34

4.1K 293 148
                                    

Minęło kilka dni. Peter, ja i Felix postanowiliśmy zaufać Hookowi i wpuściliśmy go do obozu. Dzięki czemu codziennie po południu przesiadywaliśmy we czwórkę i ustalaliśmy plan działania. Nie miałam pojęcia, po co ja tam byłam, lecz Peter postanowił, iż mam być blisko niego. Dlatego po raz kolejny siedziałam obok Pana, słuchając jak on i pirat kłócą się nie wiadomo po co. Dzisiejszego dnia towarzyszyła nam także Regina i Emma, które tak samo, jak ja miały dość kłótni mężczyzn.

– Ja przynajmniej nie jestem rozwydrzonym bachorem! – krzyknął pirat.

– Ja przynajmniej mam dwie ręce – prychnął Peter, a ja przewróciłam oczami.

– Pomimo jednej dłoni to ja mam większą armię.

– Którą Zaginieni chłopcy potrafią bez problemu pokonać.

– Odezwał się człowiek, który nie odróżnia wschodu, od zachodu. – Hook skrzyżował ramiona.

– W porównaniu do niektórych na ważne spotkania przychodzę trzeźwy.

– Uważasz, że spotkanie z tobą jest dla mnie ważne? – syknął, a następnie wziął łyk rumu.

– Bo kto by inny chciał się z tobą spotkać. – Peter podszedł do mapy wyspy, ignorując wściekłego Killiana.

Ich sprzeczki były codziennością i nie miały nic wspólnego z pokonaniem Czarnobrodego. Kiedy Hook miał coś jeszcze powiedzieć, ja gwałtownie wstałam. Zamknął usta i popatrzył na mnie, natomiast Peter odwrócił się i szybko do mnie podszedł.

– Wendy coś się stało? – spytał, a ja przewróciłam oczami.

– Mam was dość – powiedziałam wściekła. – Czy wy do cholery nie potraficie choć jeden dzień wytrzymać bez kłótni? Szybciej pozabijajcie siebie,  niż Czarnobrodego.

– Nie moja wina, że Peter to dziecko. – prychnął pirat.

– Nie moja wina, że Hook to pijak – odpyskował mu chłopak.

– Zamknijcie się! – krzyknęłam. – Jak wy się zachowujecie?

– Gdyby on...

Machnęłam dłonią i wyszłam z domku Petera. Miałam dosyć ich kłótni, co za tym idzie i ich. Wzięłam głębszy oddech, aby się uspokoić.

– Przepraszam – usłyszałam za sobą głos Petera.

Prychnęłam i oparłam się o barierkę. Kątem oka zauważyłam, jak chłopak robi to samo i przygląda mi się. Po krótkiej ciszy wreszcie na niego spojrzałam i powiedziałam:
– Dlaczego nie możesz odpuścić? To dziecinne.

Wyszczerzył się, lecz gdy zauważył, że nie mam ochoty na żarty jego mina zmieniła się. Przełknął ślinę.

– Po prostu mnie drażni.

Uniosłam brew, słysząc jego wytłumaczenie.
– Drażni? Naprawdę?

Wyminęłam go i zeszłam z tarasu, który znajdował się przy domku.
– Wendy poczekaj.

Nie odezwałam się ani się nie zatrzymałam. Byłam na niego zła, a jego durne wytłumaczenie wcale nie polepszyło sytuacji. Nagle poczułam silną dłoń na ramieniu. Chłopak odwrócił mnie w swoją stronę, a ja zgromiłam go wzrokiem i skrzyżowałam ramiona na piersi.

– I kto tu zachowuje się jak dziecko – prychnął.

– Może mam swoje powody.

– A ja niby nie mam? – Uniósł brew.

– Może i masz, ale musimy pokonać Czarnobrodego, a ty i Hook jakoś nie idziecie w dobrą stronę.

Peter co chwilę otwierał usta, lecz w rezultacie nie powiedział nic. Pokręciłam głową i nakazałam sobie spokój. Kłótnia z Peterem nic mi nie dawała.

Peter panOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz