Patrzyłem na najbardziej znienawidzonego przeze mnie chłopaka w dziejach. Mojego wroga numer jeden i pierwszego w kolejce do wyeliminowania. W oczach Tyler'a widziałem nie tylko nienawiść, lecz także przerażenie, co niesamowicie mi się spodobało. Najprawdopodobniej doskonale wiedział, kim jestem. Nie zapomniał.
– Może będziesz uważał, jak łazisz? – warknął, próbując być groźny, a ja o mało nie wybuchłem śmiechem.
Obok niego stało trzech innych chłopców, lecz niekoniecznie zwracałem na nich uwagę.
– Przepraszam, że jak? – Uniosłem brew z rozbawieniem.
– Nie jesteś tu panem – powiedział, a ja doskonale wiedziałem, że jego zdanie ma charakter dwuznaczny.
Prychnąłem.
– Masz jeszcze coś do powiedzenia blondasku? – Chłopak zacisnął dłonie w pięści. Zbliżyłem się do niego i powiedziałem tak, aby tylko on to usłyszał: – Uważaj, z kim zadzierasz Tyler. Ostrzegałem cię.Wyminąłem go i poszedłem naprzód z dumnie uniesioną głową.
– Co ty robisz? – syknął James, doganiając mnie. – Mam ci przypomnieć, że nie jesteś w Nibylandii?
– To miejsce niczym się nie różni od wyspy – powiedziałem obojętnie. – Zasada jest prosta: wygra najlepszy.
Weszliśmy razem do sali, w której mieliśmy lekcje i usiedliśmy w przedostatniej ławce przed jakimś sporym kolesiem.
– Ta ławka jest zajęta – burknął.
– Spostrzegawczy – prychnął James i usiadł obok mnie.
Oparłem się o ścianę i spojrzałem na osiłka. Chłopak patrzył się na nas, lecz nic już nie powiedział. Najprawdopodobniej uznał, że nie ma sensu dyskutować.
– Jak to w ogóle możliwe, że Tyler pamięta? – spytał szeptem blondyn.
– Pewnie tak było w umowie z Czarnobrodym. – Wzruszyłem ramionami. – To najbardziej logiczne wytłumaczenie.
Chłopak przytaknął głową, a następnie zaczął bujać się na krześle, czekając na lekcje. Westchnąłem i zamknąłem oczy. Pomimo że byłem tu dopiero kilka minut, miałem wrażenie, że szkoła to dno najgorsze. Zaczęło mi być żal tych wszystkich dzieciaków, które musiały tu być przez dobre kilka lat. To musiało być najgorsze przeżycie.
– Peter – z zamyśleń wyrwał mnie głos Jamesa.
Otworzyłem oczy, a moje serce automatycznie przyspieszyło.
– Wendy – szepnąłem, próbując wyrównać oddech.
Zmieniła się. Bardzo. Jej włosy nie kręciły się już prawie wcale, w dodatku były ciemne i długie. W jej oczach jednak zniknął ten dawny, piękny blask. Były jakby ciemniejsze i smutniejsze. Przełknąłem ciężko ślinę. Miałem ogromną ochotę podejść do niej i ją przytulić, powiedzieć jej, że jestem i już jej nie zostawię. Jednak wiedziałem, że nie mogę. Nie pamiętała mnie, a ja miałem pustkę w głowie. Nie miałem pojęcia, co mam zrobić i jak się zachować. W dodatku szła w towarzystwie Tyler'a i innych osób, których nie znałem. Chłopak, gdy mnie tylko zauważył, złapał dziewczynę za łokieć i zaprowadził na drugą stronę klasy. Usiedli obok siebie i zaczęli, o czym rozmawiać. Wendy ku mojemu zdziwieniu przytakiwała mu tylko, nawet się nie uśmiechając.
– Coś jest nie tak – szepnąłem.
– O czym ty mówisz? – spytał James, unosząc brew.
– Jeżeli są przyjaciółmi, a ona nie pamięta nas – mówiłem, patrząc na dziewczynę. – To powinna, choć trochę się nim interesować.
– Może ma zły dzień?
CZYTASZ
Peter pan
FanfictionZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość, którą ukrywa niedługo może go zniszczyć. Co się stanie, gdy na jego drodze stanie Wendy Darling, niewinna, skrzywdzona przez los dziewczyn...