2&2

1K 53 6
                                    

W rozdziale pojawiają się przekleństwa, ale kogo to obchodzi nie?! XD

Poleciałam do recepcji by zapytać o jakiś dodatkowy pokój, ale wszystkie były zajęte... Niech to szlak! Plan Lenehana niestety wypalił.

Weszłam zmarnowana do pokoju i rzuciłam się na łóżko obok chłopaków, którzy grali w Fife.

Ja się pytam po co oni się tak wydzierają to tylko głupia gra.

- Kurwa mać ty kanciarzu jeden pierdolony nie gram z tobą! - krzyknął Chaza na śmiejącego się Leonarda - Masz Lisa graj z nim bo ja już sił nie mam - chłopak podał mi pada.

Powiedzmy, że trochę umiem w to grać. Parę razy grałam z blondynem i przyglądałam się jak oni grali wiec, czemu by nie spróbować?

- Aaaaa wygrałam ! 4:1 Devires! - krzyknęłam dumna z siebie tańczą na łóżku.

-  A to tylko dlatego, że dawałem ci fory Lenehan - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.

Już miałam mu odpyskować, ale brunetowi zaburczało w brzuchu, jak by mieszkał tam smok.

- Mam pomysł!- wydałam z siebie okrzyk stając dumnie na łóżku podpierając ręce na biodrach- wy idziecie do maka po jedząko, a ja się tu ogarnę - można powiedzieć, że wydałam rozkaz.

Duet popatrzył na siebie i kiwneli porozumiewawczo do siebie głowami. Po pięciu sekinach nie było ich w pomieszczeniu.

Ja za ten czas stwierdziłem, że się ogarne.

Wzięła cipły prysznic umyłam głowę i zrobiłam wszystko co kobieta powinna zrobić ze swoim ciałem.

Wychodząc spod prysznica ubrałam na siebie szare bawełniane dresy i czarną koszulkę Deviresa. Włosy związałam w koczka i wyszłam z toalety.

Spojrzałam na zegarek była już 19:45, a ich dalej nie było.

Wyszli półtorej godziny temu. Chwyciłam za telefon i wystukałam k numer do bruneta... Nic brak zasięgu napisałam dwa SMS.

Potem zadzwoniłam do Chazy również tak samo...

Byłam trochę zaniepokojona, ale i wściekła. Mak jest jakieś 15 miny drogi z tąd, a ich już nie ma tyle czasu.

Chodziłam po pokoju i zastanawiała się co mam zrobić.

Usłyszałam dźwięk telefonu pod biegłam do półki, na której  leżał i chyciłam go w ręce wciskając zielona słuchawkę.

- Halo?!

- Cześć Lis jak tam wszystko okej?

- Można powiedzieć, że tak Chloe.

Opowiedziałam dziewczynie, że chłopaków nie ma już od dobrych dwóch godzin.

-Pewnie spotkali jakieś fanki, albo coś wymyślili wiesz jacy oni są Lisa.

- Wiem, ale nie zmienia to faktu, że jak tu wejdą to nogi im z tylków po wyrywa.

- Nie złość się już złość piękności szkodzi dobra Lisa muszę kończyć bo słyszę jak Martin płacze Pa i napsz jak wrócą te dwa oszołomy.

- Cześć Chlo i na pewno napisze.

Po 30 minutach skończyła rozmawiać z dziewczyna.

Zadzwoniła jeszcze 10 razy  do jednego i drugiego... Dalej nic.

W końcu o godzinie 23:25 weszły dwie zadowolone z siebie zguby.

Śmiali się do momentu, aż Leonard nie zauwarzył mnie stojącej i patrzacej się na nic wzrokiem mówiącym dzisiaj was zabije.

Chłopak od razu popatrzył na mnie i delikatnie się usmiechną, a Lenehan dalej się hihrolił.

Byli cali brudni, a ich buty były umazane błotem. Na ich głowach można było dostrzec igły z choinki.

Drapałam się po głowie zastanawiąc się, gdzie te dwa karaluchy chodziły

- Macie 5 sekud na wytłumaczenie się - powiedziałam spokojnym tonem, ale w środku cała buzowałam.

Brunet popchał przodem Blondyna, aby to on mówił.

~Jak boga kocham Leonard zachowuje się jak zwykły ciapowaty kapeć ugh ~ pomyslałam.

- A więc tak kochana ty moja siostrzyczko było to tak - chłopak zasiadł w fotelu i zaczął swoją cudowną opowieść wigilijna.

- Oho to dzieci posłuchajmy bajeczki - powiedziałam siadając na łóżku obok dziewietnastolatka.

- Ej kultury trochę ja ci nie przerywałem - powiedział dumy Charlie, za to ja przewróciłam tylko oczami - A więc tak, gdy juz wyszliśmy z maka z zakupami szliśmy do ciebie do hotelu, ale niesty pomyliły nam się uliczki i dopiero jak staneliśmy przed lasem zrozumiałem, że źle poszliśmy. Włączyłem GPS w telefonie i tak wracakiśmy, aż telefon mi się nie rozładował. Niestety telefon Lelośka też padł bo całą drogę grał w gry - Charlie spojrzał na Leo piorunując go wzrokiem.

- Dobra czyli wyjaśniło się skąd te brudne buty, szyszki w torbie i igły z drzewa we słowach - mówiłam wyciągając kolejną igiełke z włosów narzeczonego.

                                    *

Spaliśmy wszyscy razem w jednym łóżku co do przyjemnego nie nalerzało.

Lełoś leżał po prawej stronie łóżka, po lewej Chaza, a ja na moje nieszczęście w środeczku.

Zrobiło mi się gorąco i nie wygodnie. Wkurzona wyszłam z łóżka nie budząc przy tym nikogo normalnie cud.

Z fotela zabrałam gruby koc rozłorzyłam go na ziemi z łóżka ukradłam poduszkę, a do przykrycia się wzięłam cieńszy kocyk.

Kładąc się do "nowego łóżka" usłyszałam jak brunet zaczyna się kręcić i mnie szukać.

- Co ty tam robisz? - zapytał mróżąc oczęta.

- śpię nie widać - zapytałam z ironią.

Nie uzyskałam odpowiedzi bo chłopak leżał juz obok mnie.

- To chyba nie sama - powiedział całując mnie w skroń.

Ze skroni zszedł na kark i obojczyki w końcu zawiasną nad mną.

- Charlie

- Oj będę cicho - powiedział składając pocałunek na moich ustach,a ręką odpierał się do mojej koszuli.

- Ehem - usłyszałam odksząknkęcie z góry - Ja tu jestem - powiedział zirytowany Charlie - Nawet moja obecność wam nie przeszkadza.

- No sory stary twoja siostra jest kurwesko pociągajaca - powiedział dumny brunet.

A ja zrobiła się cała czerwona ze z wstydu. Dobrze, że w pokoju było ciemno.

- Jeszcze jeden taki teks Devires, a  zobaczysz. Spać - powiedział dobitnie chłopak i odwrócił się do nas plecami.

Ja także poszlam w ślady brata. Polorzyłam głowę na poduszkę, a brunet obioł mnie w taki. Po czym poczułam jego rękę na biuscie.

- Ale cycki to masz zajebiste.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po doba się?

Szczerze mówiąc mi tak!
Wiecie o której ja to pisałam ? Obecnie jest 00;55 tak specjalnie dla was mordeczki.

Muszę dla was wymyśleć jakąś ksywkę .

Macie jakieś pomysły? Piszcie w komach.

Także standardowo zostaw po sobie ślad.

I widzimy się w następnym.

Siostra GwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz