Obudziłam się chwilę przed budzikiem słysząc roześmiane głosy dzieci bawiących się na dworze. Zmarszczyłam brwi, kiedy poczułam ogromny ból w głowie, co od razu przypomniało mi poprzedni wieczór. Ze wściekłości zacisnęłam dłonie w pięści. Ta kobieta zaczynała przesadzać, a ja powoli traciłam cierpliwość. Wstałam i zeszłam na dół do kuchni. Nagle ogarnęło mnie dziwne przeczucie, dlatego pobiegłam do pokoju chłopców, a następnie rodziców. Nikogo nie było, przez co uśmiechnęłam się sama do siebie. Musieli wyjechać do babci zostawiając mnie samą zapewne na cały weekend. Często robili tak bez żadnej wiadomości. Dziadkowie mieszkali sto kilometrów od Londynu, dlatego nie miałam szans się z nimi zobaczyć, jednak zostawanie samej w domu miało wiele plusów. Miałam całe dwa dni dla siebie bez przemocy fizycznej i psychicznej. Jęknęłam, przypominając sobie o bólu głowy. Naukę postanowiłam odłożyć sobie na wieczór, ponieważ teraz jedyne, czego pragnęłam to pójść spać mając nadzieję, że ból po prostu zniknie.
***
Zerwałam się do pozycji siedzącej mając wrażenie, że ktoś jest w moim pokoju. Zacisnęłam dłonie w pięści rozglądając się nerwowo, a kiedy dostrzegłam, że okno jest otwarte na rozcież spięłam się. Zdecydowanie pamiętałabym, gdybym je otworzyła. Szybko podeszłam do niego i zamknęłam je nadal czując, że ktoś mnie obserwuje.
– To przestaje być zabawne – burknęłam pod nosem. – Wiem, że ktoś tu jest, a ja nie lubię bawić się w kotka i myszkę.
– Spostrzegawcza jesteś – usłyszałam czyiś głos i od razu odwróciłam się w jego kierunku. Z cienia zaczęła wyłaniać się postać, a widząc go w pełnej okazałości wyprostowałam się.
– Kim jesteś? – spytałam próbując nie okazywać strachu.
Chłopak uśmiechnął się, a ja przełknęłam ciężej ślinę. Musiałam przyznać, że był niczego sobie. Ciemnoblond włosy miał pozostawione w nieładzie, co dodawało mu uroku. Jego zielone oczy były niezwykłe. Można było z nich wyczytać tak wiele, a zarazem wielką nicość. On sam w sobie wydawał się tak chłodny i niebezpieczny, a zarazem tak fascynujący i uroczy. W dodatku było coś w nim mrocznego, co zamiast mnie przerażać dodawało odwagi. Wendy do jasnej cholery wracaj na Ziemię, mój głos w głowie sprowadził mnie, ten gość jest w twoim pokoju, a nawet nie wiesz kto to jest. Wzięłam głębszy oddech.
– I jak się tu znalazłeś – dodałam, na co nieznajomy uśmiechnął się szerzej. Miałam wrażenie, że moje wcześniejsze rozmyślania nad szpitalem psychiatrycznym nie były mylne. Chłopak włamał się do mojego pokoju, a ja postanowiłam z nim pogadać. W tamtej chwili naprawdę zachowywałam się jak osoba chora. Wendy, zdecydowanie nie należysz do osób grzeszących inteligencją.
– Okno było otwarte, więc postanowiłem zajrzeć – powiedział po dłuższej chwili chodząc spokojnie po pokoju. – Wielki plus, że nie ślinisz się, gdy śpisz.
– Kim jesteś? – warknęłam ignorując jego ostatnie zdanie, a słysząc mój ton westchnął jakby lekko podirytowany.
– Nazywam się Peter. – Spojrzał mi w oczy, na co automatycznie się spięłam, ponieważ w tym momencie dostrzegłam w nich tylko pustkę. – Peter Pan.
Zmarszczyłam brwi przyglądając mu się uważnie.
– Po co tu jesteś?
CZYTASZ
Peter pan
FanfictionZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość, którą ukrywa niedługo może go zniszczyć. Co się stanie, gdy na jego drodze stanie Wendy Darling, niewinna, skrzywdzona przez los dziewczyn...