą. Gdyby ktoś te pół roku temu powiedział, że Wendy odmieni moje życie, to wyśmiałbym go w twarz. Odchyliłem głowę do tyłu. Nadal nie potrafiłem uwierzyć, że to się stało. Oblałem twarz ciepłą wodą. Przysięgam, że Cień mi za to zapłaci.
***
Po tym, jak się umyłem, ubrałem stare ubrania i rozczochrałem włosy, spojrzałem w lustro. Wyglądałem tak jak dawniej. Szczerze, brakowało mi tych ubrań i tej fryzury. To byłem ja. Prawdziwy Peter Pan, pierwszy Zaginiony Chłopiec. Wyszedłem z łazienki, od razu kierując się do salonu. Chłopcy spojrzeli na mnie smutno.
– Powinniśmy wyruszyć rano – rzekł Felix. – Musisz się wyspać. Przynajmniej trochę.
– Ty idź się wyspać – powiedziałem głosem, który zaznaczał, że nie przyjmuję odmowy. – Ja muszę pogadać z Jamesem.
Przyjaciel tylko skinął głową i ruszył do byle jakiego pokoju. W tym momencie było mało istotne, gdzie będzie spać. Spojrzałem na tego drugiego, a ten uniósł brew. Usiadłem obok niego, a James się wyprostował.
– Nie wiem, czy będziesz chciał wrócić – oznajmiłem. – Z pewnością będziesz musiał zostać i pozałatwiać wszystko. W dodatku jest jeszcze Emma.
– Peter...
– Nie przerywaj mi – powiedziałem. – Zostawię ci jedną fasolkę. Jeśli zdecydujesz się nie wracać, spal ją. Nie chcę na wyspie nieproszonych gości. W dodatku chcę, abyś zrobił dla mnie jeszcze jedną rzecz. – Oblizałem wargi i spojrzałem za okno. Już nie padało, a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. – Pomożesz napisać mi list do Wendy oraz dostarczysz jej go jutro.
– List?
Przytaknąłem głową.
– Pomimo że zaznaczyłem jej, że odchodzę, to chcę jej to wszystko wyjaśnić w liście. Z racji, iż pisać nie umiem, to mi pomożesz.– Da się załatwić – mruknął i wziął na kolana maszynę, która chyba nazywała się komputer. – Więc co chcesz jej przekazać Romeo?
JAMES
Pomogłem napisać list Peterowi i musiałem przyznać, że jeszcze nic tak bardzo mną nie wstrząsnęło. Nigdy nie sądziłem, że Peter jest tak bardzo wylewny w swoich uczuciach. Skierowałem wzrok na chłopaka, który spoglądał przez okno. Wyglądał gorzej niż zawsze. Kiedy ludzie opowiadali mi o miłości, miałem wrażenie, że jest ona dobra. Peter uświadomił mi, że wcale tak nie jest. Miłość nas niszczy i, pomimo iż na początku jest pięknie i kolorowo to na końcu zawsze następuje cierpienie. Peter wyglądał jak wrak, a jego słowa zawarte w liście prawie mnie rozkleiły. On naprawdę ją kochał.Wziąłem głębszy oddech i złapałem go za ramię. Ten odwrócił się w moją stronę, a ja uśmiechnąłem się.
– Będzie dobrze – palnąłem najgłupszą rzecz na świecie.
Chłopak prychnął i pokręcił głową.
– Dla takich jak ja nie ma szczęśliwego zakończenia. Najwidoczniej należało mi się. To, co robiłem przed poznaniem Wendy...
– Każdy zasługuje na szczęśliwe zakończenie – przerwałem mu. – Zobaczysz, że jeszcze się ułoży.
Nie wierzyłem w te słowa, ale bardzo pragnąłem, aby Peter przestał się zamartwiać. Nie uśmiechało mi się widzieć go w takim nastroju. W dodatku przez niego cały czas padało! Chciałem w końcu zobaczyć słońce. Peter westchnął głośno.
– Naprawdę lepiej dogadujemy się, gdy milczysz – powiedział chłopak ze smutnym uśmiechem, a ja zaśmiałem się cicho.
– Mógłbyś być przynajmniej milszy. Staram się ciebie pocieszyć!
Peter pokręcił głowa z rozbawieniem. Zapewne w jego głowie przeszła myśl: James jest tak wielkim idiotą.
CZYTASZ
Peter pan
FanfictionZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość, którą ukrywa niedługo może go zniszczyć. Co się stanie, gdy na jego drodze stanie Wendy Darling, niewinna, skrzywdzona przez los dziewczyn...