31. Obudziła się

311 21 0
                                    

Igor:

- Igor- słyszę ponownie

To nie możliwe, żeby On tu był. Gwałtownie otwieram oczy

- Adi- rzucam się na niego prawie przywracając wózek

- Co z Oliwią?- pyta gdy tylko go puszczam

- Operacja niby się udała, ale najbliższe doby będą decydujące- odpowiadam a moją radość natychmiast zastępują łzy- tak strasznie się boję Adrian. Nie mogę jej stracić

Natychmiast zostaje przyciągniety do uścisku. Nic nie mówi po prostu jest. To teraz znaczy więcej niż puste obietnice, że będzie dobrze.
Rozsypuje się kompletnie, przy Kacprze starałem się trzymać, nie chciałem żeby widział moją rozpacz, to głównie dlatego chciałem, żeby opuścił szpital. Jednak przed Adrianem nie potrafię udawać. Zresztą nie było sensu nawet próbować, on wciąż potrafił wszysko wyczytać z mojej twarzy.

- Chodź pojedziemy do Twojego mieszkania, albo do hotelu jak wolisz. Musisz się przespać, jesteś wykończony- proponuje gdy wreszcie się ogarniam

- Nigdzie się stąd nie ruszę, nie ma mowy- krzyczę- moje dziecko walczy o życie naprawdę sądzisz, że mógłbym teraz spać?- pytam wściekle.

Wiem, że nie potrzebnie tak na niego warczę. On chce dobrze, ale nie potrafię się opanować

- Czy Pan zwariował?- nagle pojawia się pielęgniarka- jest środek nocy poza tym to jest szpital. Jak chce się Pan awanturować to zapraszam na zewnątrz

- Przepraszam to moja wina- nim zdążę się odezwać słyszę głos Adriana- już będziemy cicho

- Przepraszam nie chciałem na Ciebie krzyczeć. Nerwy mi puszczają- skruszony zwracam się do przyjaciela, gdy tylko pielęgniarka znika nam z oczu

- Nie przepraszaj, rozumiem- uśmiecha się lekko

- Dałbym Ci klucze do mieszkania, ale kto wie czy Anka się tam nie pojawi. Jedź do hotelu The Ritz, Kacper tam się zatrzymał

- Nigdzie się bez Ciebie nie wybieram- odpowiada

-  Nie ma sensu, żebyśmy siedzieli tu obaj- próbuje go przekonać, chociaż wcale nie chce, żeby sobie stąd poszedł

- Daj sobie spokój i tak nigdzie się stąd nie ruszę

Dalsza dyskusja nie ma sensu. On już podjął decyzję.

- Skąd Ty się tu w ogóle wziąłeś? Kiedy Cię wypuścili?- pytam

- Chwilę przed tym jak się tu zjawiłem. Przyjechałem tu prosto z komisariatu.

- Dziękuje- mówię wdzięczny

- Niby za co?- pyta zdziwiony

- Za wszystko. Ale w tej chwili za to, że tu jesteś. Każdy normalny człowiek po wyjściu z aresztu pierwsze co to pojechałby się wykąpać i wyspać, a Ty przyjechałeś do szpitala

- Nigdy nie twierdziłem, że jestem normalny- szczerzy się- Daj spokój Igor- po chwili już jest poważny- gdzie miałbym być jak nie przy boku brata, który potrzebuje mojego wsparcia. Poza tym ja naprawdę pokochałem tą małą i też się o nią kurewsko martwię.

- Mimo wszystko dziękuję

- To ja dziękuję- widząc moje pytające spojrzenie dodaje- za adwokata. Gdyby nie on byłoby kiepsko. Swoją drogą kazał Cię przeprosić, że tu nie wszedł, ale ma rano jakąś trudną sprawę w sądzie czy coś takiego

- Nie masz za co dziękować- wzruszam ramionami

- Mam. Dziwię się, że miałeś siłę szukać mi prawnika, podczas gdy Twoja córka była operowana

- Uratowałeś moje dziecko, jakbym mógł postąpić inaczej. Już pomijam fakt, że jesteś moim bratem o czym sam wcześniej wspomniałeś. Zresztą za wiele to ja się go nie naszukałem. Wykonałem jeden telefon. Znam Alexa od dawna. To świetny prawnik, wiele razy mi pomógł, Tobie też pomoże, wierzę w to.

- Już mi pomógł, ale co to znaczy, że wiele razy Ci pomógł? Masz jakieś kłopoty, o których nie wiem

- Przecież mnie znasz wiesz, że nie potrafię się długo trzymać z daleka od problemów. Teraz już jest ok wyplątałem się ze wszystkiego

- Mimo wszystko chciałbym wiedzieć o jakich problemach mówimy- słyszę i mam ochotę walnąć sobie w łeb za to, że w ogóle zacząłem ten temat

- Anka zawsze była roszczeniowa, ile bym nie zarabiał zawsze było mało, żeby spełnić jej zachcianki pakowałem się w różne interesy, niekoniecznie legalne. Nie chce teraz o tym mówić, opowiem Ci kiedyś obiecuję, ale proszę nie tu i nie teraz- posyłam mu błagalne spojrzenie

- W porządku, to faktycznie nie jest odpowiedni czas, ale wiedz że nie odpuszczę

Naszą rozmowe przerywa alarm dobiegający z sali Oliwii. Nie tylko nie to. Wstaję i przyklejam się nosem do szyby. Nic jednak nie dane mi jest zobaczyć, ponieważ po sekundzie pielęgniarka zasuwa zasłonę. Mam ochotę wtargnąć na salę, jednak powstrzymuje mnie Adrian

- Igor nie wchodź tam, daj lekarzom pracować, będziesz tylko przeszkadzał- słyszę jego uspokajający głos

Serce każe mi to zignorować, ale rozum wie, że on ma rację.

Siadam skulony na podłodze. Nie przeżyję jeśli ona z tego nie wyjdzie, jest dla mnie całym światem. Nie wiem ile to wszystko trwa, dla mnie całą wieczność. Gdy wreszcie lekarz wychodzi zrywam się na równe nogi.

- Oliwia odzyskała przytomność- słysze- zagrożenie minęło. Za chwilę przewieziemy ją na normalny oddział. Tam będzie mógł Pan do niej wejść- informuje mnie

Świat zaczyna wirować, a nogi się pode mną uginają. Potem już jest tylko ciemność.

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz