34

1.2K 58 11
                                    

*Pov Maggie*

Uśmiecham się widząc bliźniaków idących w moją stronę. Chłopcy zawzięcie dyskutują na jakiś temat.

-Cześć!- mówią równocześnie stając przed furtką.

-Hej.- odpowiadam i podbiegam do nich.

Przytulam Marcusa na przywitanie i widząc, iż chłopak ma spuszczony wzrok i ogólnie chyba nie ma humoru, całuję go w policzek. Mac patrzy na mnie i lekko się uśmiecha, jednak ja wiem, że jest to wymuszony uśmiech.

Idę bliżej drugiego z braci i łapiemy się za dłonie splatając razem nasze palce. Przez chwilę patrzymy sobie w oczy, ale po chwili chowam twarz w szalu. 

Przez całą drogę do szkoły nikt się nie odzywa. Słychać tylko śpiewające ptaki i szum drzew. Trawniki są zasypane mieniącym się śniegiem, za to chodniki, ogromną warstwą lodu. Przechodzimy przez ulicę, na drugą stronę i już widać wielki budynek. Szkoła.

Gdy przekraczamy prug podchodzi do nas Max i wita się z nami przyjaźnie się uśmiechając.

Póściłam rękę Martinusa i poszłam w kierunku łazienki. Podchodzę do lustra i poprawiam roztrzepane przez wiatr włosy.

- Hej.- słyszę za sobą nieśmiały głos.

-Hej!- obracam się i widzę dziewczynę wyglądającą na piętnaście lat.

-Jestem Kayla.- wyciąga w moją stronę dłoń, którą ściskam i również się przedstawiam.

-Maggie.

-Mam pytanie. W sumie bardziej prośbę.- mówi nerwowo bawiąc się palcami swych dłoni.

- A więc zamnieniam się w słuch.- uśmiechsm się do niej by dodać jej otuchy.

- Znasz Marcusa Gunnarsena, a on...on od dłuższego p-podoba mi-i się.- Kayla jąkała się wypowiadając to zdanie. - Czy mogłabyś może mnie z nim zapoznać? Oczywiście jeśli to nie byłby problem.- przechodzi do sedna sprawy.

-Oczywiście, że to nie problem! To co, dzisiaj na długiej przerwie?- pytam, a dziewczyna patrzy na mnie z niedowierzaniem.

- TAK!- wykrzykuje podskakując.

-Świetnie! W takim razie będę na ciebie czekać pod salą 58. - nastolatka klaszcze ze szczęścia w ręce i podskakuje, po czym przytula mnie tak mocno, że mam uczucie jakby mi łamała żebra.

***

*Pov Marcus*

Dziś na stołówce nie było dużo uczniów. Nie mam pojęcia gdzie się wszyscy pochowali. Jeden jedyny pełny stolik - nasz. No prawie, bo nie ma Maggie. Wszyscy są pochłonięci jakąś romową, a ja się w niej hnie udzielam.

- Cześć wszystkim!- słyszę radosny głos naszej zguby. Każdy odwraca się w jej stronę, więc ja też.

Obok Mag stoi jakaś dziewczyna. Niezwykle piękna dziewczyna. Ma duże zielone oczy, kasztanowe włosy sięgające jej do pasa i lekko bladawą cerę, którą pokrywa kilka piegów. Jest dość wysoka, ma bardzo długie nogi i zgrabne ciało.

Aż trudno wzrok oderwać...

- To jest Kayla- mówi Maggie do nas, po czym zwraca się w jej stronę. - A to Marcus i Martinus, July, Rye, Mike, Nate, Nathan, Max i Luck. - wymieniła pokolei siedzacych zaczynając odemnie na co się prostuje.

-Hej, jestem July. -  mówi Andres podchodząc do zielonookiej. -Boże, jaka ty jesteś śliczna!- piszczy radośnie i ściska dziewczynę tak mocno jak tylko potrafi.

- Dziękuję.- odpowiada nieśmiałym, ale melodyjnym głosem. July ciągnie Kayle za sobą i siadają obok siebie.

-Witaj w naszej paczce!- odzywa się Nate, a wszyscy wydają z siebie odgłos zadowolenia. Nowa zaczyna rozmawiać z Maggie i July, a ja z bratem wymieniamy się znaczącymi spojrzeniami.

Może ten dzień nie będzie aż taki zły...

Why us? - Martinus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz