2.12

2.4K 127 36
                                    

Ze snu obudziło mnie uginanie się materaca. Przez to, że byłem odwrócony w kierunku drzwi mogłem zobaczyć mały zegar, który wskazywał kilka minut po piątej. W pokoju nadal było ciemno. Odwróciłem się na drugi bok przy którym wcześniej leżała Alice. Przyniosłem ją do łóżka po tym jak odleciała.

- Co jest? - spytałem cicho, kiedy zobaczyłem, że siedziała. Spojrzała na mnie naciągając kołdrę na nagie ciało. Widać było, że jej włosy nadal były mokre w kilku miejscach.

- Dawno nie spałam nago.

Mimo ciemności wiedziałem, że się zarumieniła. Norma. Wstałem z łóżka i szybko zaglądnąłem do walizki. Razem z jedną ze swoich koszulek wszedłem na łóżko i usiadłem na nogach dziewczyny.

- Rączki w górę - ucałowałem czoło dziewczyny i po tym jak wykonała moje polecenie, nasunąłem koszulkę na jej ciało. Położyła dłoń na moim karku i delikatnie złączyła nasze usta.

- Dziękuje, Hazz - mruknęła, zaplatając na palce kosmyki moich włosów. - Byłeś może u Brinley?

- Nie, nie pomyślałem o tym - przyznałem się.

- Idziesz ze mną?

Przytaknąłem i już po chwili kierowaliśmy się w stronę pokoju, w którym spała nasza córeczka. Wyglądała przeuroczo z zamkniętymi oczkami, uchylonymi usteczkami i w skulonej pozycji. Kołderka była skopana w dół łóżeczka, jednak Alice szybko naciągnęła ją na ciało dziewczynki. Przez chwile stała nad łóżeczkiem aż skinęła dłonią w moją stronę, żebym podszedł. Objąłem ją od tyłu i musnąłem ustami jej kark.

- Chce, żeby tak było już zawsze - wyszeptałem do jej ucha, będąc na tyle blisko, że moje usta ocierały się o jej skórę. Dziewczyna spojrzała na mnie z dołu, a na jej usta wkradł się uśmiech, kiedy załaskotałem jej bok. Złapała moją dłoń i położyła ja na swoim brzuchu, a jej usta na chwile złączyły się ze skórą na mojej szyi.

- Tęskniłam za Tobą. Nie wyobrażasz sobie ile razy chciałam po prostu zebrać swoje rzeczy i sprawdzić, czy jesteś w domu. W sumie to raz nawet tam byłam, ale Ty pewnie byłeś akurat w pracy. Nie zauważyłeś, że podebrałam Ci jedną bluzę, prawda?

- Tą czarną?

- Dokładnie tą - zaśmiała się cicho.

- Czy ty wiesz ile czasu ja jej szukałem? - zaśmiałem się cicho. To wszystko tłumaczy.

- Chciałam tylko móc się do ciebie przytulić - mruknęła i objęła moją szyje.

Brin obudziła się tuż po siódmej, wyrywając nas ze snu swoim płaczem. Już po chwili Alice wracała z nią w ramionach do sypialni, cmokając czoło dziewczynki.

- Pójdziemy dziś na plac zabaw, mamo?

- A może pójdziesz ze mną, a mama trochę odpocznie? - posłałem trochę nieśmiały uśmiech w stronę Brin. Byłem święcie przekonany, że odmówi, ale chciałem, żeby Alice zobaczyła, że mi zależy.

- Super! Mogę iść z Harry'm, Mamuś?

- Z Tatą, kochanie. To Twój Tata.

Alice zniknęła w kuchni, a ja zostałem w łóżku i bawiłem się z Małą. Dziewczynka co chwile się myliła i mówiła do mnie „Harry, Ups! Tato!", co wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Po dłuższym czasie blondynka wróciła do nas ze śniadaniem, po którym zabrałem Brinley na plac zabaw. Mała szybko zaznajomiła się z chłopcem, który był mniej więcej w jej wieku. Siedzieli razem w piaskownicy, a ja usiadłem na jednej z ławek i zadzwoniłem do swojej mamy.

- Cześć,Synku. Dawno do mnie nie dzwoniłeś - czułem, że w tym momencie się smutno uśmiechnęła. To prawda. Nie dzwoniłem. Nie chciałem z nikim rozmawiać.

- Dużo się ostatnio wydarzyło, mamo - odchyliłem głowę, żeby słońce padało na moją skórę. - Jestem z Alice i Brinley nad morzem. Mam je z powrotem.

- Ale jak to? Harry! To wspaniale! Przywieź je do nas, wyślij mi zdjęcie Brinley - zapłakała do słuchawki, a ja spojrzałem na miejsce, gdzie wcześniej siedziała dziewczynka. Ale wtedy jej już nie było.

Doctor Styles | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz