Przyjechaliśmy do szpitala po siódmej, dlatego miałem niecałą godzinę na wykonanie wszystkich badań Alice. Podróż nie minęła nam w zbyt przyjemnej atmosferze. Oboje milczeliśmy, pogrążeni w swoich myślach.Słowa dziewczyny, które wypowiedziała w kuchni, delikatnie mówiąc mnie zadziwiły. A może i nawet przeraziły. Domyśliłem się, że tak jak ja miała więcej przeciw niż za co do dziecka w tym czasie. Jednak mimo to nie wiedziałem, czy jestem gotowy psychicznie na uśmiercenie własnego dziecka. Zawsze wydawało mi się, że uchyliłbym Alice nawet kawałek nieba, jednak to mnie przerastało.
Mimo to maluch mógłby nas jeszcze bardziej związać. Miałbym wymówkę, aby oświadczyć się, Alice mogłaby się do mnie wprowadzić. Na dodatek widok Claire w jej ramionach był tak rozczulający i tak bardzo działał pobudzająco na moje fantazje. Tylko marzenia te dotyczyły dalekiej przyszłości, a nie kilku następnych miesięcy.
Otrząsnąłem się z myśli, kiedy zamknąłem za nami drzwi do gabinetu. Od razu je zakluczyłem, nie chcąc aby ktokolwiek nam przeszkodził. Wykonałem kolejne badanie, USG i pobrałem próbki krwi. Czułem się dość dziwnie robiąc to po tak długiej przerwie. W dalszym ciągu Alice nie odzywała się do mnie ani słowem. Grzecznie wykonywała tylko polecenia typu „oddychaj głęboko". Miałem już pewność, że w jej brzuchu znajduje się bobas, który miał już osiem tygodni. Miał zaledwie półtora centymetra, dopiero zaczynały się wykształcać jego paluszki i stopy. Nigdy nie zdarzyło mi się tak długo przyglądać obrazowi na ekranie. Nie mogłem oderwać wzroku od tej przeuroczej istoty.
Wydrukowałem o wiele więcej skanów niż zrobiłbym to dla normalnej pacjentki. Schowałem je do kieszeni fartucha i dopiero wtedy spojrzałem na Alice. Jej głowa zwrócona była w przeciwną stronę niż monitor. Znowu płakała. Usiadłem na rogu leżanki i podciągnąłem jej ciało do siebie. Wtuliła się mocno w moją klatkę piersiową, wybuchając głośniejszym płaczem. Oparłem brodę o jej ramie i delikatnie gładziłem jej kręgosłup.
- Wyjmij to ze mnie, proszę. Zrób to dla mnie, Harry, ja nie chce tego dziecka, tylko nie to.
Objąłem ją mocniej ramionami i wydobyłem z siebie tylko „cicho, skarbie".
Alice wróciła do domu, a ja zająłem się pracą. Szło mi to bardzo ciężko, praktycznie cały czas byłem w innym świecie. Kiedy zostałem wezwany na porodówkę, starałem się uniknąć tego jak ognia. Tak jak sądziłem widok „świeżo" urodzonego dziecka sprawił, że przez kilkanaście minut płakałem na ziemi w męskiej łazience. Czułem, że każda w tamtym momencie podjęta decyzja będzie nieprawidłowa, a ja musiałem wybrać to „lepsze zło".
Ze szpitala pojechałem od razu do mieszkania Alice. Otworzyła mi z zapuchniętym oczami, ubrana w jedna z moich bluz, które były na nią znacznie za duże. Od razu mocno się do siebie przytuliliśmy, przez kilka minut po prostu stojąc w progu. Później przenieśliśmy się na kanapę, gdzie poprosiłem Alice o zdradzenie mi swoich myśli.
- Na prawdę chciałabyś usunąć to dziecko? - zapytałem po chwili ciszy.
- Jestem tego pewna, Harry - powiedziała cicho. - Nie poradzimy sobie w tym momencie... Sam wiesz o co mi chodzi - westchnęła i naciągnęła rękawy bluzy na swoje dłonie.
- Dajmy sobie tydzień. Wtedy podejmiemy decyzje, dobrze? Nie chce żebyśmy czegokolwiek żałowali.
Alice zgodziła się na moją propozycje. Od tamtego momentu bolała mnie każda upływającą godzina. Spędzaliśmy z Alice czas razem, ale każde z nas było w swoim świecie. Piątego dnia pod wpływem emocji poszedłem do baru i po prostu się upiłem. Gdyby nie to, że po kilku podejściach udało mi się zadzwonić do Zayn'a zapewne skończyłbym drzemiąc gdzieś na ulicy. On odwiózł mnie do mieszkania, gdzie przekazał moje na wpół przytomne ciało Alice. Następny dzień był pełen emocji, przepraszania i ogromnego kaca. Było mi wstyd za to co zrobiłem.
Siódmego dnia usiedliśmy razem z Alice na kanapie. Żadne z nas nie wiedziało do końca co ma powiedzieć, jak zacząć tą rozmowę. W końcu zebrałem w sobie na tyle siły by zadać tylko ciche pytanie:
- Dalej tego chcesz?
Odpowiedź Alice zabrzmiała dopiero po kilkunastu sekundach. Była cicha, głos jej drżał.
- Tak. A Ty?
Udało mi się tylko lekko skinąć głową. W dalszym ciągu nie byłem pewien, jednak było to ciało Alice i to ona miała więcej do powiedzenia.
Umówiliśmy się, że wykonam zabieg następnego dnia po swojej pracy. Nie przespałem nocy, cały czas obmyślając jak to zrobić, żeby jak najmniej skrzywdzić Alice. Dziewczyna chciała być nieświadoma, dlatego o osiemnastej czekałem na nią w swoim gabinecie z jedną tabletką, która miałaby ją odurzyć i sprawić, że po prostu uśnie. Nie mogłem podać jej narkozy, ponieważ potrzebowałbym do tego anestezjologa. Chcieliśmy być sami w tamtym momencie.
Kiedy Alice trochę odpłynęła zacząłem się przygotowywać. Ręce mi się trzęsły, a na czole było pełno kropelek potu. Nigdy nie zdarzyło mi się tak bardzo denerwować przed jakimkolwiek zabiegiem. Nawet gdy byłem rezydentem i po raz pierwszy samodzielnie odbierałem poród.
Po kilku minutach wgapiania się w ścianę zacząłem prace. Sprawdziłem, czy Alice nic nie poczuje po czym wprowadziłem łyżkę chirurgiczną do jej wnętrza.
Trzymałem ją chwile w bezruchu. Słyszałem tylko nasze oddechy, mój szybki i głośny i delikatny, spokojny Alice.
Wtedy popełniłem największy błąd w życiu.
CZYTASZ
Doctor Styles | h.s.
FanfictionAlice przeżywa prawdziwy koszmar. Jeden wieczór sprawia, że nie ma ochoty kogokolwiek znać i traci zaufanie do wszystkich. Harry spróbuje jej pomóc. #101 w Fanfiction <3