*Pov Maggie*
Jestem tu już chyba tydzień może dłużej. Mam wrażenie jakby nikt mnie nie szukał. Jakby nikt nie zauważył, że zniknęłam. Okropne uczucie. Chyba jeszcze nigdy tak się nie czułam.
Jest tu strasznje cicho i nudno. Codziennie przychodzi po mnie dwuch mężczyzn. Dostaje kilka razy w twarz, kilka kopniaków i wychodzą. Nie wiem dlaczego to robią. I tak się cieszę, że nie robią mi czegoś gorszego, ale mimo wszystko żyję w ciągłym strachu.
Na moim ciele jest już sporo ran. Tych płytkich i głębokich...nie goją się zbyt dobrze. Wręcz przeciwnie, strasznie się paskudzą. Moje kończyny są pokryte sińcami. Mam wrażenie, że głowa mi zaraz pęknie. Jak długo dam radę wytrzymać w takich warunkach?
*Pov Martinus*
Po raz kolejny uderzam zaciśniętą pięścią w ścianę, która zatrzęsła się lekko. Znowu moją dłoń przeszedł przeszywający ból.
- Tinus, co jest? - do mojego pokoju wszedł Marcus. - Znowu?
- Ja...ja...- nie umiałem się wysłowić.
-Wiem, martwisz się, ale uwierz nie tylko ty! Wszyscy się o nią martwimy. Michael, ja, Max, Nate, Luck, Rye, July...każdy. Policja robi wszystko by ją znaleść. Potrzebują na to czasu, a to, że walisz ręką o beton, nic nie daje. Niepotrzebnie sobie tylko coś zrobisz. - powiedział kładąc mi ręke na ramieniu.
-Mac, to nie jest takie proste...ja nie wiem co mam ze sobą robić...to wszystko trwa już za długo... -spojrzałem na brata.
-Oni wiedzą co robią, musisz im zaufać.
- Próbuję, ale...to mnie przerasta...
- Znajdą ją! Zaufaj mi, proszę cię.
- Ufam ci...- szepnąłem, a mój brat powoli wyszedł z mojego pokoju ponowie zostawiając mnie samego.
***
Po wszystkich lekcjach wróciliśmy do domu, zjedliśmy obiad u udaliśmy się do swoich pokoi. Niechętnie odrobiłem lekcje, po czym położyłem na swoim łóżku. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Zwlokłem się z łoża i podeszłem do drzwi. Zanim jednak je otworzyłem przede mną stanął Mac.
-Michael dzwonił. Dostał jakąś wiadomość od policji. Mamy być u niego za 10 nimut. - po jego słowach od razu wybiegłem z pokoju. W mgnieniu oka ubrałem buty i kurtkię.- Martinus, czekaj!-Marcus zaczął zbiegać po schodach.
- Musimy tam iść! Szybko!- krzyknąłem i czym prędzej wybiegłem z domu, kierując się do posiadłości przyjaciela. Za sobą cały ten czas słyszałem kroki i krzyki Mac'a. Nie nie reagowałem. Ogarnęło mną szczęście. Może ją znaleźli. Albo chociaż są blisko jej znalezienia. - JESTEŚMY!- wydarłem się, gdy tylko przebiegłem przez uliczkę.
-Hej!- przywitał się Mike.- A gdzie Mac?- zapytał.
-Ja już...już jestem...-usłyszałem zdyszany głos brata. Chłopak opierał się rękami o kolana. Oddychał głośno i szybko. -Co tak szybko? - zapytał patrząc na mnie zmęczonym wzrokiem mówiącym.
- Mogłem szybciej.
-Chodzcie. - do przedpokoju wszedł Max.
-Już idziemy!-zawołaliśmy razem i weszliśmy do salonu.
- No więc tak...znaleźli portfel i telefon Maggie. Będą go przeszukiwać. No wiecie SMS'y, zdjęcia, miedia społecznościowe i takie tam. Może uda się dzięki temu ją namierzyć, ale jak nic nie znajdą...to potrwa to jeszcze dłużej.
-Miejmy nadzieję, że znajdą to co muszą znaleźć. Cokolwiek miałoby to być. - odezwała się July.
- Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, zostaje nam tylko czekać. - zapewnił wszystkich Rye.
- Ryan, ile można czekać? Minął równy tydzień, ja już dłużej nie mogę czekać. Muszę wiedzieć co i jak. To moja siostra...nie umiem stać bezczynnie. Już tylko ona mi na tym świecie pozostała. O ile żyje...
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Fanfic-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.