Kilka godzin później
Adrian:
Igor wygląda coraz gorzej jak tak dalej pójdzie to naprawdę będziemy musieli rano wracać do Warszawy. Jednak póki co wreszcie zasnął. Upewniając się wcześniej, że Oliwia też śpi wyszedłem z ich namiotu udając się do siebie- Jak z nim?- zapytał Kacper z którym tym razem dzieliłem namiot
- Wciąż ma gorączkę. Wygląda na to, że czymś się zatruł- odpowiedziałem
- Ale przecież wszyscy jedliśmy to samo- powiedział zdziwiony
- No niby tak, sam już nie wiem. Mam nadzieję, że rano będzie lepiej- powiedziałem- idę spać- dodałem po chwili
■■■■
- Wujek! Wujek! Wujek!- obudziło mnie szarpanie za ramię i krzyk Oliwii
- Skarbie co się dzieje?- zapytałem zaspany
- Coś się stało tacie. Strasznie jęczy- powiedziała zapłakana
- Kacper- powiedziałem szybko do przyjaciela, który też się już obudził- zostań z młodą ja idę zobaczyć co się dzieje
Widok jaki zastałem po dotarciu do sąsiedniego namiotu mnie przestraszył. Igor zwijał się z bólu leżąc we własnych wymiocinach. Najgorsze jest to, że była tam też krew. Jak mogłem być takim idiotą i zostawić go samego- ganiłem w myślach sam siebie
- Igor- uklęknąłem obok niego- co Cię boli?- zapytałem
- Brzuch, nie mogę wytrzymać- wyjęczał
- Chodź, pomogę Ci wyjść na zewnątrz nie możesz tu leżeć
- Zostaw- wydusił gdy złapałem go za ręke- pobrudzisz się
- Pieprzyć to- pomogłem mu wstać
Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę. To już nie były żarty, to nie mogło być zwykłe zatrucie
- Oliwia- szepnął
- Spokojnie Kacper jest z nią- powiedziałem ponownie wyciągając telefon
Poinformowałem Kacpra o sytuacji i poprosiłem, aby pod żadnym pozorem nie pozwolił Oliwii wyjść z namiotu
Gdy tylko skónczyłem rozmawiać na horyzoncie pojawumiła się Monika
- Co się dzieje?- zapytała widząc zwijającego się chłopaka
- Igor coraz gorzej się czuje, wezwałem pogotowie- odpowiedziałem
- Nie przesadzasz trochę? To tylko głupi ból brzucha- powiedziała
- Czy Ty ślepa jesteś? Nie widzisz, że on nie jest w stanie ustać na własnych nogach- warknąłem wściekle
- Nie kłóćcie się prosze- do moich uszu dobiegł cichy głos przyjaciela
Ledwie to powiedział a znów zaczął wymiotować
- Dalej twierdzisz, że to nic takiego?- zapytałem Moniki wskazując na krew
Nie zdążyłem usłyszeć odpowiedzi, bo w tym momencie podjechała karetka. Większość znajomych na dźwięk sygnałów powychodziła z namiotów. Dopytywali co się stało, ale nie miałem czasu im teraz tego tłumaczyć.
- Mogę jechać z wami- zapytałem ratowników gdy tylko położyli Igora na noszę- proszę to mój brat.
- Nie powinniśmy...- zaczął lekarz, ale Igor mu przerwał
- Pozwólcie mu jechać, nie chce być sam- wydusił z siebie
- Dobra wskakuj- ratownik machnął ręką
- Ej ja jestem jego dziewczyną, to mnie powinniście zabrać- wykrzyknęła oburzona Monika, ale nikt nie zwrócił na nią specjalnej uwagi
- Adi musisz mi coś obiecać- odezwał się Igor gdy tylko ruszyliśmy- Obiecaj mi, że jeśli z tego nie wyjdę zajmiesz się Oliwią- powiedział słabo
- Igor co ty pieprzysz- powiedziałem oburzony
- Proszę, obiecaj
- Dobrze wiesz, że nie zostawię jej samej, ale nie chrzań głupot, w szpitalu Ci pomogą. To na pewno jakaś głupota- powiedziałem powstrzymując łzy
- Wiem jak się czuje Adi i ta krew- wydukał- byłeś najlepszym bratem jakiego mogłem mieć- uśmiechnął się słabo
- Kurwa Igor nie żegnaj się ze mną, nie pozwalam Ci rozumiesz
- Kocham Cię stary, nie pozwól aby Oliwia o mnie zapomniała- wypowiedział ostatnie zdanie po czym zamknął oczy
- Igor, Igor kurwa obudź się. Nie możesz mi tego zrobić- krzyczałem przez łzy
- Proszę się odsunąć- ktoś odepchnął mnie na bok
Opadłem na ziemię wyjąc głośniej niż syreny karetki, którą właśnie jechaliśmy.
To się nie może tak skończyć....
CZYTASZ
Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złoto
Hayran KurguIgor i Adrian przyjaźnią się od lat. Wydawałoby się, że wiedzą o sobie wszystko. Jednak dopiero gdy Igor trafia do szpitala Adrian orientuje się że nie wie nic o życiu swojego najlepszego przyjaciela.