*Pov Maggie*
Nie wiedziałam co mam zrobić. Wiem, że nie będą mnie do niczego zmuszać. Sam Martinus przed chwilą o tym wspomniał. Może rzeczywiście powinam im zaufać. Skoro Michael to zrobił, to dlaczego ze mną ma być inaczej?
- Myślę, że musisz jutro iść do Mika i z nim to wyjaśnić. - powiedział spokojnie Tinus i powoli położył swoją dłoń na moim barku. Przeszły mnie ciarki.
-Wiem...-westchnęłam spuszczając wzrok w dół.
- On naprawde ma powody. Mam nadzieję, że ci powie, bo to jest właśnie powód, dla którego Michael leży tam w szpitalu. Ale teraz już o tym nie myśl...chodź tu. - rozłorzył ramiona. Przybliżyłam się do blondyna, a on przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.
- Dziękuje.-szepnęłam mu do ucha i również go obięłam.
- Nie masz za co.- zaśmiał się cicho kładąc głowę na moim ramieniu.
- Jesteście tu mimo, że nie musicie.- mruknęłam, gdy po pokoju wszedł Marcus. Odsunęłam się od Tinusa. - Głodni jesteście? Może zjecie coś?
***
- My już pójdziemy! - powiedział Mac wstając z kanapy. - Tinus wstawaj, późno już jest, mama pewnie się martwi! - drugi z bliżniaków również wstał z kanapy.
- Dzięki Mag!- zawołali w jednym momencie. Pokolei podchodzili do mnie i delikatnie mnie przytulili. Robili to w taki sposób jakbym była z porcelany i baliby się mnie niechcący stłuc.
- Do jutra Mag.- Tinus szepnął mi do ucha, a ja uświadamiając mi w ten sposób, że jutro jest poniedziałek.
Wspaniale!
***
Rano obudził mnie dzwięk przychodzącego SMS'a. I pewnie, gdyby nie on zaspałabym do szkoły. Wzięłam do ręki swojego Iphone'a i odblokowałam go.
Od: Martunus
Dzień dobry Mag! Mam nadzieję, że cię obudziłem.Przeczytałam wiadomość i wstałam z łóżka. Po wykonaniu całej porannej rutyny poszłam do szkoły. Jak zwykle zastałam Maxa stojącego przy drzwiach wejściowych do szkoły.
- Zdaje mi się, czy ty codziennie czekasz na mnie przy wejściu?- zapytałam wymijając chłopaka, który już miał przygotowane ramiona by mnie przytulić.
- No oczywiście ślicznotko!- zaśmiał się, podbiegł do mnie i obiął ramieniem. - Na ciebie czekałbym przy tych drzwiach aż do śmierci i jeden dzień dłużej. -uśmiechnął się, a ja tylko przewróciłam oczami.
***
- No nareszcie!- oparłam głowe o ramie czarnoskórego chłopaka.
-Głodna?- zaśmiał się.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.- uśmiechnęłam się i poszliśmy w kierunku stołówki. Usiedliśmy przy stole z pełnymi tacami. Powoli rozejrzałam się po sali, aż w końcu zauwarzyłam Marcusa i Martinusa. Ten drógi stał zboku oparty o ścianę i trzymał swoją lewą rękę na biodrze jakieś blondynki. W pewnym momencie Tinus zauwarzył mnie, a ja szybko odwróciłam wzrok.
- Coś się stało? - zapytał Max grzebiąc widelcem w talerzu.
-Nie, wszystko w porządku.- mój towarzysz westchnął patrząc w miejsce, w które przedchwilą ja spoglądałam.
- To July. Dziewczyna Martinusa. Są razem praktycznie odkąd pamiętam, ale wszyscy wiedzą, że pomiędzy nimi nie ma żadnej chemi.
- To dlaczego są parą?-zapytałam nic nie rozumiejąc.
- Ich ojcowie, mają pewnego rodzaju ukaład. Oni po prostu nie mają wyjścia. - szepnął jakby sam do siebie.
Po skończonych lekcjach lekcjach poszłam jak zwykle do szpitala.
- I jak w szkole?- usłyszałam głos Michaela.
- Okej.-powiedziałam i usiadłam obok brata.
- Skoro tak mówisz...- chłopak westchnął i przytulił mnie mocno do siebie. - Przepraszam za wczoraj. Nie powinienem podejmować takich decyzji za ciebie. Ale i tak, Marcus i Martinus mają cię pilnować siostrzyczko i to nie dlatego, że ci nie ufan, ale dlatego, że nie ufam komuś innemu. To dla twojego dobra.- pocałował mnie w czubek głowy. - Nie chce tego, żeby zrobić ci na złość. Kocham cię młoda i mam nadzieję, że cały czas o tym pamiętasz.
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fanfiction-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.