Było już grubo po zachodzie słońca, a ja umierałam z niepokoju. Byłam absolutnie pewna, że jeśli misja Petera miałaby zakończyć się pomyślnie, chłopak już dawno byłby w obozie. Wiedząc, że i tak nie zasnę, wstałam z zamiarem wyjścia na dwór. Gdyby nie to żałosne przeciągnie chłopaków, już dawno byłabym poza obozowiskiem. Zaginieni doszli do wniosku, że z szukaniem Petera poczekamy do rana, ponieważ ich zdaniem ,,na pewno sobie poradził, a teraz świętuje zwycięstwo sam ze sobą". Jednak w moim mniemaniu takie świętowanie nie było podobne do Petera. Poza tym...
– Wendy, do cholery jasnej, co ty wyrabiasz?! – usłyszałam wrzask Felix'a, który przysięgam, że rozniósł się echem po całej wyspie.
Przewróciłam oczami, wiedząc, że właśnie czeka mnie długa pogadanka związana z moją bezsilnością i brakiem logicznego myślenia. Odwróciłam się w stronę chłopaka, unosząc przy tym brew.
– Idę zbierać kwiatki – odpowiedziałam sarkastycznie, a po minie Felix'a, zrozumiałam, że chłopak nie ma ochoty na żarty.
– Nie rób ze mnie idioty, Darling – warknął, podchodząc jeszcze bliżej. – Doskonale wiem, gdzie idziesz i od razu wiedz, że ci tego zakazuje.
– Więc jeśli wiesz to, po co się mnie pytasz? – odwarknęłam wściekła, ponieważ doskonale wiedziałam, że z góry jestem na przegranej pozycji.
– Peter zabronił...
– W dupie mam co Peter zabronił! – wrzasnęłam, rozkładając ręce. – Jesteś jak ten wierny pies, który słucha się swojego pana! Zacznij w końcu samodzielnie myśleć, co?! Może i Peter zabronił wychodzenia z obozu, ale mówił również, że wróci!
– I wróci – odpowiedział spokojnie. – Peter to duże dziecko i wie, co robi.
– Chyba niekoniecznie – parsknęłam.
Felix wziął głęboki oddech.
– Masz zamiar iść tam sama? – Na jego twarzy dostrzegłam rozbawienie. – Zupełnie sama? Postawisz krok na ich terenie i już jesteś martwa.– Więc chodź ze mną. – Uniosłam brew.
– W nocy nic nie zrobimy, bo na wyspie grasuje Cień. Zanim tam dojdziemy, zginiemy.
– Doskonale wiesz, że nie zostawię Petera! – krzyknęłam.
– Darling do cholery myśl racjonalnie! Martwa mu nie pomożesz! – Tym razem on krzyknął. – Rano ustalimy, jaka jest sytuacja, okay? Jesteśmy zmęczeni, więc to także nam w niczym nie pomoże. Proszę cię. Pójdź do pokoju, wyśpij się, a jeśli rano nie wróci, pójdziemy. Nie chcę dla niego źle. Jest moim przyjacielem, tak?
Wzięłam głębszy oddech, pragnąc się uspokoić. Felix miał racje, dlatego przytaknęłam lekko głową.
– Nic mu nie będzie. – Złapał mnie za ramion. – Byle mieczem go nie zabijesz, dlatego nie wątp w niego.
– Jasne – szepnęłam.
Mogłam się spodziewać, że Felix nie pozwoli, bym chodziła po wyspie sama, a zwłaszcza nocą. W Nibylandii grasowało o wiele więcej niebezpieczeństw, o których nawet nie miałam pojęcia. Najgorszy z tego wszystkiego był Cień, który potrafił zabrać ci najcenniejszą rzecz, jaką posiadasz – duszę. Owszem, pragnęłam pomóc Peterowi najbardziej na świecie, jednak Felix miał rację – nie pomogę mu, będąc martwa. Pod wpływem emocji, nie zdawałam sobie sprawy, że wychodząc z obozu, zrobiłabym największe głupstwo świata. Poddając się, skierowałam się w stronę swojego domku, a następnie, położyłam się na łóżko, nawet nie mając zamiaru się przebierać.
***
Czując pierwsze promienie słońca na twarzy, od razu zerwałam się z łóżka. Rozejrzałam się po pokoju, a następnie sięgnęłam po miecz. Nie miałam zamiaru tracić czasu, dlatego od razu wybiegłam na dwór. Dzięki temu, że w nocy położyłam się spać w stroju, w którym chodziłam codziennie, nie musiałam się już przebierać.
CZYTASZ
Peter pan
FanfictionZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość, którą ukrywa niedługo może go zniszczyć. Co się stanie, gdy na jego drodze stanie Wendy Darling, niewinna, skrzywdzona przez los dziewczyn...