Następnego dnia
Monika:
Ze snu wyrwał mnie dzwoniący telefon.- Halo- odezwałam się na wpół przytomnie
- Jak tam nasz plan?- usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki
- Wszystko w porządku, działam- odpowiedziałam
- Jakoś efektów nie widać. Mam ci przypomnieć o co toczy się gra?
- Nie musisz doskonale wiem, zrozum nie mogę działać gwałtownie. To jest szpital do cholery jak przesadzę to ktoś się zorientuje- zirytowałam się
- Więc postaraj się żeby został wypisany
- Ciekawe kurwa jak jemu nie wolno nawet wstawać z łóżka, lekarz w życiu nie zgodzi się na wypis- warknęłam
- Z tego co wiem to w tym kraju jeszcze nie wolno trzymać w szpitalu nikogo na siłę. On nienawidzi szpitali, nie będziesz miała problemu z przekonaniem go, żeby wypisał się na własne żądanie- usłyszałam
- Chyba jednak słabo go znasz wiesz? Ja rozmawiałam z nim tylko kilka razy, a zdążyłam się zorientować, że owszem nienawidzi szpitali, ale jeszcze bardziej nienawidzi być ciężarem dla swoich bliskich. Zrozum kurwa, że on bez pomocy nie jest w stanie nawet pójść się wysrać. W życiu nie zgodzi się na to, aby zajmowali się nim przyjaciele, już woli szpital- powiedziałam zrezygnowana. Miałam serdecznie dość tej rozmowy
- Co zamierzasz w takim razie?- padło pytanie
- Narazie badam grunt, chce żeby mi zaufał, wtedy łatwiej będzie mi wykonać zadanie.
- Lepiej żebyś się pośpieszyła. Jak nie zobaczę szybko efektów, to znajdę sobie kogoś innego do pomocy, a wiesz co to dla Ciebie oznacza prawda?- usłyszałam ewidentną groźbę po czym połączenie zostało przerwane.
W co ja się kurwa wpakowałam. Najgorsze jest to, że ja naprawdę zaczynam się w nim zakochiwać.
Adrian:
Dzisiaj odebrałem Oliwię ze szpitala. Co prawda postanowienia sądu jeszcze nie ma, ale zgoda Igora wystarczyła, żebym warunkowo mógł się nią zająć. Oliwia bardzo chciała zobaczyć się z ojcem więc postanowiłem ją do niego zabrać, chociaż lekarz pewnie nie będzie zachwycony. Gdy tylko weszliśmy do szpitala podeszła do nas Monika- Cześć możemy porozmawiać?- zapytała
- Jasne mów- odpowiedziałem
- Nie tutaj. Za rogiem jest kawiarnia chodźmy tam
- Teraz nie mogę, widzisz, że mam pod opieką dziecko
- To zajmie tylko 5 minut. Zostaw ją w sali Igora. Pielęgniarka która ma dyżur to moja dobra koleżanka uprzedze ją nikt nie będzie się czepiał- stwierdziła
- Chyba zwariowałaś nie zostawię dziecka pod opieką osoby, która nie jest w stanie wstać z łóżka- powiedziałem obużony jej pomysłem
- To ważne, a nie chce rozmawiać przy dziecku- próbowała mnie przekonać
- Mogę zostawić Oliwię u Igora, a my porozmawiamy pod salą- zaproponowałem- ale nie ma mowy żebym spuścił ją z oczu
Wiem, że trochę panikowałem, ale po tym podpaleniu nie dopuszczałem do siebie myśli, że Oliwia mogłaby zostać bez opieki choćby na 5 min. Już wystarczy, że zamartwiałem się o Igora za każdym razem gdy tylko zostawiałem go samego.
- Dobra niech będzie- dotarł do mnie głos dziewczyny- za chwilę przyjdę pod salę, tylko poproszę koleżankę by mnie zastąpiła
Gdy odeszła złapałem zniecierpliwioną Oliwkę za rękę i udaliśmy się do sali przyjaciela
CZYTASZ
Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złoto
FanfictionIgor i Adrian przyjaźnią się od lat. Wydawałoby się, że wiedzą o sobie wszystko. Jednak dopiero gdy Igor trafia do szpitala Adrian orientuje się że nie wie nic o życiu swojego najlepszego przyjaciela.