*Pov Martinus*
Minęło kilka miesięcy. Mike zdążył wyjść ze szpitala, nawet gips mu już zdjeli. Ja bezskutecznie próbuje podbić serce Maggie, a Michael i Marcus bezskutecznie próbują mi w tym pomóc.
Nie mówię oczywiście, że nie jest lepiej, bo tego nie moge powiedzieć. Z tego co widzę, Maggie ufa mi i Mac'owi w takich 80%. Za każdym razem gdy nas widzi uśmiecha się, a na przywitanie przytula. Powiedzieliśmy jej, że śpiewamy na dość dużą skalę. Myślałem, że będzie zła, że tyle czasu to przed nią ukrywaliśmy, lecz tak nie było. Maggie od pewnego czasu ma również dobry kontakt z July, co z resztą bardzo mnie cieszy.
Zostaje jeszcze jedna kwestia. Mianowicie, ojciec July, czyli największa przeszkoda, która stoi mi na drodze do szczęścia.
*Pov Maggie*
-Dobra kochana, tu już się rozdzielamy!-powiedziała July i mnie mocno przytuliła.
- Jasne, to do jutra!
- No, papa.
Przez te kilka miesięcy w moim życiu zaszły pewne zmiany. Mikey wrócił do domu, moje relacje z Tinusem uległy naprawde bardzo dużej zmianie oraz zaprzyjaźniłam się z July. Jest naprawdę świetną przyjaciółką, ma świetne poczucie humoru i nie jest rozpieszczoną księżniczką.
Weszłam w jedną z ciemnych, wąskich uliczek przy galerii, z której przed chwilą wyszłam. Nagle mój telefon zawibrował. Szybko wyciągnęłam go z kieszeni i odblokowałam urządzenie.
Nieznany:
Hey mała! To już niedługo...szykuj się...będzie ostro...Idę po ciebie!Zbytnio się nie przejęłam tą wiadomością i wzięłam ją za żart. Schowałam przedmiot z powrotem do kieszeni spodni i szłam dalej, wchodząc w kolejną, jeszcze węższą uliczkę. Po jej obu stronach ceglany, gruby mur, a nad nim druciana, wysoka na trzy metry siatka zakończona ostrymi krawędziami.
Za jednym murem - kamirnica. Bardzo stara kamienica.
Za drugim- jakiś stary budynek. Z resztą już dawno pusty. Porzucony.
Niebo tak ciemne, że wydaje się czarne. Wielkie, deszczowe chmury zakrywają srebrzysty księżyc i lśniące gwiazdy.Nagle słyszę kroki.
Powoli odwracam się, za sobą widzę umięśnionego, wysokiego mężczyznę. Na twarzy miał czarną maskę z otworami na oczy. Ponownie się odwróciłam.
Z drugiej strony uliczki szedł kolejny zamaskowany typ.
Ten pierwszy nic nie mówiąc przyparł mnie do ściany.
Zaczęłam się wyrywać, krzyczeć i kopać, ale to nie skutkowało. Kopnął mnie mocno w brzuch.
- Zamknij się, bo jeszcze ktoś usłyszy! - warknął i uderzył mnie w twarz.
-Joe, spokojnie. Zaraz zamknie swoje piękne usteczka! - uspokoił go drugi i w tym samym momencie przycisnął do mojego nosa jakąś mokrą szmatę. To było ostatnie co pamiętam...
*Pov Michael*
21.38 p.m.- nie ma jej.
22.36 p.m.- madal nie ma jej.
23.19 p.m.- zaczynam odchodzić od zmysłów.
00.37 a.m.- dzwonie do July.
*Rozmowa telefoniczna*
- Hej Mi...
- July, jest u ciebie Maggie?- zapytałem nie dając dziewczynie dokonczyć zdania.
- Nie, coś się stało?- zapytała, a w jej głosie było słychać pewnego rodzaju strach.
- Nie wróciła do domu. O, której się rozdzieliłyście i gdzie?
- Przed galerią około dwudziestej...
- Dobra jade tam, dzięki!
-Mike!- już chciałem się rozłączyć, gdy usłyszałem jeszcze jej głos.
-Tak?
- Zadzwoń na policję! Mam złe przeczucia...
***
Już od ponad godziny razem z Marcus'em, Martinus'em, Max'em i jeszcze kilkoma moimi kumplami szukamy Mag. Przeszukaliśmy chyba całe miasto a jej nigdzie nie ma...
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!C.D.N!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Chce zmienić okładkę książki, bo obecna mnie trochę kuję w oczy.
Wczoraj wieczorem i dzisiaj zaprojektowałam dwie.
Która lepsza?
Która ma iść na okładkę?(1)
(2)
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fanfiction-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.