11

1.5K 56 4
                                    

*Pov Michael*

Szukamy jej już chyba trzy godziny. Mag jakby zniknęła! Nie ma jej w żadnym zakądku tego miasta i okolic. Na ulicach jest mało ludzi,  bo w końcu kto nirmalny po 1 a.m. wychodzi z domu? Pytamy się każdego przechodnia czy ją widział, ale odpowoedź jest taka sama...NIE. Zaczynam się coraz bardziej martwić. Z resztą nie tylko ja... Marcus, Martinus i reszta röwnież odchodzi od zmysłów i pomysłów gdzie może być teraz moja młodsza siostra.

- Może chodźmy zgłosić zaginięcie na policję?!- odezwał się Luck. - Sami jej nie znajdziemy...

- ZNAJDZIEMY!- wykrzyknąłem zapewniając go, że nie ma racji.

- Michael cholera! To twoja siostra! Inaczej jej nie pomożemy, nie znamy się na tym. Może tylko utrudniamy sprawę!

- Luck ma racje! Chłopię,  Mag to młoda, śliczna, atrakcyjna kobieta. Ktoś mógł coś jej zrobić lub uprowadzić. Nie przedłużajmy tego! Jak ty nie pójdziesz na komisariat, pójdę ja!- powiedział Martinus podchodzac bliżej mnie.

-Eh...no dobra...-westchnąłem i poszedłem w stronę komisariatu.

*Pov Maggie*

Obudziłam się małym pomieszczeniu, w którym temperatura była bardzi, bardzo niska. Byłam przykłóta rękami i nogami do strasznie niewygodnego, metalowego, zimnego krzesła. Moje usta były czymś zalepione (najpewniej szarą taśmą). Wszystkie moje kończyny były zdrętwiałe, a nieprzyjemny dteszcz przebiegł mi po plecach.
Nagle do pomieszczenia weszła dobrze znana mi osoba. David. Mój były chłopak. Człiwiek,który mnie zniszczył. Człowiek, który sprawił,  że nie ufam nikomu. Człowiek,  który zabił mnie psychicznie i zostawił bez słowa. Człowiek, którego nie chciałam za wszelką cenę spotkać po raz kolejny,  chociażby przrz setną sekundy.

- Cześć Mag! - powiedził swoim niskim głosem i podszedł do mnie bliżej. Położył ręke na moim policzku i zaczął mówić.- Nic się nie zmieniłaś. Cały czas ta sama delikatna,  piękna, mała twarzyczka. Jesteś naiwna jak wtedy...

- David, wiesz co masz robić!- do pokoju wszedł dolejny koleś. Zamaskowany. David z odwiązał mnie od krzesła i przerzucił sobie przez ramię. Wszedł do innego pokoju i mocno rzucił mną o podłogę. Miałam wrażenie jakby w ten rzut włożył swoją całą siłę. Z hukiem upadłam na panele.

- Zdejmę ci to z twarzy, ale odezwij się, a pożałujesz, że się urodziłaś!!-po tych słowach zerpwał mi z ust i policzek taśmuę i wyszedł.

Zostałam sama w wielkim pomieszczeniu, leżąc obolała na podłodze zaczęłam płakać. Cały czas mam nadzieję, że to tylko głupu sen, z którego obudzę się z krzykiem. Ale nie. Nie jest to sen. Boje się krzyknąć,  a raczej kary jaka mnie za to spotka. Nie wiem...uderzy mnie? Dźgnie nożem? Zgwałci? Chyba od tego wolałabym kulkę w łeb...

*Pov Martinus*

- Kiedy pan ostatni raz widział Maggie Scott?- zapytał mnie policjant.

- Dzisiaj w...szkole około godziny... piętnastej. - odpowiedziałem starając się wszystko przypomnieć.

- Dobrze, jaki kolwiek kontakt w Maggie miał pan po zaginięciu jej?

-Nie.

- Wiesz, że najistotniejsza jest pierwsza godzina od zaginięcia, dlaczego więc postanowiliście szukać dziewczyny na własną rękę?

- Ja od razu chciałem tu przyjść,  ale Michael się uparł. To jego siostra, więc z chłopakami uznaliśmy, że to on decyduje

-Rozumiem...ma pan może pomysł, gdzie zaginiona może się znajdować?

- Nie mam bladego pojęcia. Przeszukaliśmy całe Tofros i okolice. Nigdzie jej nie ma!

- Dobrze, dziękuję panie Gunnarsen.- policjant wstał z krzesła i pidał mi rękę. Uścisnąłem jego dłoń i wyszedłem z sali przesłuchań.

-  Bro, zwijamy się do domu!- zawołał Mac z końca kirytarza. Kiwnąłem tylko głową podeszłem do brata.- Spokojnie, oni ją znajdą! Zobaczysz!

Co ja bym bez niego zrobił?

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz