7

5.7K 352 125
                                    

Z przyjaciółmi ustaliłam, że spotkamy się po zmroku. Razem doszliśmy do wniosku, że dzięki temu będzie subtelniej, a sam Justin stwierdził, że doda to tajemniczości naszej operacji. Cokolwiek to miało znaczyć dla świętego spokoju przyznaliśmy mu rację. Z racji, iż miałam jeszcze parę ładnych godzin do opuszczenia Londynu raz na dobre postanowiłam ostatni raz pojawić się w domu. Chciałam ostatni raz spojrzeć na moich braci oraz zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. W końcu nie wiedziałam, co mnie tam spotka. Cichutko weszłam do łazienki, aby przejrzeć się w lustrze. Miałam na sobie ciemną, za dużą bluzę z kapturem, ciemne spodnie oraz sportowe buty. Westchnęłam i związałam włosy w wysokiego kucyka. Zdecydowanie nie lubiłam się w takiej fryzurze, ponieważ miałam wrażenie, że moja twarz była jeszcze bardziej kulista, niż zazwyczaj. Na wszelki wypadek wzięłam jeszcze worek, do którego spakowałam dziennik oraz kilka rzeczy codziennego użytku. Westchnęłam i skierowałam wzrok na swój pokój, a następnie wyszłam z niego kierując się do wyjścia.

– Wybierasz się gdzieś? – za plecami usłyszałam głos matki, przez co cała się spięłam. Powoli odwróciłam się w jej stronę i od niechcenia popatrzyłam na nią.

– Obchodzi cię to? – warknęłam nawet nie zmuszając się na miły ton. Przecież i tak nie miałam już zamiaru się z nią widywać. Było mi wszystko jedno, co o mnie pomyśli oraz co może mi zrobić.

Uśmiechnęła się słodko podchodząc do mnie, a następnie pogłaskała po policzku.
–Córciu... – szepnęła, a ja zszturchnęłam jej dłoń. – Nie zrobiłaś codziennych obowiązków.

– Nie jestem twoją pieprzoną sprzątaczką – wycedziłam przez zęby, a ta spojrzała na mnie zaskoczona. Kiedy dostrzegłam, że jej ręka zmierza w kierunku mojej twarzy złapałam ją z całej siły. – Szmatą do bicia również.

– Zasługujesz na to.

– Gdyby każdy dostawał to na co zasługuje dawno byłabyś na moim miejscu.

– Coś ty powiedziała?

– Że twoje miejsce jest w kuchni mamuś. – Uśmiechnęłam się sztucznie puszczając jej dłoń. Kątem oka dostrzegłam jak John wychodzi ze swojego pokoju i patrzy w naszym kierunku.

– Ty...

– Będziesz mnie obrażać przy synu? – spytałam, a kobieta odwróciła się w jego stronę.

– John, skarbie idź do siebie – zażądała, a ten spojrzał na mnie.

– Czemu krzywdzisz Wendy? – spytał, a ja poczułam gulę w gardle. Nigdy nie spodziewałam się takiego pytania ze strony mojego brata.

– Nie robię tego. – Uśmiechnęła się kręcąc głową.

– Robisz to mamo. – Chłopiec podbiegł do mnie i przytulił się. – Chcesz uciec prawda?

Kucnęłam, aby być jego wzrostu, a następnie odgarnęłam mu włosy z twarzy. Lekko przytknęłam głową.

– Ale tam gdzie uciekniesz będziesz szczęśliwsza? – spytał płaczliwym głosem.

– Tak – szepnęłam cudem hamując łzy. – Tam będzie mi lepiej.

– W taki razie uciekaj – powiedział cicho przytulając się do mnie.

– Dziękuję. – Przygarnęłam go mocniej do siebie całując w głowę. Wzrok skierowałam na matkę, które przyglądała nam się z nienawiścią. – Opiekuj się bratem, jasne?

– Jasne, a jak tylko będę dorosły odnajdę cię.

– Będę czekać. – Zaśmiałam się cicho. – Trzymajcie się razem.

Peter panOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz