*Pov Maggie*
Wczoraj dnia 20.02.2019r. widziano na lotnisku w Oslo Marcusa i Martinusa Gunnarsenów, którzy żegnali się z nijaką Maggie Scott. Otoczoni byli prawdopodobnie swoimi bliskimi. Z tego co udało nam się ustalić podążając za dziewczyną, leci ona do Nowego Jorku, jednak nie wiemy na jak długo i dlaczego. Na twarzach nastolatków wypisane było cierpienie i zapewne było wywołane przez pożegnanie...Czy to możliwę, iż związek Gunnarsena i Scott, o którym wie każdy nastolatek oddala się od siebie o tyle tysięcy kilometrów? Czy to koniec wielkiego, światowego związku, czy tylko chwilowa rozłąka? Dlaczego Maggie Scott wylatuję w tak odległe miejsce? W następnych tygodniach postaramy się wyjaśnić tą jakże tajemniczą sprawę.
Oto ostatnie zdjęcie jakie udało się nam zrobić parze.

Zablokowałam telefon i rzuciłam go z impentem na łóżko. Wtedy byłam naprawdę wkrurzona, żeby nie urzyć innego słowa...Przedmiot odbił się od miękkiego materaca, a następnie o ścianę, po co by na końcu wylądować na dywanie pod moimi stopami.
Nagle drzwi do "mojego" pokoju otwierają się, a w pomieszczeniu staje wystraszony Lou.
-Wszystko w porządku? Coś się stało? Słyszałem huk!- zaczął zawzięcie, z troską wypytywać mój kuzyn.
-Spokojne nic nie zepsułam. - powiedziałam podnosząc z podłogi telefon, który o dziwo się nie zbił i tym razem delikatnie rzuciłam urządzenie na łóżko.
-Nie chodzi o to czy zepsułaś, tylko czy tobie się nic nie stało...- westchnął i stanął obok mnie kładąc mi ręke na ramieniu. - Wiesz co? Zabiorę cię gdzieś. - powiedział po chwili uradowany. - Za pół godziny czekam na ciebie w przedpokoju.- poinformował mnie i poszedł do siebie.
- Okej...-westchnęłam gdy zamknął drzwi. Opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Wtedy chciałam tylko obudzić się z tego snu.
Masakra...dlaczego dzinnikarze widzą tak dużo z niczego, a jak nie wiedzą to nadzwyczajniej w świecie kłamią? Wciskają ludziom kit, a oni wierzą we wszystko co powiedzą lub napiszą...chciałam żeby o moim wyjeździe tutaj wiedziały tylko osoby, które musiały wiedzieć, a nie cała Norwegia...
Ponownie otwarłam oczy. Wstałam powolnie z łóżka, wybrałam ciuchy na zmianę i poczłapałam sennie do łazienki, gdzie się wykąpałam, przebrałam i zrobiłam lekki makijarz. Gdy byłam już gotowa poszłam do przedpokoju, a po chwili zjawił się tam Lou.
-Powiesz mi gdzie mnie zabierasz? - zapytałam z nadzieją, na sensowną odpowiedź.
-Dowiesz się na miejscu...- powiedział i uśmiechnął się tajemniczo. Kuzyn złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Szliśmy przez zapełnione uliczki nie zwracając uwagi na nikogo pokonywaliśmy kolejne metry. Szedł tak szybko, że praktycznie biegłam za nim.
-Nie pędź tak!- krzyknęłam do chłopaka, gdyż przez hałas jaki robią ci wszyscy ludzie ledwo słyszałam własne myśli, a tempo jak dla było za duże.
-Przykro mi, ale i tak jesteśmy już spóźnieni!- odkrzyknął patrząc na zegarek i przyspieszył. Tak, właśnie teraz zaczął się jego trucht.
Serio? Co ja sprinter jestem?
-Chwila, dlaczego spóźnieni?
-Zaraz sama się przekonasz. - mówi, gdy wchodzimy w spokojniejszą uliczkę. Zdenerwowana, że nie chce mi powiedzieć zatrzymałam się. No dobra tylko próbowałam się zatrzymać. Ale liczą się chęci, prawda? No w każdym razie...Lou przerzucił mnie sobie przez bark jak worek ziemniaków i zaczął biec w stronę, w którą jeszcze przed chwilą mnie ciągnął. Muszę przyznać, że jest silny. Bardzo silny.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
- Cześć, sorki za spóźnienie!- usłyszałam głos kuzyna. Po chwili odpowiedziały my cztery inne głosy w tym chyba jeden damski.
-Odstawisz mnie w końcu?- zapytałam zła. Louis nie odpowiedział ani słowem tylko sprawił, iż ponownie moje zdrętwiałe stopy zetknęły się z ziemią.
-Dzięki...- westchnęłam i otrzepałam się.
-Boże jaka ty jesteś śliczna!- usłyszałam kobiecy pisk. Dopiero teraz zauwarzam stojące przedemną cztery osoby.
-Mag, to jest Sally, moja dziewczyna.- powiedział Lou pokazując ręką na dziewczynę. -Sally, to Maggie, moja kuzynka.- tym razem pokazuje na mnie uśmiechając się jeszcze bardziej.
-Hej.- szepnęłam do niej.
- No widze, że kuzynka do ciebie już przyjechała. - po chwili podszedł do mnie naprawnę wysoki (trochę niższy od Louisa) chłopak o kruczo czarnych włodach. -Aston.- powiedział podnosząc moją dłoń i całując jej wieżch na co się zarumieniłam.
Czy tutaj każdy chłopak musi mieć powyżej 180cm wzrostu?
-Maggie.- uśmiechnęłam się. Gdy poznałam już wszystkich zaczeliśmy iść przed siebie.
-To plan jest taki...teraz idziemy do kina, a potem na jedzienie. - każdy zgodził się z Astonem. Z resztą i tak nie mieliśmy nic innego do roboty.
CZYTASZ
Why us? - Martinus Gunnarsen
Фанфик-Widzę, że na mnie lecisz! - zaśmiał się, gdy na niego wpadłam. -Tak, już od dawna...-odpowiedziałam również się śmiejąc. Data powstania książki: 09.11.2018r. Data zakończenia książki: 24.11.2019r.