Ku mojemu zdziwieniu Alice zgodziła się na wyjazd. Starałem się znaleźć nocleg, a przede wszystkim załatwić sobie wolne jak najszybciej, żeby uniemożliwić dziewczynie odmowę. Dosłownie skakałem z radości na myśl o weekendzie z moimi dziewczynami.
Tak jak wszystko było zaplanowane zaraz po pracy w piątek podjechałem pod restauracje. W środku był jeszcze ruch, jednak nie widziałem Alice na kuchni. Pokierowałem się na górę i zapewne od razu bym wszedł, gdyby nie krzyki, które usłyszałem za drzwiami.
- Wkurwiasz mnie, Louis!
- To Ty zachowujesz się jak dziwka! Ledwo pojawił się w Waszym życiu, a Ty już wyjeżdzasz z nim na jakiś popieprzony weekend! Robisz Brinley wodę z mózgu.
- Raczej pokazuje jej jaki powinien być ojciec, którego od zawsze chciała - po krótkiej chwili ciszy dotarł do mnie ściszony głos Alice.
- Przecież wiesz, że mogę jej zastąpić ojca. Kocham Was obie i nie odpuszczę. Nie obchodzi mnie to, że Brinley jest jego, Alice. Ważne jest to, kto przy niej był.
Nie mogąc tego wytrzymać wtargnąłem do środka. Alice stała przy blacie kuchennym, a Louis stał tuż za nią, lekko gładząc jej ramie.
- Odwal się od niej. Zresztą, ode mnie i od Brin też - warknąłem przyciągając Alice do siebie. Dziewczyna od razy wtuliła się w moje ciało,jakby chciała się schować. - Nie masz prawa nawet mówić coś takiego - ucałowałem włosy blondynki i objąłem szczelnie ramionami, żeby pokazać Tomlinsonowi, że była moja.
O dziwo nie zaczął się kłócić, tylko po krótkim prychnięcia odszedł w stronę swojego pokoju. Stałem jeszcze chwile przytulając dziewczynę.
- Zabierz Nas - mruknęła po chwili, nieznacznie unosząc głowę. Złapałem jej policzki w obie dłonie i złożyłem na ustach delikatny pocałunek.
- Się robi, Księżniczko.
Po dziesięciu minutach zmagałem się z przypięciem fotelika w samochodzie. Wszystkie bagaże były już zapakowane i pozostało tylko wsiąść i odjechać.
- Musisz ten pasek przełożyć przez tą dziurkę - tłumaczyła Alice. Stała obok z dziewczynką w ramionach. Mała była już trochę zaspana, dlatego tylko wtulała się w swoją mamę i przyglądała temu co naokoło.
Kiedy w końcu udało mi się stabilnie umocować fotelik mogliśmy wyruszyć w drogę. Alice usiadła obok mnie, trochę usprawiedliwiając się tym, że dziewczynka i tak uśnie w podróży, a mnie będzie trzeba zagadać.
Alice była trochę przybita, zapewne przez wcześniejsze słowa Louis'a. Mimo to odpowiadała na wszystkie moje pytania dotyczące tego co się u niej działo przez dwa lata.
- Nie przejmuj się już - przesunąłem dłoń z kierownicy na kolano dziewczyny. Posłała mi tylko lekki uśmiech, który wcale nie wydawał się być wymuszony.
Po równo trzech godzinach wysiadaliśmy pod małym domkiem na wybrzeżu. Było już blisko północy, więc wniosłem wszystkie rzeczy, a Alice śpiącą dziewczynkę. Rozłożyłem szybko podróżne łóżeczko w jednej z sypialni, a blondynka odłożyła przebraną w piżamkę dziewczynkę do snu. Na palcach wyszliśmy z pokoju, zostawiając lekko uchylone drzwi na wypadek, gdyby się obudziła.
- Jesteś padnięta - pogłaskałem dłoń dziewczyny, kiedy stanęliśmy w kuchni.
- Jestem. A tutaj jest pięknie - uśmiechnęła się i cmoknęła mój policzek. - Dziękuje, Harry.
- To ja dziękuje, że jesteś - odgarnąłem zagubione włosy za ucho. - Proponuje kąpiel i spanie.
- O tym właśnie myśle - mruknęła. Przeszliśmy się do sypialni, w której znajdowały się nasze walizki. Dziewczyna wyciągnęła satynową, jasnoróżową piżamkę, która od razu wywołała uderzenie gorąca.- Harry? - szepnęła, nagle pojawiając się tuż obok mnie.
- Tak, kochanie?
- Wykąpmy się razem - powiedziała tak cicho, że ledwo to usłyszałem. Jednak już po chwili z szerokim uśmiechem kierowałem się w stronę łazienki, trzymając w swojej dłoń Alice.
Blondynka sama ściągnęła się z siebie koszulkę i spodnie. Miała na sobie biały komplet bielizny, który dość dużo zakrywał. Mimo to dziewczyna wyglądała zabójczo seksownie. Włączyłem wodę pod prysznicem, żeby zdarzyła się ogrzać i sam rozebrałem się do bokserek.
Alice stała tuż przede mną, przyglądając mi się. Sam próbowałem zapamiętać najdrobniejszy skrawek jej skory. Po dłuższej chwili zdjąłem dziewczynie stanik i złączyłem nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Moje dłonie błądziły początkowo po plecach Alice, jednak szybko zjechały na jej pośladki. Jej palce były wplecione w moje włosy i lekko za nie pociągały, przez co z moich ust wydobywały się małe pomruki.
Złapałem dziewczynę za uda i uniosłem, tak, że była zmuszona do objęcia mnie nogami. Nie przerywając pocałunku i nie zważając na dolne części bielizny przesunąłem się pod prysznic. Ciepła woda dodatkowo popędzała wszystkie receptory w mojej skórze. Oparłem dziewczynę plecami o ścianę i po delikatnym odłożeniu na ziemie zniżyłem się na kolana. Patrząc na nią z dołu, na jej przyspieszony oddech, zaróżowione policzki i kropelki wody spływające po jej skórze nie mogłem się opanować i zsunąłem jej majtki. Wszystko wyglądało tak jak zapamiętałem, oprócz małej czarnej literki na biodrze. Uśmiechnąłem się szeroko, przejeżdżając palcem po małym „H".
- Kocham Cię - szepnęła i pociągnęła mnie lekko, żebym wstał. Równie szybko pozbyła się mojej bielizny.
- Ja Ciebie też kocham, Skarbie - złączyłem ponownie nasze usta, podniosłem ją za uda i z pomocą dłoni wsunąłem się do jej wnętrza. Alice była we mnie wtulona. Jej ciche jęki odbijały się o moje ucho, a palce przyjemnie wbijały się w plecy.
Nie miałem pojęcia ile czasu minęło aż orgazm zaczął budować się w moim podbrzuszu. Widziałem, że Alice jest już równie blisko, dlatego zacząłem się mocniej poruszać. Po moim ciele rozniósł się orgazm, który na całe szczęście nie wyłączył moich myśli.
Alice krótko wykrzyknęła moje imię, jednak prawie od razu po orgazmie jej oczy się przymknęły. Zemdlała.
CZYTASZ
Doctor Styles | h.s.
ФанфикAlice przeżywa prawdziwy koszmar. Jeden wieczór sprawia, że nie ma ochoty kogokolwiek znać i traci zaufanie do wszystkich. Harry spróbuje jej pomóc. #101 w Fanfiction <3