57

3K 248 67
                                    

Peter przygarnął mnie mocniej do siebie i już po chwili to on zaczął dominować w pocałunku.

– Macie widownie – burknął James, a ja uśmiechnęłam się. – Moglibyście, proszę iść z tym do sypialni? Ja nie chcę na to patrzeć.

– Możesz odwrócić wzrok – odpowiedział Peter, a następnie położył swoją dłoń na moim policzku. – Powiedz, że to nie jest sen.

Uśmiechnęłam się i ujęłam jego dłoń w swoją.
– Jestem tu Peter – powiedziałam po dłuższej chwili. – I nie mam zamiaru odchodzić.

W jego oczach dostrzegłam łzy, co jeszcze bardziej mnie rozczuliło.

– Myślałem, że cię straciłem – szepnął, a ja pokręciłam głową.

– Ale tak się nie stało.

Brunet przygarnął mnie do siebie. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w niego. Tak bardzo mi go brakowało. Czułam przyśpieszone bicie serca oraz jak jego ciało drży. Ja nie byłam wcale w lepszym stanie. W tym momencie jednak wiedziałam, że właśnie tego chciałam. Pragnęłam, aby było tak zawsze. Chciałam już na zawsze zostać w ramionach Petera. Czułam się tak bardzo bezpieczna.

PETER
Nie potrafiłem zapanować nad własnym ciałem. Z oczu leciał strumień łez, a moje całe ciało drżało. Nie potrafiłem uwierzyć, że ona tu jest. To było zbyt piękne. Zbyt nierealne. Kiedy straciłem nadzieję na to, że Wendy do mnie wróci, ona pojawia się przed moimi oczami. Cała i zdrowa. Taka jak dawniej. W trakcie, gdy dziewczyna przytulała się do mnie z tak wielką ufnością, zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi jej brakowało. Jak bardzo ubóstwiałem tę drobną istotkę.

– Zakochani są wspaniali – burknął dobrze znany mi głos. Wszystkie moje mięśnie napięły się, a Wendy odwróciła się w stronę Tylera. Zauważyłem, jak jej oddech przyśpieszył, kiedy chłopak wyjął pistolet z kieszeni. – Aż miło na was patrzeć.

Jego głos był przesączony sarkazmem, co jeszcze bardziej nakręciło mnie do walki.

– Jak się tu dostałeś? – warknąłem, zasłaniając Wendy własnym ciałem.

– James i twoja kochana Wendy otworzyli portal. Kulturalnie wszedłem za nimi. – Zacisnąłem dłonie w pięści. Tyler skierował broń na mnie. – Odsuń się. Nie ciebie pragnę zabić.

Kątem oka zauważyłem jak Felix oraz James stają obok mnie.

– Nawet jej nie tkniesz – powiedział Felix dobitny tonem.

Blondyn prychnął, a następnie rozejrzał się wzrokiem wariata.
– To ja tu mam broń. – Po tych słowach bez wahania wystrzelił.

Jednakże chłopak zapomniał o bardzo ważnej rzeczy. Moja dłoń automatycznie wysunęła się na przód, zatrzymując kulę w powietrzu.

– A ja władzę w Nibylandii – powiedziałem, a amunicja upadła na ziemię.

W całym ciele poczułem ogromną złość. Poczułem jak w moich żyłach, zaczyna płynąć moc. Zrobiłem krok, wysuwając się na przód. Moja następne ruchu były niekontrolowane.

– Dałem ci szanse – syknąłem, a mój głos był przesączony jadem oraz wściekłością. – Ale uznałeś, że wtrącisz się kolejny raz. Tym razem nie popełnię tego błędu.

Ciało Tylera wzniosło się ku górze, a chłopak upuścił broń. Zacisnąłem dłoń, przez co ten zaczął się dusić. Po chwili puściłem jego ciało, a Tyler spadł na ziemię, kaszląc głośno. Jego śmierć nie mogła być łatwa.

WENDY
Ze wstrzymanym oddech patrzyłam na całą sytuację. Z początku chciałam przerwać i błagać Petera, aby tego nie robił, lecz w głębi duszy widziałam, że nie powinnam go powstrzymywać. Tyler chciał zabić mnie i nie zawahałby się przy zamordowaniu Petera. Gdy blondyn spadł na ziemie, zamknęłam oczy, nie mogąc na to patrzeć.

Peter panOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz