ROZDZIAŁ 48

231 21 90
                                    

Ten rozdział chyba jest jednym z tych słabszych.. nie mam jakoś ochoty usiąść i pisać, jest tak cholernie gorąco :/ Tak więc ten i jeszcze następny mogą być średnie. A już kolejny, czyli 50 powinien być zdecydowanie lepszy ♥

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kiedy już na dworze zrobiło się ciemno, a razem z tym było coraz chłodniej wszyscy zebrali się do domków. Louis z Harrym nie czekając na nic, przywarli do siebie. Tak jak poprzednim razem to Tomlinson dominował. Loczkowi najwyraźniej to nie przeszkadzało.

- Czyżbyś miał ochotę dokończyć zabawę, którą przerwał nam Liam? - zamruczał szatyn do uszka Styles'a.

- T-tak.. - wyjąkał brunet. Przez większą część wspólnego czasu z przyjaciółmi siedział z lekką erekcją, zapoczątkowaną przyciśnięciem do drzewa, a w dalszym ciągu samemu się dobijając tym, że stojący obok niego Louis schylił się by podnieś drzewo z ziemi i dorzucić je do ogniska. W ten sposób eksponował swoje idealne krągłe pośladki.

Na potwierdzenie Tomlinson podniósł drobne ciało Styles'a i zaczął składać delikatne pocałunki na jego szyi, co jakiś czas tworząc malutkie oznaczenia.

Już po kilku minutach loczek leżał na plecach w łóżku, szatyn górował nad nim. Chciał dziś rozciągnąć ukochanego używając jego śliny, a nie lubrykantu jak zazwyczaj.

Chwilę później Louis powoli wsuwał się do przygotowanej dziurki Harry'ego. Wykonywał początkowo powolne i dokładne pchnięcia.

- Lou.. tam.. - wyjąkał loczek, kiedy Tomlinson trafił prosto w jego czuły punkcik.

Więc szatyn kolejne ruchy bioder skierował pod takim kątem, aby zawsze podrażnić prostatę bruneta.

Kilkanaście minut później, a raczej pchnięć, loczek z głośnym i przeciągłym jękiem doszedł, brudząc swój brzuch. Louis przedłużał jego orgazm, aż sam nie wytrzymał i jego nasienie rozlało się w wnętrzu ukochanego.

- Kocham Cię skarbie - szepnął Harry, kiedy Tomlinson opuszczał jego wrażliwe wnętrze.

- Ja Ciebie też słoneczko - wymruczał mu do ucha, po czym opadł zmęczony na łóżko. Loczek wtulił się w umięśnioną klatkę piersiową Louisa. A niedługo potem jego oddech stał się równy i miarowy.

Zasnął, ale tak cholernie mu tego brakowało. Przecież ostatnie dni spędzili na trosce o przyjaciół. Spał spokojnie, uczucie bicia serca ukochanej osoby koi i uspokaja najbardziej. 

Szatyn zaraz potem oddał się w objęcia Morfeusza. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No to chyba tyle.. następny postaram się może jutro, albo w niedzielę wrzucić ♥ NIE OBIECUJĘ! 

Kocham was ♥

Madzix xx

NOT SENT || ZIAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz