27. Widok jak z horroru

323 20 6
                                    

Adrian:
Zostałem sam w domu z Oliwią. Trochę się boję, ale chłopaki poszli tylko do sklepu. Co może się stać przez pół godziny. Z samego rana Igor pojechał z małą do przychodni na obdukcję, później już obaj pojechaliśmy na policję. Po wysluchaniu naszych zeznań i przeczytaniu protokołu lekarskiego przyjeli zgłoszenie i poinformowali nas, że Anka jeszcze dziś zostanie zatrzymana, ale muszą też porozmawiać z dzieckiem. Żaden z nas nie był z tego zadowolony, ale było to do przewidzenia. Byliśmy też w klinice. Przyjmą mnie już za tydzień jeśli tylko wcześniej wpłacimy zaliczkę. Cieszyłem się, ale w tej chwili miało to najmniejsze znaczenie.

Właśnie przygotowywałem dla nas kanapki, gdy do moich uszu dobiegł huk, a potem przeraźliwy krzyk Oliwii. Nim zdążyłem się odwrócić dostałem czymś głowę.
Chyba straciłem przytomność, bo ocknąłem się na ziemi, obok mnie leżał wózek. Złapałem nóż i popełzałem w stronę salonu z którego dobiegały krzyki. Widok jaki zastałem mnie przeraził. Przy drzwich stał jakiś facet, a na ziemi nad rozpaczliwie płaczącą Oliwią klęczała Anka i okładała ją pięściami przy tym wrzeszcząc "mówiłam że masz nic nie mówić". Ona zwariowała- pomyślałem. Nie miałem jednak czasu zastanawiać się nad jej stanem psychicznym. Musiałem działać, facet przy drzwiach już zorientował się, że tu jestem i teraz zmierzał w moim kierunku. Gdy zbliżył się na odpowiednią odległość bez zastanowienia wbiłem mu nóż w brzuch. Opadł bezwładnie na ziemię. Byłem przerażony tym co zrobiłem, ale działałem jak w transie. Musiałem chronić Oliwię za wszelką cenę. Anka słysząc, że coś się dzieje oderwała się od małej i spojrzała w naszą stronę. Gdy zobaczyła swojego kompana leżącego na ziemi natychmiast zerwała się do ucieczki. Powinienem coś zrobić, powinienem ją zatrzymać, ale nie byłem w stanie. Przedostałem się do Oliwii, była ledwie przytomna

- Trzymaj się malutka, wszystko będzie dobrze- mówiłem do niej przez łzy jednocześnie szukając telefonu

Igor:
Kolejka w sklepie była tak ogromna, że już myślałem, że nigdy nie wyjdziemy z tego sklepu. Gdy wreszcie dotarliśmy pod blok zobaczyłem kilka radiowozów i karetek pogotowia. Miałem złe przeczucia, właściwie nie wiem dlaczego w końcu to duży blok, mogli przyjechać do kogokolwiek. Spojrzałem szybko na Kacpra, on chyba wiedział co myślę. Nie czekając na windę biegiem rzuciliśmy się na schody. W drzwiach mieszkania zastał mnie widok jak z horroru. Dwóch facetów wynosiło ciało w worku. Teraz to już byłem przerażony

- Proszę się zatrzymać, nie mogą Panowie tam wejść- jakiś policjant zagrodził mi drogę

- Puść mnie- ryknąłem- tam jest moja córka i mój przyjaciel- dodałem przepychając się

To co zobaczyłem gdy wreszcie dotarłem do salonu zmroziło mi krew w żyłach, ale też odrobinę uspokoiło. Na ziemi było pełno krwi, obok leżał nóż. Lekarze właśnie kładli Oliwię na noszę, miała otwarte oczy. Na ziemi siedział kompletnie roztrzęsiony Adrian, gdy tylko mnie zobaczył zaczął mówić

- Igor ja przepraszam...ja chciałem...nie mogłem...Anka...te nogi...przepraszam...ten facet...nóż...wybacz mi- wyrzucał z siebie słowa z których nie wiele rozumiałem. Co tu się do cholery stało?

Byłem rozdarty. Adrian był w rozsypce i zdecydowanie potrzebował mojej pomocy, chciałem z nim zostać, ale nie mogłem. Moją córkę właśnie zabierali do szpitala

- Kacper- zwróciłem się do przyjaciela- zajmij się Adrianem błagam, ja muszę jechać z Oliwią. Zadzwoń jak dowiesz się co się tu dzieje.

Trzy godziny później:

Od trzech godzin krążę pod salą swojej córki. Nie mam pojęcia co z nią nie wiem też co z Adrianem, ani co wydarzyło się w mieszkaniu. Zaraz zwariuje.

- Co z Oliwią?- obok mnie niewiadomo skąd pojawia się Kacper

- Jeszcze nic nie wiem, wciąż robią badania. Co Ty tu robisz miałeś zostać z Adrianem- pytam

- Adrian jest piętro wyżej, ma paskudną ranę na głowie do tego jest w szoku

- Wiesz co tam się stało- pytam

- Nie, z Adrianem nie idzie się dogadać. W kółko powtarza, że przeprasza i że nie mógł nic zrobić. Podali mu środki uspokajające. Teraz śpi- odpowiada- policjant chce z nami porozmawiać. Zaraz tu przyjdzie- dodaje

Gdy tylko kończy mówić owy policjant pojawia się obok nas.

- Pan jest przyjacielem Pana Adriana i ojcem pobitego dziecka prawda?- bez powitania zadaje mi pytanie

- Tak- odpowiadam- wie pan co się stało w tym mieszkaniu- pytam tym razem policjanta

- Mniej więcej. Dzieciak sąsiadów nagrał większość tego zajścia. Jednak ta rozmowa jest nieoficjalna. Rozmawiam z Panem jako ojciec i przyjaciel, a nie jako policjant.

- Słucham

- Dzieciak zeznał, że zauważył jak jakaś para włamuje się do Pańskiego mieszkania. Niewiele myśląc wszedł za nimi i zaczął nagrywać. Na nagraniu widać jak facet kieruje się do kuchni. Nie wiemy co tam się stało możemy się tylko domyślać. W każdym razie kobieta podchodzi do Pana córki i zaczyna ją bić krzycząc przy tym, że pożałuje, że ją zabije.

- Anka- udaje mi się wydusić

- Kim jest Anka?- pyta

- Matką dziecka. Co było dalej?- pytam

- Mężczyzna wraca do salonu. Nie robi nic po prostu staje przy drzwiach i przygląda się temu co się dzieje. Po jakimś czasie pojawia się pański przyjaciel, gdy mężczyzna to zauważa podchodzi do niego. Nie widać tego na nagraniu, ale wygląda na to, że Pan Adrian wbija mu nóż w brzuch. Facet pada na podłogę. W tym momencie nagranie się kończy. Dzieciak się przestraszył i uciekł.

- Boże- dociera do mnie głos Kacpra. Ja nie jestem w stanie nic powiedzieć.

- Pański przyjaciel zostanie oskarżony o zabójstwo- ponownie odzywa się policjant

- Nie mogą go zamknąć- krzyczę- on tylko chciał chronić moje dziecko.

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz