#17

5K 182 13
                                    

Kolejny poranek przy Alice sprawił,że miałem dobry dzień. W drodze do pracy odprowadziłem ją na rozmowę kwalifikacyjną w małej restauracji zaledwie kilka budynków od jej mieszkania. Alice wciąż była płochliwa w stosunku do ludzi, dlatego krótszy dystans i możliwość pracowania w kuchni były dla niej w sam raz.

Wszystko zaczęło się układać. Alice pracowała przez kolejne miesiące, była bardzo zadowolona. Często odbierałem ją po pracy i spędzaliśmy wspólne wieczory przed telewizorem. Mało które noce spędzaliśmy osobno, praktycznie byliśmy nierozłączni. Uwielbiałem spędzać momenty przy tej kobiecie, tak pięknej i delikatnej. Zdecydowanie chciałem ją ochronić przed wszystkim, czasami bywając aż nadto opiekuńczym.

Święta musielismy niestety spędzić oddzielnie. Siedzenie przy stole w rodzinnym domu nie dawało mi tyle przyjemności co leniuchowanie z Alice. Ciagle o niej myślałem, przez co zdarzało mi się odlatywać, co było powodem do śmiechu dla mojej rodziny. W końcu wytłumaczyłem im o kogo chodzi. Mama skarciła mnie za to, że nie powiedziałem jej, że w końcu sobie kogoś znalazłem. Oczywiście nakazała mi przedstawić jej Alice w jak najszybszym czasie.

Moja rodzina, tak jak się spodziewałem, pokochała Alice. Od razu moja siostra zmusiła ją do przyjścia na jej wesele i zaprosiła na ostatnie przymiarki co do sukni. Ślub miał być już za cztery miesiące, co minęło bardzo szybko.

Przyjechaliśmy do domu moich rodziców dzień wcześniej. Do wieczora pomagaliśmy w ostatnich poprawkach na sali. Alice co chwile zajmowała się trzymiesięczna córeczką mojej siostry. Wyglądała przepięknie trzymając w ramionach takiego malucha, a ja tylko marzyłem, aby niedługo zabawiała nasze dziecko.

Następnego dnia szykowaliśmy się od poranka. Co chwile zmienialiśmy się przy Clairy aby odciążyć jej rodziców w takim dniu. Moja mama jak zwykle panikowała, gorzej niż sama panna młoda. O piętnastej wszyscy wyruszyliśmy do kościoła. Jako ze byłem świadkiem, Alice usiadła z moimi rodzicami, przy okazji niańcząc dziecko. Msza minęła szybko, tak samo jak początek wesela. Większość piosenek przetańczyłem z moją dziewczyną, która niedaleko północy zniknęła mi z pola widzenia. Zaniepokojony zacząłem jej szukać, podpytując o nią ludzi. Okazało się, że poszła sie przebrać. Wyszedłem przed sale,w tle słysząc głos DJ'a informujący o tym, że już za chwile zwolnimy. Wtedy zobaczyłem mojego anioła.

Alice szła powoli w moją stronę w przepięknej, jasnoróżowej, długiej sukience na cienkich ramiączkach. Z sali dobiegały do mnie pierwsze takty, jak się okazało,piosenki Ed'a Sheerana, czyli ulubionego wokalisty Alice, na dodatek jej ulubionej piosenki, czyli Perfect.

Powoli podszedłem do mojej księżniczki i położyłem dłonie na jej biodrach.

- Kocham Cię - spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się pięknie. Poczułem jej dłonie ma swoim karku, kiedy powoli zacząłem kołysać się w takt muzyki. Oparła czoło o moje ramie i pozwoliła mi prowadzić w tym tańcu. Nie bawiłem się w żadne obroty, ani nic takiego. Chciałem tylko trzymać w swoich ramionach mój największy skarb, szeptać jej do ucha to jak bardzo ją kocham i słuchając jak cicho podśpiewuje piosenkę.

Doctor Styles | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz