*Pov Maggie*
Wstałam przed Martinusem. Chłopak miał uroczo rozczochrane włosy, a jedna z jego rąk spoczywała na mojej talii, zaś palce drugiej splecione z moimi. Uśmiecham się szczerze patrząc na jego piękną twarz, która we śnie wygląda tak niewinnie.
Zegar nad drzwiami wskazywał godzinę 14:39.
Podniosłam się na łokciu i przekrzywiłam głowę by mieć lepszy dostęp do oglądania go. Powoli położyłam dłoń na jego policzku Zaczęłam delikatnie jeździć nosem po jego policzkach, czole i nosie, po chwili moje usta przywarły do jego ust. Poczułam jak Martinus uśmiecha się, po czym oddaje pocałunek i pogłębia go przyciągając mnie bliżej siebie.
- Możesz budzić mnie tak codziennie.- uśmiechnął się i zmęczony przetarł dłońmi zaspane oczy. Zachichotałam cicho i złorzyłam kolejny krótki pocałonek na jego rozgrzanych wargach. - Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało przez ten tydzień...Kocham cię Maggie.- szepnął opierając swoje czoło o moje. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo usłyszałam jak ktoś impulsywnie wali pięścią w drzwi drząc się, że mamy wstawać. -Chyba musimy wyjść z tej nory - zaśmiał się spoglądając na zegar.
Dopiero teraz rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pokój był dość mały, ściany pokrywała szara farba. Czarne meble i drzwi sprawiały wrażenie, że pomieszczenie jest jeszcze mniejsze. Na podłodze leżał czerwony dywan, a nad furtyną drzwi wisiał zegar tego samego koloru. Obok jednoosobowego łóżka było średniej wielkości okno, a na karniszu wisiały urocze, koronkowe firanki.
- Yhym...- mruknęłam przeciągając się, przez co niechcący uderzyłam Tinusa w ramię.
- Nie rozumiem, na początku mnie całujesz, a teraz bijesz, jak tak można?- Martinus zaśmiał się i wstał z łóżka, ale po chwili zgiął się w pół i oparł się o szawkę nocną.
- Kuźwa, mój łed!- zawył podtrzymując się za skronie.
- Było tak chlać wczoraj?- zapytałam z udawaną złością.
- Wcale tak dużo nie wypiłem...- zaczął się bronić. Ubrałam na siebie czystą bieliznę, czarne legginsy i białą bluzkę z krótkim rękawem należącą do mojego brata (tak, to wszystko znieściłam do torebki). Gdy zeszliśmy na dół, wszyscy już siedzieli przy stole jedząc śniadanie. A raczej obiad, bo jest już kilka minut po piętnastej.
-Jak się spało?- zapytał Nate patrząc na nas z oczekiwaniem na odpowiedź.
-Świetnie, tylko teraz w łed mnie cholernie boli!- warknął Tinus.
-No chyba nie zarzucisz mi, że nie podobało ci się wczoraj.- powiedział pewny siebie Nate wypychając pierś do przodu.
-Tego nie powiem...- mruknął Gunnarsen drapiąc się po karku.
- No właśnie!- zaśmiał się triumfalnie.
***
- Może zostaniecie na noc? Jest już późno, a jutro i tak idziemy później do szkoły.- powiedziałam patrząc na bliźniaków.
-Ja zostaje!- zawołał Tinus klaszcząc w dłonie.
- W sumie, to ja też mogę.- powiedział o niebo spokojniej Mac.
- To ja dę robić kolację, a wy...a rubcie co chcecie!- zaśmiałam się starając się wymyślić chłopakom jakieś sensowne zajęcie na ten wieczór.
-FIFA!- krzyknął Mike, a już po chwili można było usłyszeć jak banda idiotów przekrzykuje się nawzajem. No, bo w końcu nie można ustalić kto z kim gra w ciszy...
Zabrałam się za gotowanie. Gdy ciasto na gofry było już gotowe, zaczęłam je smarzyć. O dziwo nie spaliłam ani jedzenia ani gofrownicy.
*Pov Martinus*
-Jedzenie!- usłyszałem krzyk Maggie. Wszyscy jak na zawołanie zerwali się z kanapy i pobiegli w stronę kuchni. Usiedliśmy przy nakrytym stole i zaczęjakmy jeść. Co chwilę na talerze przybywały gofry.
- Cholera!- usłyszałem stłumiony jęk. Mag podeszła do kranu i zaczęła oblewać nadgarstek zimną wodą. Stanąłem obok dziewczyny i przejąłem w swoją dłoń jej nadgarstek obwijając go opatrunkiem chłodzącym, który wcześniej wyciągnąłem z apteczki.
- W porządku?- zapytałem z troską, na co dziewczyna pokiwała tylko głową.
Gdy wszyscy już zjedliśmy, ruszyliśmy do salonu, żeby dokończyć mecz FIFY.
-No podaj mu! Podaj! - krzyczy Mike. On serio aż za bardzo wciela się w role kibica. - Co ty robisz! Graj jak facet, nie jak baba!- warknął. Mag najwyraźniej poczuła się urażona tymi słowami, bo rzuciła w brata poduszką. - No ej! Przestań!
- Nie jęcz, jesteś baba czy chłop? - zapytała wściakła.
- Oj, przestań już, siostrzyczko.- powiedział i przyciągnął do siebie Maggie mocno ją przytulając. Maggie zaczęła się śmiać i kryjąc twarz w zagłębieniu szyji brata, owinęła ręke wokół jego pleców.
***
- Jestem!- usłyszeliśny damski, donośny głos, a po chwili w salonie znalazła się pani Scott.
-Dzień dobry!- powiedzieliśmy wszyscy razem i zaczeliśmy się śmiać.
- Maggie, muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego...- westchnęła kobieta przeczesując nerwowo włosy. Mag spojrzała na matkę pytająco. - Za tydzień żegnasz się z Trofors...
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fanfiction-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.