4

2.2K 74 6
                                    

*Pov Maggie*

Weszłam do sali brata i niemal obrazu się do niego przytuliłam. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy tym razem szczęścia.

- Siostrzyczko, nie płacz.- powiedział z lekką chrypką w głosie i pocałował czule moje czoło.

- Tak bardzo za Tobą tęskniłam. Codziennie tu przychodziłam z nadzieją, że zastane cię w tu przytomnego, ale nigdy tak nie było. - zapłakałam w jego ramię. - Gdyby nie Marcus, Martinis i Max niedałabym sobie z tym wszystkim rady. Oni pomagali mi i siedzili tu razem ze mną.

- Shh...już dobrze. Już jestem. - zaczął głaskać moje włosy.

- A najgorsze było to, ze nie pozwalali mi do Ciebie wejść. - podnoisłem głowę i spojrzałam w jego śliczne, ciemne oczy.- Mike? - przełknęłam głośno ślinę.

- Tak?

- Czy Ty pamiętasz co się stało? - zapytałam bojąc się odpowiedzi.

- Tak... - westchnął cicho.-  Gdy wyszedłem ze szkoły i przez bramę na pasach przed naszą szkołą potrącił mnie rozpędzony samochód. Nie wychamował. Ktoś, kto stał z boku zadzwonił po pogotowie, a potem już nie pamiętam nic.

***

*Pov Martinus*

Gdy Mag wyszła z sali Michaela, postanowiłem, że na ja chwilę tam wejdę.

- Siema! - powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Jak się czujesz?- zapytałem.

- Jest spoko, tylko wszystko mnie boli.

- Nie dziwię się.

- Tinus proszę cię, dopłuki nie ma mnie w domu, pilnuj jej, nie chce żeby coś jej się stało. - powiedział Mike i spojrzał na siostrę.

- Jasne, nie ma sprawy.

- I jakby coś się działo, od razu dzwoń do mnie! Chce wiedzieć wszystko.

- Stary, spokojnie. Dam radę...

- Ja wiem, że dasz radę, ale to nie zmienia postaci rzeczy. - Z tego co wiem, mam ze szpitala wyjść dopiero za minimum dwa tygodnie. Do tego czasu masz o nią troszczyć tak dobrze jak tylko potrafisz. - pogroził mi palcem przed oczami.

- Panowie, koniec odwiedzin proszę, żebyś wyszedł już. - do sali wszedł lekarz. Porzegnałem się z Michaelem i wyszedłem na korytarz.

- Maggie, twój brat się o Ciebie bardzo martwi. - powiedziałem do dziewczyny.

- Zawsze się martwił. - podeszła do mnie.

- Kazał mi się Tobą opkiekować dopłuki nie wyjdzie ze szpitala.- powiedziałem drapiąc się po karku.

- No dobra, tego jeszcze nie było. - zaśmiała się.

- Gdzie Max i Mac?- zapytałem rozglądając się za chłopakami.

- Poszli przed chwilą. - powiedziała cicho.

- Chodź, odprowadzę Cię do domu.

- Nie musisz...

- Przypominam tylko, że mam cię pilnować.

***

*Pov Maggie*

- No zostań chwilkę!- poprosiłam chłopaka ciągnąc go za rękę.

- Nie chce robić problemu. - powiedział.

- No proszę...- jeknęłam. - Przeż masz mnie pilnować. - W sumie to nie wiem dlaczego mi tak zależało na tym żeby został.

- Och, niech Ci będzie...- westchnął i wszedł do mojego domu.

- Głodny? - zapytałam, chłopak nieśmiało przytaknął, a ja poszłam do kuchni. - Może być pizza?

- Bez różnicy. - powiedział. Wyjęłam z zamrażalnika pizzę i włożyłam ją do piekarnika.

- Obejrzymy coś? - zapytał i nie czekając na moją odpowiedź poszedł do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Po dziesięciu minutach nasza kolacja była gotowa. Gdy zjedliśmy obejrzeliśmy razem jeszcze ze trzy filmy.

- Ja już będę wracał. Jest późno. -powiedział Tinus wstawając z kanapy. Spojrzałam na zegar. 01.22.

- No chyba sobie żartujesz, nie ma obcji, że wypuszcze Cię stąd o tej porze. Będę mieć wyrzuty sumienia i obawy, że coś ci się stanie. - chłopak już nic nie powiedział tylko został ze mną.

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz