11

5.6K 346 93
                                    

Przez cały następny dzień byłam nieobecna, zatopiona we własnych myślach dotyczących relacji mojej i Petera. Fakt, w słowach Felixa było trochę racji, lecz nadal nie mogłam uwierzyć, że w jakiś sposób miałam wpływ na Petera. W rezultacie znaliśmy się bardzo krótko, przez co nawet nie zdążyliśmy się poznać. Mogłabym się odważyć powiedzieć, że nie wiedzieliśmy o sobie podstawowych rzeczy. Jasna cholera, ja nawet nie wiedziałam ile on ma lat! Choć byłam przekonana, że nie powinnam drążyć tematu Petera, musiałam przyznać, że chłopak ciekawił mnie jak nikt inny. Chciałam go poznać, chciałam wiedzieć o nim więcej. Pan w jakiś sposób fascynował mnie – był niewątpliwie najbardziej zagadkową postacią, jaką w życiu spotkałam.

– Coś cię trapi. – Z zamyśleń wyrwał mnie Tyler. Oderwałam wzrok od oceanu, by na niego spojrzeć. Był spokojny wieczór, a księżyc oświetlał wyspę w tak cudowny sposób, iż dosłownie wszystko było widoczne.

– Wydaje ci się – powiedziałam nieobecnym głosem. Czując na sobie nasilający się wzrok chłopaka postanowiłam odwrócić się i iść w prawą stronę. Blondyn natychmiast dorównał mi kroku cały czas nie spuszczając ze mnie spojrzenia.

– Gorączkowo nad czymś myślisz – odpowiedział w końcu. – Masz nieobecny wzrok, spięte ciało oraz ani razu nie odpowiedziałaś w żaden sensowny sposób na moje pytania, a uwierz mi, że było ich sporo.

– Yhym – mruknęłam patrząc na wielką skałę naprzeciwko nas. Niewiarygodne było to jakich była rozmiarów. Byłam ciekawa przez ile lat się kształtowała. A może był to oderwany kawałek od pobliskiego urwiska?

– Wendy. – Tyler złapał mnie za łokieć mocno odwracając w swoją stronę. – Posłuchasz mnie w końcu?

– Cały czas cię słucham. – Uśmiechnęłam się krzywo, na co ten głośniej wypuścił powietrze z płuc.

– Mów co się dzieje.

– Tyler...

– Mów – warknął twardo, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

– Nie wrócimy do domu – powiedziałam w końcu, a po tych słowach blondyn mocniej zacisnął dłoń na moim łokciu.

– Co masz na myśli?

– Peter nas nie puści.

– To znajdziemy inny sposób.

– A jeśli nie ma innego sposobu? – Uniosłam brew.

– Na pewno jest i my go znajdziemy.

– A jeśli nie chcę? – spytałam cicho, a chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.

– Co?

– Jeśli nie chcę wracać do Londynu – rzekłam trochę głośniej czując jak całe napięcie znika z mojego ciała. Szczerze powiedziawszy, gdy tylko wypowiedziałam te słowa poczułam się szczęśliwa.

– Chcesz wracać do Londynu – zaśmiał się nerwowo. – Gwarantuję ci, że chcesz.

– Nie chcę – odpowiedziałam już pewniej. Zestresowana przegryzłam wargę przygotowując się na reakcje chłopaka. – Nie zrozum mnie źle. Wiem, że jesteśmy tu krótko i w sumie nie do końca poznaliśmy wyspę, jednak czuję, że tu jest moje miejsce...

– Twoje miejsce jest w Londynie! – krzyknął nagle, a ja słysząc jego ton wyrwałam mu się odsuwając się o krok. – Tak jak i moje miejsce! Nie żartuj sobie ze mnie, proszę.

– Nie żartuję. – Pokręciłam głową.

– Masz tam rodzinę.

– Nie mam Tyler – starałam się, aby mój głos nie zadrżał. – Nie znasz moich rodziców i nie wiesz co działo się w moim domu.

Peter panOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz