#31

3.2K 155 22
                                    

- Oh, Harry - kobieta westchnęła i wtuliła się we mnie. Poczułem się dziwnie, jednak objąłem ją mocno.

- Jest tu Alice? - szepnąłem, lekko gładząc jej włosy.

- Aha. Wejdź, napijemy się herbaty - uśmiechnęła się i otarła łzy z policzków.

Zaprowadziła mnie do salonu, gdzie na jednej z kanap siedziała moja dziewczyna. Była już przebrana w piżamę, mokre włosy wystawały spod kaptura puszystego szlafroka. Wpatrywała się w płomienie kominka i popijała co moment jakiś parujący napój.

- Kochanie... - przyklęknąłem przed nią i ucałowałem jej nagą skórę. - Przepraszam, że wybuchłem, wiem, że popełniłem błąd, ale nie złość się na mnie... - powiedziałem cicho, gładząc jej dłoń.

  W odpowiedzi Alice wtuliła się w mocno w moje ciało. Objąłem ją najmocniej jak się dało, przytrzymując jej kark i lekko gładząc plecy. Mokre włosy zlepiały się ze skórą na mojej szyi i moczyły moją koszule. Czułem jak dziewczyną co chwile wstrząsa płacz, jak łzy łączą się wilgocią koszuli.

- Nie płacz, kochanie, cssi - starałem się jakoś ją uspokoić. - Mów do mnie, Alice.

- Tata... on zdradził mamę - powiedziała cicho, jakby dławiąc się łzami. Odsunąłem ją lekko od siebie i zajrzałem w te przepełnione smutkiem oczy. - Tamta kobieta to była jego asystentka. Mama ich przyłapała jak pieprzyli się w naszym domu, kazała mu wyjść, zupełnie zapomniała, że mieli się u nas pojawić. Nie odbierała bo zostawiła telefon w pracy.

- Przykro mi, maleńka - ucałowałem jej czoło i kciukami starałem łzy z policzków.

- Kocham Cię, Harry. Obiecają, że nigdy tego nie zrobisz.

- Nie dam Cię skrzywdzić i będę się starał, żeby samemu tego nie zrobić. Jesteś moim skarbem. Jesteście - uśmiechnąłem się lekko i cmoknąłem kącik jej ust.

Do pokoju weszła Pani Dorothy z dwiema herbatami. Jedną podała mi i kazała usiąść „po ludzku", a drugą wzięła dla siebie i usiadła na drugiej kanapie.

- Twoja mama wie? - szepnąłem do ucha Alice po dłuższej ciszy. Odpowiedziała kiwnięciem głowy na nie. - Mówić?

- Mhm - zatopiła usta w herbacie i ścisnęła moje palce.

Wolną ręka wyciągnąłem telefon z kieszeni. Pani Dorothy siedziała wpatrując się w strzelające płomyki podobnie jak jej córka chwile wcześniej. Były do siebie okropnie podobne. Znalazłem w komórce zdjęcie wydruku USG i położyłem je na szklanym stoliku przed kobietą. Spojrzała na mnie pytająco.

- Co to jest? - złapała telefon i zaczęła dokładnie się przyglądać.

- Jestem w ciąży, mamo - Alice powiedziała cicho. - Wiem, że nie cieszysz się, że przed ślubem i w ogóle... przepraszam.

- O mój Boże, dziecko - Pani Dorothy zasłoniła usta dłonią, kiedy opuścił je głośny szloch. Spojrzała na nas i nagle zaczęła nas przytulać. - Tak bardzo się cieszę - uśmiechnęła się przez łzy. -  Jestem szczęśliwa kiedy Ty jesteś, Aniołku - ucałowała dziewczynę, w której oczach błyskały malutkie iskierki szczęścia. - A Ty - Dorothy wycelowała we mnie swój palec wskazujący. - Zajmuj się tymi skarbami tak jak należy bo urwę Ci jaja.

wesołych świąt, maluszki x

Doctor Styles | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz