WSZYSTKIE zainteresowane osoby proszone są o przeczytanie i wstawienie komentarza na temat notatki na końcu rozdziału! Nawet, jeśli czytają to 2 tygodnie po wstawieniu części 🥰 Jest to sprawa mega ważna dla mnie.
Rozmowa z Felix'em zajęła mi niecałą godzinę. Przez jego słowa miałem jeszcze większy mętlik w głowie. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że Cień nie rzuca słów na wiatr, co przerażało mnie jeszcze bardziej. Nie miałem odwagi, spytać się przyjaciela ile tak naprawdę nas zostało. Miałem wrażenie, że jeśli się dowiem, zburzy to wszystko. Kiedy zadzwonił dzwonek, dostrzegłem Jamesa idącego w naszą stronę. Chłopak zaskoczony spojrzał na Felix'a, który zmartwiony siedział na murku.
- Mogłeś go przynajmniej przebrać - prychnął na powitanie, a ja dopiero teraz zauważyłem, że blondyn ma na sobie ubrania z wyspy. Wyglądał jak bezdomny z magicznego świata. - Wyglądasz okropnie.
- Dzięki - burknął chłopak i spojrzał na Jamesa. - To dziwne, że Peter cię jeszcze nie zabił.
- Było ciężko - mruknąłem.
- Bardzo zabawne Peter - warknął. - Lepiej idź do Wendy, a ja się zajmę blondasem. Wygląda na załamaną, coś ty jej zrobił?
- Bardziej trafne pytanie byłoby, czego nie zrobiłem - wymamrotałem, sam nie wiem, czy do chłopaków, czy do siebie.
- Idź do niej - odezwał się Felix. - Działaj, póki masz czas.
Przytaknąłem lekko głową. Mieli rację.
***
Szukanie Wendy nie zajęło mi tak dużo czasu, jak się spodziewałem. Zauważyłem ją na boisku, a kiedy zadzwonił dzwonek, przyśpieszyłem kroku. Nie chciałem, aby mi uciekła i na szczęście złapałem ją, kiedy wchodziła do budynku. Wypchnąłem ją znowu na boisko, a zaskoczona dziewczyna złapała się mnie.
- Jestem idiotą - rzekłem, nie dając jej dojść do słowa. - Tak bardzo cię przepraszam, Wendy. Wiem, że powinienem ci wszystko powiedzieć, bo na to zasługujesz. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze.
- Peter - szepnęła i zamknęła oczy. - To ja przepraszam. Nie powinnam naciskać.
- Nie. - Pokręciłem zdecydowanie głową. - To ja nie powinienem.
Uśmiechnęła się lekko do mnie, a ja dotknąłem dłonią jej policzka.
- Nie mogę cię stracić - szepnąłem, a dziewczyna przytuliła się do mnie.
Relacja między nami była zbyt skomplikowana. Żadne z nas nie wiedziało, na co może sobie pozwolić. Jednak to, co piękne szybko musi się skończyć. Niebo nagle spochmurniało, a ja usłyszałem grzmot. Rozejrzałem się po niebie i zamarłem. Poczułem, jak w moich żyłach zaczyna płynąć moc.
- Wendy schowaj się za mną - szepnąłem. - Teraz.
Przerażona brunetka zrobiła to, co jej kazałem i natychmiast z moich dłoni wyleciały dwie smugi światła wprost w stronę Cienia. Tak jak można było się spodziewać, uniknął ich i ze spokojem wylądował blisko mnie. Wyglądał jeszcze bardziej przerażająco. Jego ślepia były tak jasne, jak nigdy dotąd, a jego ciało ciemne jak smoła.
Zamknięcie mnie w kokosie nie było dobrym pomysłem, Peter Pan, szepnął, a ja zacisnąłem dłonie w pięści.
- W twoim przypadku przylatywanie tutaj również nie jest dobrym pomysłem - warknąłem, próbując zachować spokój. - Odejdź, zanim będzie za późno.
W głowie usłyszałem śmiech Cienia. Nawet w jego oczach mogłem dostrzec rozbawienie.
Jestem potężniejszy od ciebie. W jego dłoni dostrzegłem ciemną kulę. W ostatniej chwili popchnąłem Wendy na ziemię. Spojrzałem wściekły na postać.
CZYTASZ
Peter pan
FanfictionZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość, którą ukrywa niedługo może go zniszczyć. Co się stanie, gdy na jego drodze stanie Wendy Darling, niewinna, skrzywdzona przez los dziewczyn...