*Pov Martinus*
Po raz chyba setny spojrzałem ze znudzeniem na zegarek mając nadzieję, że zostało kilka minut do końca lekcji. Oczywiście najlepiej jakby dzwonek wydał z siebie już teraz ten niezwykle wkurzający dźwięk.
Ehy, jeszcze 20 minut.
Już to widzę...
Tak bardzo nudzi mnie ta lekcja, że zaraz zasnę, a mam ty jeszcze przesiedzieć sześć godziń, potem jeszcze odrabianie lekcji w domu...
Chura!
Czy tylko ja mam wrażenie, że tego nauczyciela wzieli z...niewiadomo skąd i wsadzili go na to stanowisko, tylko dlatego, że było im go szkoda? Czy tylko ja mam tak w szkole, że cokolwiek nie zrobie umieram z nudów, a gdy tylko wrócę do domu rozpiera mnie energia? Czy tylko...
-Gunnarsen!- usłyszałem wkurzony głos nauczyciela.
-Tak?- zapytałem równo z bratem, a mężczyzna złapał się bezradnie za skronie machając głową z takim brakiem wiary w ludźkość.
Przepraszam bardzo, że nazywam się tak samo jak mój bliźniak! Imię po coś istnieje, na pewno nie do ozdoby...a dzięki niemu łatwo jest zaznaczyć o kogo chodzi.
-Nie ty, twój brat.- zwrócił się przyjaźnie do Marcusa.- Martinus!- nauczyciel ponownie uniósł głos. - Proszę mi powiedzieć z czego zbudowany jest mózg.- powiedział dumnie myśląc pewnie, że nie wiem.
No i ma racje- nie wiem!
-Z istoty białej i szarej.- odpowiedziałem jakby było to oczywiste. W rzeczywistości tylko czytałem z tablicy, na której wszystko było napisane na bierząco.
-Ehh, udało ci się...- westchnął i usiadł z powrotem przy swoim biórku przeczesując bezrodnie swoje siwe włosy (a raczej ich resztkę).
***
*Pov Maggie*
Po skończonych lekcjach udałam się jak najszybciej do domu i zamknęłam się w swoim pokoju. Przez ten cały dzień byłam skazana na oglądanie Louisa i Sally, którzy na każdej przerwie miziali się, całowali, trzymali za ręce.
Widać, że się kochają.
Usiadłam zrezygnowana na łóżku i odblokowałam telefon. Moim oczą ukazała się tapeta, która przedstawiała mnie i Tinusa. Siedziałam mu wtedy na kolanach, on obejmował mnie ciasno (byliśmy tak blisko jak się tylko dało) i całował mnie w czoło, co wywoływało u mnie rumieńce i uśmiech. To zdjęcie zrobił nam Marcus jeszcze zanim zaczęłam chodzić z jego bratem.
Mimo woli moje usta wygięły się w szeroki, szczery uśmiech.
-To twój chłopak?- usłyszałam za sobą głos kuzyna. Obruciłam się szybko.
-No, tak...- szepnęłam speszona.
-Zadzwoń do niego!- rozkazał. - Będzie pierwszą osobą, do której zadzwonisz od ponad tygodnia. Wygadasz mu się, dobrze ci się zrobi, ulrzy ci!
-Masz rację, tak zrobię!- powiedziałam pewna siebie.-Dziękuję.- wyszeptałam wtulając się w kuzyna.
- Nie masz za co, a teraz dzwoń już do niego. Migusiem!- zaśmiał się i wyszedł na korytarz.
Wybrałam numer do mojego chłopak, który po kilku sygnałach, które jak dla mnie trwały wiecznoś- odebrał.
-Halo?- powiedział zaspanym głosem. Dosłownie takim jakby się dopiero obudził.
- Eee, Martinus obudziłam cię?- zapytałam speszona.
Zapomniałam o zmanie czasu...!
-Mag to ty!?- krzyknął do telefonu, jego głos jakby otrzeżwiał lecz nadal było w nim słychać takie...no wiecie.
-Obudziłam cię?- zapytałam ponownje ignorując jego pytanie.
-No wiesz, u nas w Norwegii jest...2.18
-W takim razie nie przeszkadzam. Idź spać!- wydusiłam z siebie.
-Nie słońce, porozmawiajmy. Proszę!- jego głos zaczął się łamać.
-No dobrze.- mruknęłam cicho.
- Jak tam w nowej szkole? Fajny ten kuzyn? Dba o ciebie? Daje ci jedzenie? Nie głodzi, nie biję cię? Poznałaś kogoś?- zaczął wypytywać, a na ostatnie pytanie zciszył głos.
-Tinus, wszystko pokolei!- zaśmiałam się.- W szkole była dzisiaj przerwszy raz, źle nie było. Louis jest naprawdę świetny i kochany, nie martw się, głodna nie chodzę, a ręki by na mnie nie podniósł.
-To dobrze.
-Lou zapoznał mnie ze swoimi przyjaciółmi i dziewczyną dogadujemy się i myślę, że z tej znajomości będzie przyjaźń. Mam taką nadzieję...
-Nie przywiązuj się do nich. Za jakiś czas będziesz musiała się z nimi wszystkimi porzegnać.
-Wiem, ale to nie jest takie łatwe. Chce mieć kogoś z kim mogę...
-Masz mnie!- jęknął niezadowolony.
-Ale ty jesteś w Norwegii, a ja tysiące kilometrów od ciebie...- westchnęłam siadając na szerokim parapecie.
-No wiem.- szepnął cicho, po czym ziewnął.
-Martinus idź spać! Zadzwonie do ciebie później!
-Napewno?
-Napewno!
- Obiecaj!
- Obiecuję!
-Niech ci będzie...- westchnął.
-Dobranoc, miłych snów kachanie.- uśmiachnęłam się sama do siebie.
- Dobranoc, kocham cię słońce!
-Kocham cię, ale teraz już naprawde idź spać!- rozkazałam chłopakowi i rozłączyłam się, bo pewnie gdyby nie to, rozmawialibyśmy jeszcze długie godziny. Nie wyspałby się do szkoły, ale tak jak mówiłam- zadzwonie do niego później...
________________
Udało mi się tak szybko wstawić kolejny rozdział.
Jestem zadowolona z tego powodu.
Nawet bardzo.Odbiegając od tematu- chcę
(znów) zmienić okładkę.
Na taką:Piszcie czy mam zostawić tą co jest teraz czy zmienić na powyższą.
~A
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fiksi Penggemar-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.