Powiedzieć, że ten dzień był zabiegany to mało. Od samego rana nie mogłem wyrwać się z gabinetu nawet po kawę, więc musiałem co chwile prosić o to jedną z pielęgniarek. Z tego powodu moja radość była ogromna kiedy ostatnia pacjentka na ten dzień zamknęła za sobą drzwi. Musiałem przez chwile odpocząć, przymknąć oczy i dać upust bolącym oczą.
Ukochaną ciszę przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Z moich ust wydostało się głośne westchnienie zanim zdobyłem się na otworzenie oczu. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem w drzwiach Malik'a.
- A Ty tu co? - zapytałem, niezbyt miło.
- Alice jest na SOR-ze. Chciałem Cię tylko poinformować.
Jego słowa sprawiły, że migiem stałem z powrotem na swoich nogach. Praktycznie wybiegłem z gabinetu , rzucając tylko „zatrzaśnij drzwi" w jego stronę. Byłem przerażony. Znowu. Nie dość, że nie wiedziałem z jakiego powodu Alice znalazła się w szpitalu, to dochodziło do tego zamartwianie się o dziecko. I o to, czy dziewczyna się o nim nie dowie. W dalszym ciągu nie potrafiłem jej powiedzieć o tym, że nie poradziłem sobie z usunięciem malucha, który miał już prawie cztery miesiące. Jako, że Alice była dość szczupłą osobą to dało się już zauważyć mały brzuszek, jednak zwalała to na to, że ostatnio jadła trochę więcej. Brak miesiączki wytłumaczyłem jej zmyśleniem, że to normalne, hormony i takie tam. Uwierzyła mi. A ja dalej nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy.
Wbiegłem na SOR, od razu odnajdując pośród lekarzy moją dziewczynę. Siedziała na wysokim łóżku, jej nogi zwisały w powietrzu. Zdziwił mnie widok sportowych ciuchów na jej ciele, jednak bardziej przejmowałem się wtedy czym innym. Przepchnąłem się między lekarza a pielęgniarkę.
- Co się stało? - złapałem oba policzki Alice w swoje dłonie i obejrzałem jej twarz z obu stron. Nie widziałem żadnych zadrapań, siników, więc odrzuciłem opcje wypadku.
- Wszystko dobrze, Harry - uśmiechnęła się. Miała trochę bledsze usta niż zwykle.
- Przywieźli ją z siłowni, straciła przytomność. Nie chce nam pozwolić na wkłucie, nie chce iść na TK - wymieniał trochę znudzonym głosem dr. Jones, starszy mężczyzna.
- Przejmuje ją.
Tylko przytaknął i odszedł w kierunku innego pacjenta. Złapałem kartę, która leżała w nogach łóżka i odczytałem z niej kilka ważnych spraw.
- Co robiłaś na siłowni? - spojrzałem zdziwiony na Alice. W sumie to też przerażony bo utrata przytomności w ciąży nie była najlepsza dla dziecka. Nie mówiąc już o forsowaniu się na ćwiczeniami.
- Przytyłam ostatnio, muszę trochę schudnąć bo nie mieszczę się już w żadne spodnie - westchnęła.
- A co tam się stało? Powiedz mi wszystko co pamiętasz - usiadłem bokiem na łóżku i złapałem jak zwykle zimną dłoń w swoją.
- Byłam na bieżni, po prostu biegłam, nawet nie zbyt szybko... nagle zrobiło mi się słabo, nawet nie zdążyłam zejść na ziemie. A późnej obudziłam się już tutaj - spojrzała na mnie. - Nie chciałam, żeby ktoś inny mnie dotykał - zarumieniła się lekko, tłumacząc odmowę wszystkich badań.
- Chodź ze mną - cmoknąłem lekko jej dłoń i wstałem, od razu ruszając w stronę swojego gabinetu. Narzuciłem na odkryte ramiona dziewczyny kitel, kiedy zobaczyłem na nich gęsią skórkę.
Czułem, że to był najwyższy czas,aby powiedzieć Alice, że jest w ciąży. Ukrywanie tego było coraz cięższe z dnia na dzień, a wyrzuty sumienia powoli wpędzały mnie do grobu. Dziewczyna była dość zdziwiona, kiedy kazałem jej położyć się na kozetce. Zaczęła trochę się wypytywać, a nawet protestować, jednak ostatecznie udało mi się postawić na swoim.
Prawie od razu znalazłem na ekranie aparatu do USG to czego szukałem. Czułem cały czas na sobie wzrok dziewczyny, który wypalał dziury w moim profilu. W końcu, po chwili przerwy, przesunąłem zatrzymany obraz w jej kierunku.
- To nasze dziecko, Alice
CZYTASZ
Doctor Styles | h.s.
FanfictionAlice przeżywa prawdziwy koszmar. Jeden wieczór sprawia, że nie ma ochoty kogokolwiek znać i traci zaufanie do wszystkich. Harry spróbuje jej pomóc. #101 w Fanfiction <3