*Pov Maggie*
-CO?!- Byłam w szoku. Serio? Mój ojciec? Jak tylko o tym myśle, żygać mi się chce. Jak mój własny ojciec mógł robić mi coś tak okropnego?
Nawet nie zauwarzyłam kiedy zaczęły mi z oczu lecieć łzy. -Nie, to nie prawda! Kłamiesz!- krzyknęłam.-Zamknęli go. Będzie dobrze! - Mikey przytulił mnie do siebie mocno.
-Nie kłam!-wyrwałam się mu i wstałam szybko z łóżka. Brat spojrzał na mnie pytająco.- Ciągle mówisz, że będzie dobrze, a tak nie jest! - krzyknęłam. Wybiegłam z pokoju, wcześniej jednak wcześniej zabrałam z kredensu małe pudełko z żyletką w środku. Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Usiadłam obok prysznica, a z pudełka wyjęłam żyetkę. Podwinęłam rękaw prawej ręki i do skóry przyłożyłam ostrze. Zamknęłm oczy. Jeszcze mocniej przyciągnęłam przedmiot do skóry i szybko przejechałam po niej kilka razy.
Wiem, że to zabrzmi okropnie, ale poczułam ulgę.
*Pov Martinus*
Przeszedłem obok domu Scott'ów. Nic nadzwyczajnego, dopłuki nie usłyszałem głośnych, rozpaczliwych krzyków dobiegających z otwartego okna do pokoju Maggie. Niemal od razu zawróciłem i pobiegłem w kierunku drzwi domu mojego przyjaciela.
Zapukałem do drzwi...
Nikt nie otwiera...
Dzwonie dzwonkiem...
Nikt nie otwiera...
Zniecierpliwiony naciskam na klamkę...
Otwarte...
Wchodzę!
Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Wszedłem do budynku, zamknąłem za sobą drzwi i ściągnąłem buty. Poszedłem w kierunku schodów i wbiegłem po nich do góry.
Zobaczyłem Mika, który dobijał się do drzwi prowadzących do łazienki.
-Michael! -chłopak spojrzał na mnie.-Co się dzieje?
-Mag zamknęła się w łazience. Ona coś sobie zrobi!-powiedział ciągnąc się za włosy. On serio się martwi. Może nawet niepotrzebnie...
-Trzeba wyważyć drzwi!- zasugerowałem. Zaczęliśmy kopać w zawiasy. Wiem, głupi pomysł, ale działał. Po chwili zawiasy nie wytrzymały i odpodły, a wraz z nimi drzwi. Weszliśmy do środka. Mag jak tylko zorientowała się, że weszlismy do środka, podniosła głowę patrząc na nas z czymś dziwnym w oczach.
-Maggie, proszę przestań... -powiedziałem. Dziewczyna rozluźniła dłoń przez co ostrze wylądowało na kafelkach. Spojrzała się na mnie. W jej ciemnych oczach były łzy. Spływały również po jej policzkach.
Podeszliśmy do niej. Mikey zaczął szukać apteczki, a ja podszedłem bliżej Mag i odepchnąłem dalej leżący przy niej ostry przyrząd. Wziąłem z szafki ręcznik i delikatnie wytarłem krew z jej ręki, a potem z podłogi.
Po chwili przyszedł Mike z apteczką. Zaczął do nas podchodzić, a z każdym krokiem jego siostra przesuwała się coraz dalej za moje plecy.
-Odejdź!- krzyknęła histerycznie do brata. Chłopak spojrzał na mnie znacząco i podał mi torbę, którą trzymał w ręce.
-Jak coś, to będe w kuchni.-powiedział cicho i wyszedł, zostawiajac mnie sam na sam ze swoją siostrą. Wziąłem wodę utlenioną i powoli wylewałem ją na rękę dziewczyny.
-Ałłł...-syknęła, ale ja nie przerywałem. Czystym ręcznikiem osuszyłem jej kończynę i owinąłem bandarzem.
-Chodź!- wstałem i pomogłem jej wstać. Poszliśmy do jej pokoju i...
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fanfiction-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.