39

1.1K 43 9
                                    

*Pov Maggie*

Przewróciłam się na drugi bok. Zaczęłam błądzić ręką po materacu i kołdrze z nadzieją, że znajdę dotykiem jakąś część swojego chłopaka lub chociaż małego Tonnego. Na próżno. Otworzyłam oczy.

Pustki.

Wstałam z łóżka, a z szafy wyciągnęłam za dużą bluzę, którą pożyczył mi kiedyś Martinus i czarne legginsy. Ubrałam się i zeszłam po cichu do kuchni. Po domu roznosił się zapach gofrów i kawy.

Mniam!

Przy stole, na krześle siedział Tonny, a nad nim stał Martinus. Mój chłopak karmił dzieciaka jakąś ciapką ze słoiczka dla dzieci. Wygłądało to prze komicznie.

- Leci samolocik, leci...i ląduje do hangaru...- chłopiec wziął do buzi zawartość łyżki śmiejąc się. W sumie sama powstrzymywałam się od głośnego śmiechu. -Jedzie samochodzik, brum, brum...jedzie i...zjeżdza na autostrade. Jedzie 100 km/h, omija wolniejsze samochody i zjeżdża na główną ulicę. Gwałtownie zatrzymuje się i...

-Co za idiota...- usłyszałam szept Harrego tuż przy swoim uchu.- Co ty, chcesz tym samochodem wypadek spowodować?- zapytał tym razem głośniej, tak żeby Tinus usłyszał i wybuchnął niekątrolowanym śmiechem.

-Nie, po prostu nie chce, żeby twój syn głodny chodził.

-A ty wiesz, że Tonny zje bez robienia z siebie pajaca?!- Tinus nic już nie odpowiedział tylko uderzył otwartą dłonią czoło. 

***

- Skąd wziął się wujek Tinus?- zapytałam siadając na kolanach chłopaka.

-W tedy jak wyliśmy na placu zabaw, Tonny ciągle mówił do mnie pan. Powiedziałem, że jestem Tinus, a on wyjechał z pytaniem czy może mówić mi wujku. I powiedz mi, odmówiłabyś mu?

-Raczej nie..

-No właśnie.

-Wiesz...do twarzy ci z dzieckiem.-Uśmiechnęłam się przywołując widok z wczoraj.

- Szkoda, że cudze...- westchnął.

-Jesteśmy zamłodzi na dziecko!- uderzyłam go w ramie.

-Czyli sugerujesz mi, że teraz nie, ale za pare lat tak?

-Martinus...nie wiemy czy dożyjemy jutra, a już patrzysz w tak odległą przyszłość...nie wiesz nawet, czy za te pare lat w ogóle będziemy razem...

- Niby tak, ale pomarzyć można.- przytulił mnie i pocałował w skroń.- Kocham cię tak mocno, że jestem pewien, że za te pare lat nadal będziemy szczęśliwą parą. - wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.

- Jesteś niesamowity!- zaśmiałam się lekko.

- A ty niesamowita!- poczochrał mnie po głowie, po czym wstał, przez co zsunęłam się z jego kolan lądując na podłodze.- Ups...

Wściekła zerwałam się z podłogi i podeszłam do chłopaka. Tinus zaczął się cofać, a później biegać po moim pokoju.

Co za debil!

Gdy przebiegał obok mnie podstawiłam mu nogę, przez co wywrócił się.

-Ej! Zrobiłaś to specjalnie!- jęknął. Stanęłam nad nim i wyciągnęłam do niego dłoń. Jak tylko nasze palce złączyły się, Martinus pociągnął mnie w swoją stronę, a ja upadłam na niego.

- Nie pogarszaj swojej sytuacji mój drogi.

- Drogi powiadasz...

***

Do: Leniuchy

Przyjdziecie do nas na maraton filmowy?

Od: July

Już pędzę, zostawcie otwarte drzwi!

Od: Mike

Ej, ze mną tego nie ustaliłaś!


Od: Kayla

Za dwadzieścia minut będę

Od: Mac

Popcorn czy żelki?

Od: Max

Jak ty stawiasz to oba razy dwa

Od: Tinus

Chyba razy dwadzieścia

Od: Rye

Jestem pod waszym domem...


Do: Leniuchy

Drzwi otwarte!!

Od: Lucas

Ja wybieram pierwszy film!!!


Od: Nate

Sory stary, nie tym razem

Od: Nathan

Popieram


Od: Nathan

Nie mam zamiaru po raz kolejny oglądać komedii romantycznej!


Do: Leniuchy

Sorki Nathan, ale ja już wybrałam ¾ filmów na dzisiaj i będą to romansidła...

Od: July

Wbijam na chate!

Później już nikt nie pisał. Wiadomo było, że wszyscy przyjdą.
Gdy weszłam do salonu, na kanapie już siedzieli Mike, Rye i July, a po chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Poczułam znajomy zapach męskich perfum i już wiedziałam kto za mną stoi.

-Cześć Max.- powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę zarzucając chłopakowi ręce na szyje i przytulając go mocno do siebie na przywitanie.

-Witaj księżniczko. - zaśmiał się i usiedliśmy obok siebie ba kanapie. Po kwadransie już wszyscy dotarli i zaczekiśmy oglądać pierwszy film. Siedziałam na kolanach Tinusa (który przytulał mnie do siebie) i opierałam nogi na udach Max'a. Obok czarnoskórego był mój brat, potem July, a na końcu Rye. Reszta okupowała fotele i podłogę.

Po pierszych trzech filmach połowa osób już smacznie spała, a ta druga połowa rozwalała mi chałupe. Własnych myśli nie słyszę!

Jak dobrze, że Harry z Tonnym pojechali dzisiaj na noc do babci...

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz