42. W co się znowu wpakowałeś?

305 20 1
                                    

Igor:
Cieszyłem się, że Adrian wrócił i nie zamierza wyjeżdżać. Czułem, że jest ze mną źle i potrzebowałem teraz jego wsparcia. Poza tym naprawdę bardzo mi go brakowało. Miałem spróbować zasnąć gdy ktoś zapukał do drzwi. Gdy powiedziałem proszę do sali weszła ta sama dziewczyna, która była tu gdy się obudziłem

- Cześć- powiedziała nieśmiało

- Cześć- uśmiechnąłem się- Monika prawda?

- Tak- odpowiedziała- jak się czujesz?

- Trochę ciężko mi się oddycha, ale jest ok. Muszą mi podawać jakąś końską dawkę leków, bo nie czuję bólu- odpowiedziałem- słyszałem, że często do mnie przychodziłaś mogę wiedzieć dlaczego?- zapytałem

- Uwielbiam Twoje kawałki, gdy Cię przywieźli od razu Cię poznałam. Nie chciałam, żebyś leżał tu sam- posłała uśmiech w moją stronę

Ładna była, podobała mi się. Pewnie spróbowałbym się z nią umówić, gdyby nie to, że domyślałem się jak teraz wyglądam. Co prawda nie widziałem jeszcze swoich oparzeń, ale ilość okładów na moim ciele, mówiła sama za siebie. Nie chciałem jednak jej spławiać w końcu to fanka

- Opowiedz coś o sobie- poprosiłem

- Nie ma o czym opowiadać. Jak już wiesz nazywam się Monika, mam 25 lat. Pochodzę z małej miejscowości na Mazurach, do Warszawy przyjechałam 3 lata temu. W tym szpitalu pracuję w rejestracji. Jak mówiłam nic  ciekawego, opowiedz mi lepiej coś o sobie chętnie się dowiem jaki prywatnie jest ReTo

Przez kilka godzin gadaliśmy tak o wszystkim i o niczym, aż do sali wrócił Adrian. W życiu nie ucieszyłem się na jego widok tak jak teraz, bo już od dłuższej chwili miałem problem. Problem natury fizjologicznej, niby nic ale w mojej sytuacji nie do przeskoczenia

- To ja spadam, przyjde jutro- powiedziała Monika gdy tylko zobaczyła nowoprzybyłego i tyle ją widziałem

- Dziwna jest jakaś ta laska ciągle tu przesiaduje. Ja rozumiem, że jesteś jej idolem, ale bez przesady, czy ona....- nie dałem mu dokończyć

- Adrian czekaj zaraz pogadamy, ale teraz pomóż mi dojść do kibla, zaraz pęknę a nie dam rady sam, nie zamierzam korzystać z jebanej kaczki- wyjęczałem

Na moje słowa Adrian parsknął śmiechem

- No naprawdę strasznie śmieszne nie ma co. Proszę Cię bo naprawdę nie wytrzymam.

- Chodź idioto- śmiejąc się pomógł mi podnieść się z łóżka - nie mogłeś poprosić Moniki, albo jakiejś pielęgniarki?- zapytał

- Uwierz mi, że próbowałem. To wydarła się na mnie, że nie wolno mi wstawać i jak kaczka mi nie odpowiada, to może mnie podłączyć do cewnika. Nie będę sikał do woreczka- oburzyłem się

- Nie wierzę w Ciebie Bugajczyk- pokręcił głową- pomóc Ci?- zapytał gdy wreszcie dotarliśmy do upragnionego miejsca

- Nie dzięki, zaczekaj na zewnątrz zawołam Cię jak skończę- odpowiedziałem chcąc zachować resztki godności. I tak było mi głupio, że nie potrafię sam dojść do głupiego kibla

Gdy Adrian wyszedł, wreszcie ulżyłem swojemu pęcherzowi. Ulga jaką odczułem nie równa się nawet najlepszemu orgazmowi.

- Lepiej?- zapytał gdy wróciliśmy do sali

- Tak dzięki- odpowiedziałem zawstydzony

- No nie wierzę, Bugajczyk znamy się tyle lat, widziałem Cię już chyba w każdej możliwej krępującej sytuacji. A tu raptem się czerwienisz tylko dlatego, że musiałeś się odlać?- pokręcił z niedowierzaniem głową

- Nie krępuje się, tylko to upokarzające, że nie mogę sam pójść do kibla. Nie gadajmy o tym co?- poprosiłem zażenowany

- Jasne- uśmiechnął się- jak się czujesz?

- Lepiej. Przynajmniej mogę rozmawiać nie dusząc się przy tym- odpowiedziałem

- Masz siłę, żeby pogadać poważnie? Jest kilka spraw...- przerwał patrząc na mnie uważnie

- Zaczynam się bać. Co jest?- zapytałem

- Tylko się nie denerwuj ok? Twoi starzy tu byli, chcą przejąć opiekę nad Oliwią- powiedział

- Że co do kurwy? Nigdy na to nie pozwolę- krzyknąłem i zaczęło brakować mi powietrza

- Igor, Igor kurwa nie rób mi tego- krzyk Adriana docierał do mnie jak zza światów

Adrian:
Jakim ja jestem idiotą, po co poruszyłem ten temat, przecież mogłem przewidzieć jak to się skończy. Gdy Igor zaczął się dusić natychmiast wezwałem lekarza. Na szczęście po zastrzyku jaki zaaplikował mu lekarz, na jego twarz zaczęły wracać kolory

- Panie Igorze czy Pan jest małym dzieckiem, czy może nie rozumie Pan po polsku? Ile razy trzeba Panu powtarzać, że ma Pan nie ściągać maski?- zadał retoryczne pytanie lekarz po czym zostawił nas samych

- Przepraszam nie powinienem Ci o tym mówić- spuściłem głowę zwracając się do przyjaciela

- Wręcz przeciwnie, powinieneś mi o tym powiedzieć jak tylko się obudziłem, a nie dopiero teraz- warknął- Adrian musisz mi pomóc mój ojciec nie może się nawet zbliżyć do Oliwii- w jego głosie słyszałem błaganie

- Staram się- odpowiedziałem- wyjaśnię Ci wszystko jeśli przestaniesz ściągać ta cholerną maskę

- Dobra obiecuje, tylko gadaj szczerze, a nie to co ja chciałbym usłyszeć

- Lekarz ich tu wezwał, bo są jedyną rodziną Oliwii, a oni zadeklarowali, że przejmą opiekę nad Małą jak tylko wyjdzie ze szpitala. Wiedziałem, że nie mogę do tego dopuścić za wszelką cenę. Pojechałem do nich, mam nagrane jak Twój ojciec przyznaje się do tego, że nie zawacha się wychowywać Oliwii za pomocą pięści. Byłem z tym u prawnika, żaden sąd nie przyzna mu dziecka, nie ma szans- streściłem mu sytuację

- Dzięki Adi nie wiem co bym bez Ciebie zrobił

- Nie ma za co, wiesz że ją pokochałem, nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić. Jednak nie zmienia to faktu że musi ktoś sie nią zająć. Dzisiaj złożyłem wniosek do sądu o przyznanie mi opieki. Gdybym miał Twoje poparcie byłoby mi łatwiej

- Chcesz mi ją odebrać?- w jego oczach zobaczyłem łzy

- Weź Ty się palnij w ten głupi łeb- powiedziałem oburzony- to tymczasowe kretynie. Ty w tej chwili nie jesteś w stanie sprawować nad nią opieki, czeka Cię długie leczenie. Jeżeli ktoś się nią nie zajmie wyląduje w pogotowiu opiekuńczym. Nie mogę jej zabrać ze szpitala bez zgody sądu, ponieważ nie jestem rodziną- oświeciłem go

- Cholera nie pomyślałem o tym. W porządku, masz moją zgodę. Muszę coś podpisać?- zapytał

- No z pewnością z Twoją zgodą opieka społeczna jak i sąd spojrzą na mnie przychylniej. Jutro przyniosę Ci papiery- odpowiedziałem

- Dzięki Adi, za wszystko

- Drobiazg- posłałem mu uśmiech- ale jest jeszcze jedna sprawa. Biały tu był i to nie jeden raz. Możesz mnie oświecić w co się znowu wpakowałeś?- zapytałem

Momentalnie spuścił wzrok na swoje dłonie jakby było w nich coś ciekawego

Reto / Przyjaźń cenniejsza niż złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz