52. Obiecaj, że zajmiesz się Oliwią

285 18 9
                                    

Kilka godzin później
Adrian:
Igor wygląda coraz gorzej jak tak dalej pójdzie to naprawdę będziemy musieli rano wracać do Warszawy. Jednak póki co wreszcie zasnął. Upewniając się wcześniej, że Oliwia też śpi wyszedłem z ich namiotu udając się do siebie

- Jak z nim?- zapytał Kacper z którym tym razem dzieliłem namiot

- Wciąż ma gorączkę. Wygląda na to, że czymś się zatruł- odpowiedziałem

- Ale przecież wszyscy jedliśmy to samo- powiedział zdziwiony

- No niby tak, sam już nie wiem. Mam nadzieję, że rano będzie lepiej- powiedziałem- idę spać- dodałem po chwili

■■■■

- Wujek! Wujek! Wujek!- obudziło mnie szarpanie za ramię i krzyk Oliwii

- Skarbie co się dzieje?- zapytałem zaspany

- Coś się stało tacie. Strasznie jęczy- powiedziała zapłakana

- Kacper- powiedziałem szybko do przyjaciela, który też się już obudził- zostań z młodą ja idę zobaczyć co się dzieje

Widok jaki zastałem po dotarciu do sąsiedniego namiotu mnie przestraszył. Igor zwijał się z bólu leżąc we własnych wymiocinach. Najgorsze jest to, że była tam też krew. Jak mogłem być takim idiotą i zostawić go samego- ganiłem w myślach sam siebie

- Igor- uklęknąłem obok niego- co Cię boli?- zapytałem

- Brzuch, nie mogę wytrzymać- wyjęczał

- Chodź, pomogę Ci wyjść na zewnątrz nie możesz tu leżeć

- Zostaw- wydusił gdy złapałem go za ręke- pobrudzisz się

- Pieprzyć to- pomogłem mu wstać

Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę. To już nie były żarty, to nie mogło być zwykłe zatrucie

- Oliwia- szepnął

- Spokojnie Kacper jest z nią- powiedziałem ponownie wyciągając telefon

Poinformowałem Kacpra o sytuacji i poprosiłem, aby pod żadnym pozorem nie pozwolił Oliwii wyjść z namiotu

Gdy tylko skónczyłem rozmawiać na horyzoncie pojawumiła się Monika

- Co się dzieje?- zapytała widząc zwijającego się chłopaka

- Igor coraz gorzej się czuje, wezwałem pogotowie- odpowiedziałem

- Nie przesadzasz trochę? To tylko głupi ból brzucha- powiedziała

- Czy Ty ślepa jesteś? Nie widzisz, że on nie jest w stanie ustać na własnych nogach- warknąłem wściekle

- Nie kłóćcie się prosze- do moich uszu dobiegł cichy głos przyjaciela

Ledwie to powiedział a znów zaczął wymiotować

- Dalej twierdzisz, że to nic takiego?- zapytałem Moniki wskazując na krew

Nie zdążyłem usłyszeć odpowiedzi, bo w tym momencie podjechała karetka. Większość znajomych na dźwięk sygnałów powychodziła z namiotów. Dopytywali co się stało, ale nie miałem czasu im teraz tego tłumaczyć.

- Mogę jechać z wami- zapytałem ratowników gdy tylko położyli Igora na noszę- proszę to mój brat.

- Nie powinniśmy...- zaczął lekarz, ale Igor mu przerwał

- Pozwólcie mu jechać, nie chce być sam- wydusił z siebie

- Dobra wskakuj- ratownik machnął ręką

- Ej ja jestem jego dziewczyną, to mnie powinniście zabrać- wykrzyknęła oburzona Monika, ale nikt nie zwrócił na nią specjalnej uwagi

- Adi musisz mi coś obiecać- odezwał się Igor gdy tylko ruszyliśmy- Obiecaj mi, że jeśli z tego nie wyjdę zajmiesz się Oliwią- powiedział słabo

- Igor co ty pieprzysz- powiedziałem oburzony

- Proszę, obiecaj

- Dobrze wiesz, że nie zostawię jej samej, ale nie chrzań głupot, w szpitalu Ci pomogą. To na pewno jakaś głupota- powiedziałem powstrzymując łzy

- Wiem jak się czuje Adi i ta krew- wydukał- byłeś najlepszym bratem jakiego mogłem mieć- uśmiechnął się słabo

- Kurwa Igor nie żegnaj się ze mną, nie pozwalam Ci rozumiesz

- Kocham Cię stary, nie pozwól aby Oliwia o mnie zapomniała- wypowiedział ostatnie zdanie po czym zamknął oczy

- Igor, Igor kurwa obudź się. Nie możesz mi tego zrobić- krzyczałem przez łzy

- Proszę się odsunąć- ktoś odepchnął mnie na bok

Opadłem na ziemię wyjąc głośniej niż syreny karetki, którą właśnie jechaliśmy.

To się nie może tak skończyć....

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz