#23

3.7K 145 17
                                    

- Wszystkiego najlepszego! - uroczy głos Alice dobiegł do moich uszu zaraz po przebudzeniu. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu kiedy zobaczyłem ją w jednej z moich koszul z małą ilością zapiętych guzików i tacą pełną dobroci.

- Przytyje przez Ciebie, kobieto - westchnąłem z udawanym rozżaleniem. Alice tylko zachichotała i odstawiła tacę na stolik nocny. Usiadła bokiem na moje kolana.

- Nie będę narzekać, Panie Styles. Wyglądasz lepiej niż ja - cmoknęła mój policzek.

- No nie sądzę, Przyszła Pani Styles - zaśmiałem się i złączyłem na moment nasze usta.

Takie momenty pozwalały mi zapomnieć o tym co się stało, a co się nie odstanie. Minął zaledwie tydzień od zabiegu, którego nie wykonałem. Alice w dalszym ciągu o niczym nie wiedziała. Była taka szczęśliwa z tego powodu, dlatego też ja też starałem się tak zachowywać, jakby wszystko się cudownie układało. Od tamtego czasu praktycznie się nie rozstawaliśmy, jak papużki nierozłączki. W chwilach kiedy byłem sam czułem przytłaczającą samotność, dlatego wolałem chodzić wszędzie tam, gdzie Alice.

Akurat tego dnia obchodziłem swoje urodziny. Lubiłem ten dzień. Normalnie wziąłbym wolne, pojechał do Holmes Champel i poszedł z rodziną do naszej ulubionej knajpki, jednak tym razem spełnił się tylko pierwszy podpunkt z tej listy. Z Alice przygotowywaliśmy cały dzień kolacje, na której mieli się zjawić zarówno moja jak i jej najbliższa rodzina. Chcieliśmy aby w końcu mieli szanse się poznać, nasz związek wydawał się już być na odpowiednim do tego poziomie.

Cały dzień wypełniony był pieszczotami i całusami. Nawet jak Alice pomalowała już swoje usta krwistoczerwoną szminką nie odpuszczałem jej kolejnych pocałunków, przez co kosmetyk rozmazał się wokół jej ust. Moich zresztą też. Dzięki temu wywarłem bardzo „dobre" pierwsze wrażenie na rodzicach Alice kiedy to otworzyłem im drzwi, zmazując wacikiem pomadkę ze swojej twarzy. Na moje nieszczęście była bardzo trwała.

Na szczęście tata Alice obrócił to w żart. Niedługo po tym przyjechali moi rodzice,dziadkowie wraz z siostrą i Claire, która przespała całą „imprezę".

- Harry, a kiedy ślub? - zapytała w pewnym momencie moja babcia. Spojrzałem z uśmiechem na Alice i splotłem mocniej nasze dłonie.

- Myśle, że długo nie będziesz musiała czekać, Babciu.

- No ja mam nadzieje! Chce się doczekać jeszcze prawnuka! - oburzyła się. Wszyscy się zaśmialiśmy.

- To może wypijmy za te nasze dzieciaki? - mój ojczym wstał i zaczął rozlewać alkohol do kieliszków. W tamtym momencie to, że byłem przerażony to było mało. Kiedy nalewał płyn do naczynia Alice miałem ochotę wytracić go z jego dłoni, stłuc cokolwiek byleby Alice nie wypiła alkoholu. Byłem świadom, że jedna lampka wina jej nie zaszkodzi, jednak w mojej rodzinie na jednej „rundce" się nie kończy.

- Przepraszam, ale ja nie mogę. Muszę późnej odwieźć rodziców na pociąg - uśmiechnęła się lekko i przesunęła kieliszek w moją stronę. Powiedzenie, że kamień spadł mi w tamtym momencie z serca to za mało. Miałem ochotę skakać z radości, jednak opanowałem swoje emocje.

Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania ⭐️ kocham xo

Doctor Styles | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz