10. Mam Cię gdzieś

590 29 1
                                    

Miesiąc później
Igor:
Mieszkam u Adriana już od miesiąca. Wszystko powoli wraca do normy. Mój ojciec póki co więcej nas nie nachodził. Właśnie podpisałem umowę o pracę. Będę sprzedawcą w Big Starze. Wiem, to nic specjalnego, ale od czegoś trzeba zacząć. Przed chwilą obdzwoniłem chłopaków, wieczorem zrobimy imprezę, w końcu trzeba to jakoś uczcić. Właśnie podchodziłem pod blok gdy natknąłem się na Białego. Cholera dlaczego jak wszystko zaczyna się układać, to zaraz coś musi się spieprzyć.

- No proszę kogo my tu mamy Bugajczyk we własnej osobie, a już myślałem że mnie unikasz- usłyszałem jego szyderczy głos

- Nie unikam cię, po prostu miałem ostatnio dużo na głowie- próbowałem załagodzić sytuację

- Powiedzmy, że ci wierzę. Masz hajs?- zapytał

- Oddam ci wszystko co do grosza, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu

- Ty sobie kurwa chyba ze mnie jaja robisz- przycisnął mnie do ściany- masz dwa dni. W środę o 15 widzę cię z kasą tam gdzie zawsze, jeżeli się nie zjawisz to ja pofatyguje się do ciebie a wiesz co się wtedy stanie. Zrozumiano?

Nic nie odpowiedziałem bo co niby miałem powiedzieć. Nie zdobędę 30 tysięcy w 2 dni.

-Pytam kurwa czy zrozumiano- poczułem cios prosto w żebra.

- Tak- wydusiłem ledwo łapiąc powietrze.

- A to na zachętę, żebyś wiedział że nie żartuję- tym razem dostałem w oko.

Wszedłem obolały do klatki modląc się, żeby Adriana nie było w mieszkaniu. Niestety moje modły nie zostały wysłuchane. Natknąłem się na niego już w przedpokoju

- Kurwa Igor co Ci się stało, znowu ojciec?- wykrzyczał jak tylko mnie zobaczył

- Nie to nie on, to nic takiego

- Jak to nic takiego przecież widzę, że ktoś Cię pobił- chociaż krzyczał to w jego głosie słyszałem troskę

- Natknąłem się na jakichś dresów na mieście, daj spokój nic się nie stało- wymyśliłem na poczekaniu pierwsze lepsze kłamstwo.

- Igor ja wiem, że ostatnio nie wykazałem się zbyt wielką spostrzegawczością, ale nie rób ze mnie idioty. Przecież widzę, że kłamiesz. Gdyby to dresy Cię pobili byłbyś wściekły, a teraz wyglądasz raczej na załamanego

- Adrian odpierdol się ok? Skoro mówię że nic się nie stało tzn. że nic się nie stało. Daj mi kurwa święty spokój- warknąłem w jego stronę po czym udałem się do pokoju który zajmowałem.

Usiadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach. Nie wiedziałem co robić. Było mi głupio, że tak naskoczyłem na Adiego, ale nie mogłem powiedzieć mu prawdy.

Adrian:
Po tym jak Igor uciekł przede mną, bo nie można tego nazwać inaczej wyszedłem na balkon zapalić. Byłem wściekły, ale przede wszystkim zmartwiony. Zgasiłem fajke i poszedłem do salonu licząc na to, że Igor jednak wyjdzie z pokoju i coś mi powie. Nie wiem ile tak siedziałem kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. No tak, impreza, z tego wszystkiego zupełnie o tym zapomniałem. Poszedłem otworzyć i tak jak się spodziewałem za drzwiami zastałem Gruchę i Kacpra

- Cześć, wejdźcie, ale imprezy dzisiaj nie będzie - powiadomiłem przyjaciół

- Czemu coś się stało? Coś nie tak z tą pracą Igora? - Grucha zarzucil mnie pytaniami

- Też chciałbym wiedzieć. Zamknął się w pokoju i nie zamierza ze mną rozmawiać. Przyszedł do domu z podbitym okiem a jak zapytałem co się stało to kazał mi się odwalić.

- Cholera znowu jakieś tajemnice? No nic, skoro jest taka sytuacja to my spadamy. Zadzwoń jakbyś potrzebował naszej pomocy czy coś- powiedział Kacper

- Nie, zostańcie. Imprezy nie będzie ale ja się chętnie napije. Muszę jakoś odreagować- powiedziałem po czym zaprosiłem chłopaków do salonu

Grucha:
Jesteśmy u Adriana dopiero jakieś pół godziny, a on już jest kompletnie nawalony. Pije miarkę za miarką. Normalnie bym się tym nie przejął, w końcu to nie jego pierwszy raz z alkoholem, poza tym pije we własnym domu, a nie gdzieś na mieście, więc w najgorszym wypadku obudzi się jutro pod stołem z ogromnym kacem, ale za dobrze go znam. Chociaż nigdy się do tego nie przyznał wiem, że od kiedy się dowiedział o próbie samobójczej Igora kiepsko sypia, do tego chyba niewiele je bo ostatnio bardzo schudł. Gdy dodać do tego taką ilość alkoholu to się może naprawdę źle skończyć. Postanowiłem pójść pogadać z Igorem.Może i się dzisiaj pokłócili, ale w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi. Jeżeli ktoś mógł jakoś wpłynąć na Adriana, to właśnie Igor. Poza tym to przez niego pije.

Igor:
Słyszałem głosy chłopaków w salonie. Powinienem wyjść, w końcu to ja ich zaprosiłem, ale nie umiałem spojrzeć Adrianowi w oczy. W pewnym momencie usłyszałem pukanie do drzwi

- Proszę- powiedziałem niepewnie

- Hej Igor musimy pogadać- w drzwiach zobaczyłem Dawida

- Cześć. Jeżeli przyszedłeś tu, żeby pytać o to- wskazałem na już niezłe limo pod moim okiem- to możesz już wyjść

- Przykro mi, że nie ufasz nam na tyle żeby powiedzieć co się stało ale nie o tym przyszedłem teraz rozmawiać. Chodzi o Adriana

- Co z nim?- zapytałem zdziwiony

- Jest kompletnie zalany, praktycznie już nie kontaktuje i to Twoja wina. Martwi się o Ciebie a Ty go zlewasz. Nie wiem dlaczego i w tej chwili nie bardzo mnie to obchodzi, ale idź z nim pogadaj bo za chwilę dojdzie do jakiegoś nieszczęścia

- Grucha wyluzuj co ma się niby stać? To Adrian, a nie małe dziecko. Łeb go będzie jutro nawalał i to jedyne nieszczęścię- powiedziałem.

Chciało mi się śmiać. Ok nie czułem się najlepiej z tym, że Adi przeze mnie się upija, ale żeby od razu panikować.

- Igor Ty jesteś idiotą czy tylko takiego udajesz? Przecież on od ponad miesiąca prawie nie śpi, jest wykończony i fizycznie i psychicznie. Czy ja Ci naprawdę muszę tłumaczyć jak na wykończony organizm zadziała taka ilość wódki? Przecież jak on wypije jeszcze parę miarek to w najlepszym wypadku odwiozą go do szpitala na sygnale- powiedział wściekły

Na początku chciałem go wyśmiać, jak to Adrian nie sypia? Ale po chwili sobie uświadomiłem, że Grucha może mieć rację. Przecież za każdym razem gdy wstawałem w nocy do łazienki Adrian nie spał. Kurwa, tak byłem zajęty swoimi sprawami, że nie zauważyłem, że coś się z nim dzieje. Zerwałem się z łóżka i poszedłem do salonu. Dawid nie przesadzał, Adrian faktycznie ledwie kontaktował

- Tobie już wystarczy- powiedziałem podchodząc do niego i zabierając kieliszek z dłoni

- Oddawaj to- wybełkotał- co Ciebie obchodzi co robię? Jak Ty to powiedziałeś dzisiaj? Odpierdol się, no to cytując Ciebie, odpierdol się- złapał drugi kieliszek

- Adi proszę zostaw to już. Chodź pomogę Ci dojść do sypialni, a jutro pogadamy- powiedziałem błagalnie

- Adrian, Igor ma rację powinieneś się położyć. Za dużo wypiłeś, a wiemy że ostatnio nie czujesz się najlepiej. Zrozum martwimy się- do rozmowy włączył się Kacper

Adrian zerwał się z kanapy. Miałem wrażenie, że w sekundzie wytrzeźwiał

- Kto się martwi bo na pewno nie Igor- prychnął zwracając się do przyjaciela- pokazał dzisiaj po raz kolejny, że nasza przyjaźń to fikcja. Wiesz co- zwrócił się tym razem do mnie- nie spałem całe noce bojąc się że jak się obudzę to znajdę Cię martwego, po 10 razy wchodziłem do Twojego pokoju, żeby sprawdzić czy oddychasz. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko, oddał bym za Ciebie życie, ale teraz mam to gdzieś. Kłamstwo za kłamstwem oszustwo za oszustwem. Straciłem cierpliwość- wykrzyczał mi prosto w twarz.

Zabolało, cholernie zabolało.

Zamurowało mnie na chwilę. Nim się zorientowałem co się dzieje Adrian był już na podwórku. Wybiegłem za nim, jednak go już nie było. Jego samochodu też. Jak mu się coś stanie to ja sobie nigdy tego nie wybaczę.

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz