8

1.7K 63 8
                                    

*Pov Martinus*

- Martinus, chodź tu na chwilę!-usłyszałem krzyk mojego taty z dołu. Chwyciłem za torbe i wybiegłem z pokoju, zbiegając następnie po drewnianych schodach.

-O co chodzi? -zapytałem rodziców wchodząc już nieco wolniej do salonu.

- Dziś ojciec July ma zamiar odwiedzić waszą szkołę i trochę was poobserwować tak jak co jakiś czas. - powiedział do mnie tata patrząc na mnie poważnym wzokiem.

-Ale nie rozumiem po co?

-Pan Anders (tata July) chce się upewnić, że między wami jest wszystko ok. - rzekł-Chociaż udawajcie, że między wami kwitnie miłość.-dodał.

- Jasne...- westchnąłem.

- Tinus, zagęszczaj ruchy, bo zaraz spóźnimy się!- zawołał mnie Marcus.

-Mogę już iść? - zapytałem, a moi rodzice skineli tylko głowami. Wziąłem plecak z podłogi i wyszliśmy z pośpiechem z domu. - Też masz tak czasami, że chcesz to wszystko zostawić?- zapytałem brata patrząc w podłogę.

- Oj tak, to co nas otacza...czasami to wszystko mnie przytłacza i mam tego wszystkiego dosyć. Ale to nasza jedyna okazja Martins. Nasze pięć minut, z których musimy korzystać. Nie każdy ma taką szanse jak my. - mówiąc to weszliśmy do dużego budynku naszej szkoły. Ledwo zdążyliśmy dojść do naszych szafek, a przy mnie znalazła się July.

- Tinus, mój tata dzi...

- Tak, wiem!- Nie dałem jej dokończyć i chwyciłem za jej dłoń splatając razem nasze palce jak to w zwyczaju mają pary. Nasza relacja jest bardzo specyficzna. Jesteśmy tak naprawdę przyjaciółmi. Ja nie kocham jej, ona nie kocha mnie. Tak było, jest i będzie. July na fajny charakter i nie jest jak każda bogata dziewczyna z naszej szkoły. Jeśli mam być szczery, to ze sobą jesteśmy tylko teoretycznie, ale jeśli są takie sytuacje jak dziś to chodzimy ze sobą za ręce, dużo rozmawiamy i przytulamy się praktycznie bez przerwy. Gdy zaś ten cały cyrk się kończy, wszystko wraca do normy.

Razem z Marcusem jesteśmy gwiazdami pop'u, ojciec July zaproponował nam układ na czas blisko nieokreślony. Mam chodzić z jego córką, ponieważ on uważa, że ona jest we mnie zakochana, a w zamian on częściowo finansuje nam koncerty. Do przerwania naszego "kontraktu" jest tylko jedna obcja, obcja którą zna tylko pan Anders.

***

Gdy przyszła pora na długą przerwę, wcale nie chciało mi się jeść.

-Martinus, o co chodzi?- zapytała July.- Jesteś dzisiaj jakiś inny, nieobecny. Dziwnie się zachowujesz! Jak nie ty...

Dziewczyna chyba ma rację. Cały czas nerwowo rozglądam się po stołówce szukając...o kurde, jest!

- Na prawo przy drzwiach... -szepnąłem cicho i położyłem dłoń na ciele blondynki, ona obiejrzała się w stronę, którą jej wyznaczyłem. Zaczęliśmy rozmawiać, ale ta rozmowa naprawde nie miała sensu. I nie musiała go posiadać. Po prostu miała istnieć. Obróciłem się trochę i ujrzałem spoglądającą na mnie Maggie.

-Martinus, słuchasz mnie?- zapytała blondi, a ja odwróciłem się w jej stronę.

-Yyy...nie...- odpowiedziałem drapiąc się po karku. - Sorki.

- Nie szkodzi.- uśmiechnęła się lekko.

-July, mogłabyś na chwilę przyjść do mnie po lekcjach? To ważne.

-Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się i poszliśmy na lekcje.

***

*Pov July*

- To powiesz mi w końcu o co chodzi?-zapytałam Tinusa jak tylko zamknął drzwi do swojego pokoju.

-Tak.- odpowiedział krótko i usiadł na krześle stojącym przy biurku. -Kojarzysz pewnie Maggie Scott?- zapytał, ale widząc, że tsk średnio wiem o kogo chodzi dodał.- No tą co się ostatnio przeprowadziła do Trofos i chodzi z nami do szkoły.-Coś mi świta to chyba ta brunetka, a co?

- Bo ja ją chyba kocham...

++++++++++++++++++++++++++++++++

Ten rozdział zaczęłam pisać już w szkole. Wiem, że jest krótki, ale chciałam w nim pokazac wam fałszywą relacje July i Martinusa. Mam nadzieję, że dobrze zobrazowałam.

Nie wiem kiedy wstawie kolejny rozdział, nam nadzieję, że szybko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiem kiedy wstawie kolejny rozdział, nam nadzieję, że szybko.

~A

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz