22. Cieszę się że jesteś

325 23 1
                                    

Adrian:
Znowu ktoś tu lezie. Czy oni wszyscy nie mogą  dać mi świętego spokoju? Jeszcze się nie zorientowali, że nie zamierzam z nikim rozmawiać? Gdy nowo przybyły zaczął mówić miałem ochotę natychmiast go wywalić. Postanowiłem jednak udając, że śpię posłuchać co ma do powiedzenia. To nie tak, że nie cieszyłem się że wrócił. Byłem szczęśliwy- o ile można mówić o szczęściu w mojej sytuacji,- że nic mu nie jest. Przez te lata gdy się nie odzywał miałem różne myśli, przeszło mi przez głowę że może nie żyje. Nie chciałem jednak litości, a wiedziałem że to dlatego się tu pojawił.

- Adi przepraszam- usłyszałem- zachowałem się jak skurwiel. Obiecałem się odzywać, a nigdy tego nie zrobiłem. Uważałem, że tak będzie lepiej. Chciałem żebyś o mnie zapomniał, dzisiaj wiem że nigdy tego nie zrobiłeś. Przepraszam- powiedział łamiącym się głosem. Płakał?

Gwałtownie otworzyłem oczy

- I czego kurwa ode mnie oczekujesz? Wracasz po pięciu pieprzonych latach i co? Liczysz, że rzucę Ci się w ramiona?- wykrzyczałem- odpowiedz mi na jedno pytanie. Czemu akurat teraz?

- Dawid do mnie napisał i....- nie dane mu było dokończyć

- Tak właśnie myślałem- przerwałem mu- nie potrzebuje Twojej pieprzonej litości

- Boże Adi nie, nie myśl tak. Nie lituję się nad Tobą, przemawia przeze mnie troska, nie litość. Nie ważne jak było między nami źle, nie ważne jak bardzo byliśmy ze sobą pokłóceni, w trudnych chwilach zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Nigdy sobie nie wybaczę, że nie było mnie przy Tobie zaraz po wypadku.

- Śmieszny jesteś wiesz, nie było Cię pięć lat, nie masz pojęcia ile razy w tym czasie Cię potrzebowałem, więc nie mów mi tutaj o byciu  zawsze ze sobą w trudnych chwilach- powiedziałem z kpiną. Sam się sobie dziwiłem, że w ogóle z nim rozmawiam

- Wiem jestem idiotą. Najpierw nie odzywałem się bo uważałem, że tak będzie lepiej, a potem zwyczajnie bałem się że faktycznie o mnie zapomniałeś. Możesz mnie nienawidzić, rozumiem, ale pozwól sobie pomóc. Rozmawiałem z lekarzem- znowu postanowiłem mu przerwać

- O nie- powiedziałem- możemy gadać o Twoim kretyńskim zachowaniu jeżeli już koniecznie musisz tu siedzieć, ale nie zamierzam dyskutować o tym- wskazałem na wózek- Wiesz dlaczego w ogóle jeszcze Cię nie wywaliłem? Bo jako jedyny do tej pory nie próbowałeś mówić o mojej sytuacji. To miła odmiana. Mam dość słuchania o tym co powinienem, a czego nie powinienem teraz robić. Nie obchodzi mnie operacja na którą i tak mnie nie stać, nie zamierzam też od ludzi którzy nie mają pojęcia o czym mówią słuchać, że wózek to nie koniec świata. Nasłuchałem się już tego od chłopaków, nie wywaliłem ich stąd nigdy tylko dlatego, że nie mam sumienia tego zrobić. Jednak przed wywaleniem Ciebie nie będę miał skrupułów. Więc albo mów gdzie się podziewałeś przez ten czas, albo sobie daruj i wyjdź

- Adi pieniądze się znajdą ja....- znowu nie dane mu było skończyć

- Igor powiedziałem coś- warknąłem

Igor:
- Dobra już się zamykam- podniosłem ręce w obronnym geście.

Porozmawiam z nim o tym później. Teraz najważniejsze, że w ogóle ze mną rozmawia. Jeśli prawdą jest, że do tej pory się nie odzywał, to to już sukces.

- Naprawdę chcesz słuchać tego co u mnie?- zapytałem

- Skoro już w ogóle muszę kogoś słuchać, to wolę to. Najchętniej zostałbym sam, ale niestety wiem, że nawet jak Cię stąd wywalę to zaraz pojawi się tu Kacper albo Dawid i zaczną swoją stałą śpiewkę o niezałamywaniu się.

- Wiesz, że oni się o Ciebie martwią prawda?- zapytałem

- Wiem, wiem. To powiesz w końcu gdzie się podziewałeś?

- Na początku w Krakowie, ale od 4 lat mieszkam w Anglii.

- Jesteś z Anią?- zapytał

- To skomplikowane, żyjemy ze sobą ale trudno to nazwać związkiem- powiedziałem gorzko

- Żałujesz?

- Nie -odpowiedziałem pewnie- żałuję zerwania z Tobą kontaktu, ale nie mogę powiedzieć, że żałuję naszego związku. Gdyby nie ten związek nie miał bym teraz dziecka- na samo wspomnienie córki uśmiechnąłem się lekko

- Masz dziecko?- jego zdziwienie było tak wielkie, że miałem ochotę się roześmiać, ale w zasadzie ma rację, kto by się spodziewał

- Mam. Córkę Oliwię ma 3 latka. Jest cudowna- dodałem wyciągając zdjęcie z portfela- chciała ze mną tutaj przyjechać, żeby Cię poznać. Dużo jej o Tobie opowiadałem

- To nie moja wina, że jej nie poznałem- powiedział gorzko

- Wiem, przepraszam. Gdybym mógł tylko cofnąć czas. Wybaczysz mi kiedyś?- zapytałem.

Niby rozmawialiśmy normalnie, ktoś kto nas nie zna w życiu nie pomyślałby, że między nami coś jest nie tak. Jednak ja za dobrze znałem Adriana, żeby tego nie zauważyć.

Nie odpowiedział. Zapadła krępująca cisza. Cóż, brak odpowiedzi też jest odpowiedzią.

- Namalowała dla Ciebie rysunek- podając mu kartkę wróciłem do rozmowy o mojej córce, tak było bezpieczniej

- Jest śliczny- uśmiechnął się.

Zanotowałem kolejny sukces dzisiejszego dnia.

Naszą rozmowę przerwało wejście pielęgniarki.

- No Panie Adrianie widzę, że wreszcie zaczął się Pan odzywać. Jednak przykro mi, ale muszę przerwać tę konwersacje. Musi Pan już iść- zwróciła się do mnie

- A nie mogę jeszcze trochę posiedzieć. Sama Pani widzi, że mam na niego dobry wpływ. Potrzebował wizyty debila większego od siebie żeby zacząć się odzywać. Wy tu wszyscy po prostu jesteście dla niego za mądrzy- wyszczerzyłem zęby.

Miałem nadzieję, że ten głupi żart zadziała i udało się usłyszałem śmiech nie tylko pielęgniarki ale też Adriana. Igor, kolejny sukces- pogratulowałem sobie w myślach

- Przykro mi panowie, ale naprawdę musicie kończyć. Macie 3 minuty- powiedziała wychodząc

- Muszę spadać, ale wpadnę jutro- powiedziałem do bruneta

- Nie musisz

- Ale chce, wiesz jak jest. Jak już raz przylazłem to tak szybko się mnie nie pozbędziesz- ponownie się wyszczerzyłem

- Nic się nie zmieniłeś kretynie- teraz już śmiał się na całego

- Muszę iść. Trzymaj się- powiedziałem kierując się do drzwi

- Igor- zatrzymałem się słysząc jego głos- Nie potrafiłbym Cię znienawidzić i nie licz na zbyt wiele, ale cieszę się, że przyjechałeś.

Zrozumiałem że to jego odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie. Uśmichnąłem się tylko, bo co mogłem powiedzieć. To i tak więcej niż się spodziewałem. Na wybaczenie może przyjdzie jeszcze kiedyś czas. Teraz najważniejsze, żeby zgodził się na operację.

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz