Szliśmy przez las, nie zamieniając nawet jednego słowa. Ja nie miałem zamiaru się odezwać i znając życie Hook oraz Emma także. I nie przeszkadzało mi to. Wolałem iść w ciszy zajęty własnymi myślami. A oczywiście moje rozmyślenia skierowały się w stronę Wendy. Kiedy tylko o niej myślałem, czułem gulę w gardle, a w sercu dziwne kłucie. Zamknąłem oczy.
Odwróciłem się, słysząc jej głos. Rozmawiała z Jamesem, a ja automatycznie zacisnąłem dłonie w pięści. Chłopak, widząc mnie, pomachał do mnie, a na jego twarzy wpłynął uśmiech. Ja natomiast miałem ochotę przewrócić oczami. Podszedłem do nich, siląc się na uśmiech.
– Peter. – Wendy uśmiechnęła się, widząc mnie, a cała złość magicznie wyparowała.
– Cześć mała. – Mrugnąłem do niej.
– Nie będę wam przeszkadzać obrzydliwe gołąbeczki – odezwał się James, ale w jego głosie słyszałem czystą radość. Wendy przewróciła oczami.
Kiedy chłopak odszedł, odezwałem się:
– Może wyjdziemy gdzieś?– Sam mówiłeś, że nie mogę wychodzić z obozu. Czyżbyś zmienił zdanie?
– Ze mną jesteś po prostu bezpieczna. – Wziąłem jej dłoń w swoje i pocałowałem ją.
Uśmiechnęła się i lekko zarumieniła.
– W takim razie gdzie mnie zabierasz? – spytała.– Zobaczysz.
Chciałem, aby ten dzień był dla niej w pewien sposób oderwaniem od tej całej rutyny. Dlatego poszliśmy na plażę, aby obejrzeć zachód słońca. Usiadła na tym samym kamieniu, co dzień przed naszym pierwszym pocałunkiem. Co kłóciliśmy się o Jamesa. To niewiarygodne, że kłóciliśmy się o tak nieszkodliwego chłopaka. Przecież on by nawet muchy nie skrzywdził. Wendy rozumiejąc, o co mi chodzi, zaśmiała się cicho.
– Co jest? – spytałem, uśmiechając się oraz opierając o skałę.
– Jakim sposobem z nienawiści przeszliśmy do... tego.
Zaśmiałem się cicho.
– Nie nienawidziłem cię.– Chciałeś mnie zabić. – Uniosła brew.
– To Cień chciał cię zabić. Powinienem wykonywać jego polecenia.
– Więc. – Poprawiła się na kamieniu. Miałem wrażenie, że właśnie przeszliśmy do poważnej części rozmowy. – Jeśli Cień kazałby ci teraz mnie zabić to, co byś zrobił?
Odwróciłem się w jej stronę i złapałem dłońmi jej biodra. Dziewczyna oplotła nogi wokół mojej talii, a ja pocałowałem ją lekko. Nie miałem ochoty odpowiadać na to pytanie.
– Nie odpowiedziałeś – szepnęła.
– Szczerze? – Przytaknęła głową. – Jestem pewny, że Cień ma jakiś plan. Cel jest nam znany. Chce się ciebie pozbyć. Zagrażasz mu.
– Jak to w ogóle możliwe. Rzekomo posiadam moc, ale zupełnie nie potrafię jej używać. To śmieszne, że myśli, iż mogłabym mu zagrozić.
– Też tego nie rozumiem – odpowiedziałem szczerze. – Nie wiem, jak to działa. Dwa razy uaktywniła się, gdy byłaś zagrożona. Raz ze mną, raz w Londynie. Ale zrobiłaś to także jaszcze raz. – Zmarszczyła brwi. – To drzewo to też byłaś ty.
Westchnęła.
– Nie jesteśmy tego pewni.– Ale ja jestem – powiedziałem z pewnością. – Musimy się dowiedzieć, jak to działa. Abyś mogła także sama się bronić.
CZYTASZ
Peter pan
FanfictionZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość, którą ukrywa niedługo może go zniszczyć. Co się stanie, gdy na jego drodze stanie Wendy Darling, niewinna, skrzywdzona przez los dziewczyn...