#33

3.3K 158 18
                                    

Wybraliśmy tamto mieszkanie. Zdawało się być dla nas idealne. Nie było za duże i było nas na nie stać. Ilość pokoi i ich wielkość były w sam raz. Winda wydawała się być jednym z lepszych rozwiązań, szczególnie na czas przeprowadzki i noszenia wszystkich pudeł. Alice nie mogła niczego nosić, dlatego poprosiłem Zayn'a o pomoc na jeden dzień.

Dziewczyna siedziała na szarej, narożnej kanapie i lekko gładziła nie mały już brzuszek. Nasza córeczka dawała jej już trochę popalić, kopiąc i  domagając się uwagi. Alice była trochę niewyspana ze względu na stres związany z przeprowadzką.

- Mogę już wam coś pomóc? Nudzę się tu tak sama - jęknęła i wstała powoli z kanapy.

- Nie targaj niczego - spojrzałem na nią niby groźnie. - Możesz zrobić nam jakąś kawę, co ty na to, Zaza?

- Zaza? Serio? - Zayn cicho się zaśmiał. - Kawa będzie okej.

  Dziewczyna od razu podreptała do swojej ulubionej części mieszkania, czyli kuchni. Czuła się w niej swobodnie, sama wybierała co gdzie ma leżeć przez co bez problemu zaczęła wszystko robić. Wiedziałem, że w jej przypadku sama kawa nie wystarczy i przygotuje na szybko coś słodkiego. Zdecydowanie nadszedł czas, żeby pomyśleć o jakiejś siłowni. Kuchnia Alice była na tyle dobra, że czasami jadłem więcej niż było potrzeba tylko ze względu na jej smak.

Wnieśliśmy kolejną partie pudeł, a w mieszkaniu już roznosił się zapach czegoś czekoladowego. Zayn prawie upuścił opakowanie z ciuchami, kiedy w pośpiechu podbiegał do kuchni zobaczyć co tam się dzieje. Poszedłem za nim, a moja dziewczyna akurat nakładała na talerzyki jakieś czekoladowe ciasto.

- Mieliśmy na nie składniki? - spojrzałem zdziwiony. Na razie w naszej kuchni było tylko kilka niezbędnych do przeżycia produktów.

- Musisz dać mi przepis - powiedział Zaza z pełna buzią. Kiedy on w ogóle zdarzył to zjeść? - Musisz coś otworzyć. Trzeba te dobrocie pokazać światu.

Dziewczyna tylko lekko się zarumieniła. Wiedziałem, że zapewne znowu sama nie znała przepisu na to.

- Ide się polozyc, dobrze? - przystanęła obok mnie i cmoknęła mnie w policzek.

- wszystko okej? - wciągnąłem ją między swoje nogi. Przez barowe krzesełka miałem kolana na wysokości jej bioder.

- Mała chyba będzie piłkarzem - uśmiechnęła się lekko, a ja przyłożyłem dłoń do jej brzuszka. Rzeczywiście, Brinley kopała bardzo mocno.

Doctor Styles | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz