9. Wynoś się stąd

578 33 3
                                    

Adrian:
Igor poszedł odpocząć do sypialni, a ja wciąż nie mogę otrząsnąć się po naszej rozmowie. Nie dociera do mnie, że mogłem być aż tak ślepy. Powinienem był coś zauważyć, nawaliłem jako przyjaciel. Jeszcze nie wiem jak, ale zamierzam to naprawić. Najchętniej pojechał bym do jego ojca i go najzwyczajniej w świecie pobił. Nie sądzę jednak, że to coś da, a tylko narobiłbym sobie kłopotów. Nie mogę teraz wpakować się w problemy, Igor potrzebuje teraz wsparcia, a nie kolejnych zmartwień. Postanowiłem przestać narazie o tym wszystkim myśleć i przygotować nam coś do jedzenia. Gdy wyciągałem zapiekankę z piekarnika w kuchni pojawił się Igor

- Co tak ładnie pachnie?- usłyszałem pytanie

- Zapiekanka, siadaj do stołu już podaję

Przez chwilę jedliśmy w ciszy, gdy nagle Igor ją przerwał

- Adi głupio mi Cię o to prosić ale nie bardzo mam wybór, słuchaj ja- zawahał się- cholera nie wiem jak to powiedzieć

- Stary powiedz wprost o co chodzi- posłałem mu uśmiech

- Ok, wiesz, że z rapu nie mam zbyt dużej kasy. Ja mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni ale narazie jest jak jest. Do tej pory nie przejmowałem się tym specjalnie, ponieważ na wszystko dawali mi rodzice teraz jednak wszystko się zmieniło. Ja oczywiście zamierzam znaleźć sobie jakąś pracę, ale to może trochę potrwać. Adrian ja wiem ile dla mnie robisz, ale czy mógłbyś póki co sam utrzymywać mieszkanie? Ja w tej chwili nie mam z czego się dokładać, obiecuje że oddam Ci wszystko gdy tylko zarobię jakieś pieniądze.

- Igor daj spokój, w ogóle nie przyszło mi do głowy, żeby brać od Ciebie jakąś kasę. Przecież wiesz, że rodzice zostawili mi całkiem spore oszczędności.

- Wiem, ale to są Twoje pieniądze, nie możesz mnie utrzymywać- już otworzyłem usta żeby mu przerwać, ale nie dał mi dojść do głosu- Adrian domyślam się co chcesz powiedzieć, ale zrozum głupio mi. Poczuje się lepiej jeżeli będziemy za wszystko płacić po połowie. Tylko jeszcze nie teraz

- Dobra w porządku skoro tak chcesz- skapitulowałem- w takim razie pamiętaj że się nie pali, mogę poczekać na pieniądze tak długo jak będzie trzeba.

- Dzięki- uśmiechnął się

- Do usług- odwzajemniiłem uśmiech

- Igor, wiem, że pewnie nie chcesz o tym rozmawiać, ale powinieneś zgłosić znęcanie się na policje. Twoj ojciec powinien zapłacić za to co zrobił- dodałem po chwili

- Wiem, ale nie zrobię tego. On się wszystkiego wyprze, a ja w sądzie nie mam z nim szans. No i jest jeszcze matka.

- Właśnie co z nią, wie o tym wszystkim?- zadałem pytanie, które mnie nurtowało

- Tak, ale jedyne co obchodzi moją matkę to pieniądze i święty spokój.

Chciałem coś odpowiedzieć, ale przeszkodziło mi pukanie do drzwi. Nie, pukanie to zdecydowanie złe określenie, ktoś w nie walił z całych sił. Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni z Igorem.

- Co do diabła?- powiedziałem właściwie do nikogo wstając, żeby otworzyć

- Gdzie jest Igor?- usłyszałem warknięcie gdy tylko uchyliłem drzwi.

- Nie pana sprawa- odpowiedziałem spokojnie jednocześnie stając tak, żeby nie widział kuchni

- Borowski nie wkurzaj mnie. Byłem w szpitalu, a tam powiedzieli mi, że wyszedł dzisiaj do domu, tyle że do domu nie dotarł- widziałem że ledwo nad sobą panuje. Teraz gdy znałem prawdę rozpoznawałem to bez trudu. Jak mogłem nie zauważyć tego nigdy wcześniej, zadałem sobie już chyba setny raz to pytanie.

- Dziwi się pan? Też bym nie wrócił do domu, w którym czeka psychopata- cholera nie potrzebnie go prowokuje

- Co Ty powiedziałeś gówniarzu?

- Słyszał pan, a teraz proszę stąd wyjść. Igor jest dorosły i ma prawo przebywać gdzie chce- powiedziałem próbując zamknąć mu drzwi przed nosem.

Niestety był szybszy. Włożył nogę między futrynę, a następnie wpychając się do mieszkania wymierzył mi cios prosto w twarz. Niech to szlak. Nie bałem się go, ale nie chciałem żeby Igor był świadkiem naszej bójki. Nie mogłem jednak dopuścić do sytuacji w której staną ze sobą twarzą w twarz. Złapałem go za fraki licząc na to, że jednak uda mi się go wypchać z mieszkania. Silny był skubany, wyrwał się natychmiast i znowu chciał mi przyłożyć. Tym razem jednak to przewidziałem. Zrobiłem unik po czym sam go udeżyłem. Tym sposobem rozpętała się bójka. Niezły był, ale lata spędzone na siłowni nie poszły na marne. Dość szybko udało mi się powalić go na podłogę. Potem byłem już jak w transie. Uderzałem gdzie popadnie, chciałem się zemścić za to co zrobił własnemu synowi. Na początku próbował mi oddawać ale potem już tylko zasłaniał twarz

- Adi zostaw, zabijesz go- gdzieś z tyłu usłyszałem szept, ale nie bardzo to do mnie dotarło- Adrian proszę- powiedział już głośniej.

Podniosłem jego ojca z ziemi i wyprowadziłem za drzwi.

- Nie pokazuj mi się tutaj więcej śmieciu- wysyczałem jeszcze

Podszedłem do Igora, był przerażony. Przytuliłem go do siebie mocno, staliśmy tak nic nie mówiąc, tu słowa nie były potrzebne. Po dłuższej chwili Igor kazał mi iść na kanapę, a sam poszedł po apteczkę. Mój nos dość mocno krwawił

- Wiesz że będziesz miał kłopoty, on tego tak nie zostawi. Zemści się jak tylko dojdzie do siebie- powiedział opatrując mi rany

- Nie przejmuj się tym, poradzę sobie najważniejsze, że Tobie nic nie zrobił- posłałem mu uśmiech

- Nie musiałeś tego robić, ale dziękuję- odwzajemnił uśmiech

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz