52

801 45 4
                                    

*Pov Maggie*

Otwieram szafke z zamiarem schowania w niej książki z dzisiejszego dnia, jednak ta czynność nie zostaje przeze mnie dokończona. Poczułam jak czyjeś ręce oplatają moją talie. Pod wpływem niespodziewanego dotyku upuściłam książki, które po chwili uderzyły z hukiem o podłogę. Moja szafka została brutalnie zatrzaśnięta przez nieznaną mi osobę, a ja zostałam nieprzewidywalnie obrucona w stronę napastnika.

Boję się...

Cholernie się boje...

Unosze wzrok i napotykam znaną mi twarz. Aston. Jego włosy były dość mocno potargane, oczy podkrążone, a źrenice rozszerzone. Wyglądał jakby ćpał...

Chłopak popchnął mnie na ścianę i przygniutł swoim ciałem.

-Aston...- zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć.

-Zamknij się!- warknął i przybliżając się do mnie coraz bardziej połorzył dłoń na moim policzku przejeżdżając kciukiem po moich ustach. Kożystając z chwili nie uwagi chłopaka uszczypnęłam zębami skórę jego dłoni, na co szybko ją odsunął.

-Aston, co się dzieje?- zapytałam cicho i pogładziłam kciukiem jego polik. On jednak nie przejmując się moim gestem, wykręcił mi rękę i ponownie przyszpilił do zimnego muru. Nawet nie pomyślałam o tym by krzyknąć. By kogoś zawołać. Korytarze były puste. Większość uczniów albo skończyła lekcje, albo siedziała w klasach ucząc się lub chociaż próbując się czegoś nauczyć.

Nagle usta chłopaka zachłannie wpijają się w moje. Nie zwarza na to, że jesteśmy w szkole. Na to, że w każdej chwili ktoś może nas przyłpać. Nawet na to, że próbuję mu się wyrwać.

Zaczynam się wiercić i staram się zrobić cokolwiek by przerwać pocałunek, jednak mimo wszelkich starań nie udaje mi się to. Jest zbyt silny. Dużo silniejszy odemnie.
Po jakimś czasie schodzi pocałunkami niżej. Zaczyn szamotać się jeszcze bardziej.

-Aston przestań!- krzyczę i zaczynam ciągnąć go za włosy, żeby tylko oderwał głowę od mojej szyji. To również nie skutkuje.W odpowiedzi od chłopaka dostaję z otwartej dłoni w twarz. Nagle czuję mocne szarpnięcie w przód. Czuję charakterystyczne zderzenie ciepłego ciała (przez stykahące się nasze klatki piersiowe) z dość chłodnym, wiosennym powietrzem.

Coś miga mi przed oczami i dopiero po chwili oriętuję się, że jest to sylwetka mojego kuzyna lejącego się z własnym przyjacielem. Chłopcy się nie szczędzą. Biją się mocno po twarzach, brzuchach, nogach, rękach, plecach...jednym słowem po wszystkim. Nie patrzą gdzie uderzają ani z jaką siłą.

Staram się ruszyć, ale nie mogę.

Chce coś powiedzieć, ale co?

Każdy ruch jaki chce wykonoć zostaje w mojej głowie.

Zaciskam przerażona oczy, a gdy je otwieram, podejmuję ostateczną decyzję...

Wkraczam do akcji...

Moje nogi zaczynają się poruszać starałam się stanąc pomiędzy chłopakami lecz tak szybko zmieniali swoje położenię, że nie było mi to dane.

Zaczęłam histerycznie krzyczeć, a nim się zoriętowałam, poczułam mocny ból brzucha. Tak mocny, że zaczęło kręcić mi się w głowie i w rezultacie upadłam.

Mimo przeszywającego moje ciało bólu, wstaje i chce podbiec do bijących się, jednak nie jest mi to dane. Ktoś zaczyna mnie odciągać. Zostałam pociągnięta za przedramiona z taką siłą, że uderzyłam plecami o coś twardego.  Między bijącymi się staje Carter i kilku innych chłopaków, którzy po chwili odciąganą od siebie Louisa i Astona.

Obaj są nieźle poturbowani.

Lou miał mocno poobijaną twarz i rozciętą wargę. Jego włosy były  poczochrane. Louis starał się wyrwać dwum chłopakom, którzy ledwo go trzymali.

Z Astonem była podobna sytuacja. Rozcięty łuk brwiowy, cieknąca z opuchniętego nosa krew. Również prubował się uwolnić.

Zadzwonił dzwonek, a ludzie zaczęli wychdzić z wszystkich klas. Wokół nas zrobił się spory tłum uczniów i nauczycieli.

-Wszystko okej?- usłyszałam przy swoim uchu. Trzymającą mnie osobą był Matt. Chłopak obiął mnie mocniej, a ja znów poczułam ten ból. Syknęłam z bólu zaciskając oczy. Matt zauwarzył to i powoli podwinął kawałek mojej bluzki. Ujrzałam  siniaka na pół brzucha. Jednak teraz mnie to nie interesowało. Patrzyłam na dalszy tok wydarzeń.

- Hej, hej chłopaki, spokuj!- krzyknął dyrektor i stanął pomiędzy nimi. -Gray, idziesz ze mną.- warknął w stronę Astona.- A ty zaraz po nim!- zwrócił się tym razem do mojego kuzyna.

-Następnym razem skończy się na czymś więcej niż tylko obitej mordzie!- krzyknął Louis w stronę przyjaciela.

-Następnego razu nie będzie.- powiedział już nieco spokojniej dyrektor, ale Louis nie zwracał zbytnio na niego uwagi.

-Ostatni raz cię przy niej widzę! Ostatni! Zrozumiano!?- darł się. Aston wraz z dyrektorem poszedł do jego gabinetu na dywanik. Gdy tylko zniknął za następnym korytarzem, powoli puszczono Louisa. On natychmiast podbiegł do mnie i zaczął przytulać. - Nie pozwolę, żeby stała ci się krzywda...

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz