*Pov July*
Martinus kocha Maggie? Kurcze...Co ja mam teraz zrobić? Moj ojciec wpadnie w szał gdy się dowie!
-July, powiedz coś. - powiedział Tinus. Chłopak chodził w kółko po pokoju ciągnąc się za swoje blond włosy.
- Ale co? Co my mamy teraz zrobić? - zapytałam łamiącym się głosem.
- Nie wiem, może pójde do Mika, on napewno coś wymyśli! W końcu to jego siostra. - mruknął i wyszedł z pokoju.
- Martinus, poczekaj! Idę z tobą!- krzyknęłam i wypiegłam z pomieszczenia zaraz za przyjacielem.
***
-Musicie powedzieć twojemu ojcu. -rzekł Michael.
- Będzie wkurzony...- zaczęłam, ale Scott mi przerwał.
- Albo zrozumie. Też był kiedyś młody i zakochany. - chyba ma rację.- Martunus, moja siostra...myślę zasługujesz na nią jak żaden inny do tej pory.
*Pov Martinus*
-Wy sobie pogadajcie, a ja już pójdę do domu. - powiedziała July.- Pa chłopcy! Mike, wracaj szybko do zdrowia!- i wyszła z sali.
- Maggie mi nawet nie ufa...- westchnąłem siadając na krześle.
- Może nie tak jakbyś chciał, ale ufa ci napewno. Ona już taka jest... potrzebuje tylko troche czasu. - kiwnąłem głową i oparłem się o ścianę.
- Mam nadzieję, że masz racje.
- To moja siostra, znam ją doskonale, to kwestia czasu aż zacznie się do ciebie tulić jak cię tylko zobaczy. - zaśmiał się. Spojrzałem na zegarek. 18.48.
- Ja już pójdę. Trzymaj się stary.- poklepałem go po ramieniu i wyszedłem z sali.
Gdy wyszedłem ze szpitala. Na dworze padał deszcz. I to strasznie mocno. Zacząłem biec by zmoknąć jak najmniej, ale w sumie to mało pomogło. Praktycznie wcale.
*Pov Maggie*
Gdy zjadłam obiad i odrobiłam lekcje zadzwoniła do mnie babcia.
"Rozmowa telefoniczna"
- Halo? Cześć babciu!- zawołałam wesoło do komórki.
- Cześć wnusiu! Słuchaj no, muszę wyjechać na kilka dni, wzięłabyś do siebie na ten czas Ikrę?- zapytała radośnie wiedząc, że się zgodzę.
- Oczywiście, poczekaj na mnie w domu. Przyjdę do ciebie za pół godziny. - załorzyłam na siebie kurtkę i buty.
- Dobrze, to czekam na ciebie. Papa!
- powiedziała i rozłączyła się.Wyszłam z domu i poszłam w kierunku mieszkania mojej babci. Po niecałych trzydziestu minutach weszłam do domu babci.
- Tu kochanie masz karme i wszystko co potrzebne.- kobieta podała mi torbę.- Ikra, chodź tu szybko!- Krzyknęła, a po chwili do przedpokoju wbiegł uroczy szczeniaczek.
- Na ile wyjeżdżasz?-zapytałam głaszcząc po brzuszku pieska.
- Dwa tygodnie.
No babciu, niezłe kilka dni...
- Okej. Ja już pójdę późno już.
-Dobrze kochanie, uważaj tylko na siebie!- przytuliłam staruszkę na porzegnanie, przypięłam smycz do jej obróżki i wyszłam z małego mieszkania.
Nagle zaczął padać deszcz. No dobra, lało jak z cebra, a po chwili zauwarzyłam, że Ikry nie ma obok mnie. Smycz była przegryziona.
O kurwa.
Bez chwili namysłu zaczęłam biec przed siebie i krzyczeć imię psa. Biegłam tak przed siebie dopłuki nie zabaczyłam znajomego szczekania. Zatrzymałam się na chwilę, a przed sobą ujrzałam Martinusa. Chłopak na rękach miał "mojego" psa owiniętego w niebieską bluzę.
- Ikra! - krzyknęłam i podbiegłam bliżej.
- To twój pies?- zapytał zdziwiony.
- No tak nie do końca.- zaśmiałam się nerwowo. - Babcia wyjeżdża na dwa tygodnie, więc ja będę musiała się zająć tym rozrabiaką. Wzięłam na ręce szczeniaka i razem z Tinusem poszliśmy do mojego domu. - Dam ci zaraz jakieś ubrania Mika do przebrania.- powiedziałam i weszłam po schodach do pokoju brata i wyjęłam z szafy jakieś dresy.
- Nie trzeba. - Gunnarsen uśmiechnął się, a ja wzięłam z łazienki dwa czyste ręczniki jeden podałam chlopakowi, za to drugim wytarłam Ikrę.
- Trzeba...
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fanfiction-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.