*Pov Aston*
Po kolejnych trzech meczach wreszcie mogłem spojrzeć w jej piękne oczy, które bez problemu odnalazłem w tłumie gratulujących nam kibiców. Wygraliśmy ten turniej. Trzy zwycięstwa i remis oraz największa ilość puntów zadecywodała o ostatecznej wygranej.
-Świetnie ci poszło!- uśmiechnęła się moja cheerlader'ka (każdy z dróżyny ma swoją) i przytuliła się do mojej klatki piersiowej.
-Taa...dzięki...-powiedziałem i z obrzydzeniem zdjąłem jej ręce z swojego torsu na co jęknęła z niezadowolenia.
-Uwielbiam patrzeć jak grasz.- starała się wypowiedzieć to zdanie jaknajbardziej uwodzicielsko jak tylko potrafiła. Ale nie wyszło jej.
-No super.- sarknąłem nadal patrząc na brunetkę. Włosy ma związane w długą kitkę, z której wychodzily niesworne kosmyki. Śmiała się siedząc na barkach Cartera, on zaś skakał i biegał po hali krzycząc jakieś niezrozumiałe hasła. Chyba nie zmęczył go mecz. Po kilku okrążeniach chłopak odstawił Mag na parkiet i razem podeszli to Louisa. -Muszę już iść, sory. - burknąłem pod nosem i ruszyłem w stronę przyjaciół.
-Idziemy uczcić zwycięstwo do kawiarni, a ty idziesz z nami.- zapowiedziała Sally całując policzek Louisa stojąc na palcach.
-Dobra, ale...
-Ja stawiam!- krzyknął Matt. I w ten oto sposób spędziliśmy w swoim towarzystwie cały dzień.
*Pov Martinus*
Od: Mag
Dobranoc
Do: Mag
Branoc słońce.
No tak z tego co wiem to u niej jest po północy u nas 18.10.
- Tinus, przyjmij!- słysze głos brata więc odwracam się i kopie piłkę. Z nieba zaczęły spadać zimne krople wody.
-Chyba musimy się zbierać, co nie chłopacy?- zapytałem patrząc jak zaczyna jeszcze bardziej padać.
-Oj Tinus, chyba masz masz rację!- zaśmiał się Mike i podniósł piłkę z murawy. Wszyscy zaczęli iść w moją stronę, po czym razem z Marcusem jak najszybciej pobiegliśmy do naszego domu.
*Pov Maggie*
Lou otwiera drzwi do mieszkania, a z salonu słychać radosne szczekanie. Już po chwili podbiega do nas czarny, wychudzony pies. Był mi trochę powyżej kolan. Zaczął chodzić wokół nas co chwilę podszczekując.

-Nie wiedziałam, że macie drugiego psa.- uśmiechnęłam się, gdy w końcu zwierze położyło się centralnie przed moimi nogami.
-Ja też nie wiedziałem. - zasmiał się Louis i powoli kucnął przy psie delikatnie go głaskając na co zwierze obruciło się na plecy wesoło merdając ogonem.
-O, jesteście już!- na korytarz weszła mama Louisa.
-Tak, cześć ciociu.-powiedziałam całujac ciotkę w policzek.
- Cześć, cześć ślicznotko.- zaśmiała się pod nosem.
-Mamo? Co on tu robi?
-Taki biedny włuczył się po ulicy, bez obrorzy...
-Więc nie mogłaś się powstrzymać i go zabrałaś.
-Tak, właśnie tak jak mówisz kochanie.
-Trzeba iść z nim...-zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć.
-Byłam już u weterynarza. Shell od tej pory będzie mieszkał z nimi!
-Shell?- zapytałam. - Ładne imię.
-Pomysłowe.- dodał Lou i wstając z podłogi otrzepał się z niewidzialnego kurzu. - Witaj w domu piesku!- powiedział w jego strone patrząc jak biega wokół próbując ugruźć się w ogon.
-Obiad macie w lodówce, odgrzejcie sobie!- krzyknęła Lucy idąc w stronę swojej sypialni. Ja w towarzystwie kuzyna poczłapałam do kuchni. Odgrzałam spagetti i nałożyłam je na dwa talerze.
Po posiłku poszłam do swojego pokoju odrobiłam wszystkie lekcje i rzuciłam się na łóżko i zanim zasnęłam zdążyłam wymienić się SMS'ami z Tinusem. Mój umysł odpłynął w głęboki, twardy sen, a ciało mimo rozluźnienia zastygło bez ruchu.
Jak ja kocham spać...oczywiście nie tak bardzo jak Tinusa, nie jak Mika, nie jak jedzienie...no znaczy powiedzmy, że tego ostatniego nikt nie przeczytał.
*************
OGŁOSZENIA PARAFIALNE!
Właśnie wróciłam z treningu i postanowiłam, że dokończę rozdział przed jutrem, wstawie go i będzie super. Ale w każdym razie chce przypomnieć jutro jest 30 marca, czyli dzień, w którym zacznę pisać nową książkę tym razem o Marcusie pod tytułem "Never- Marcus Gunnarsen". Prolog mam napisany już od jakiegoś tygodnia. Jestem wmiarę zadowolona.
Prolog pojawi się około godziny 12.30-13.30.
Zapraszam was werdecznie w tych godzinach na mój profil.
Oto okładka nowej książki:
~A
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fanfiction-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.